REKLAMA

Widzisz Rolls-Royce'a, myślisz dżentelmen, a to zwykły wujek

Dożyłem czasów, w których Rolls-Royce przestał kojarzyć się z dżentelmenami za kierownicą, a stał się samochodem, w którym można spotkać patologię drogową. Co poszło nie tak?

Widzisz Rolls-Royce’a, myślisz dżentelmen, a to zwykły wujek
REKLAMA

Rolls-Royce od zawsze kojarzył mi się z dużymi pieniędzmi, arystokracją, ludźmi na poziomie. Później okazało się, że te samochody kupuję szejkowie, Janusz Palikot, a teraz to już nie ma żadnej selekcji na wejściu. Uwielbiałem myśleć, że przychodziłeś do salonu Rollsa, siadałeś ze szklaneczką whisky na wygodnej kanapie i po czterech godzinach eleganckich rozmów, które czasami przerywano pytaniami o to czy dodatek za 100 tysięcy będzie lepszy, czy ten za 120 tysięcy. Pełna kultura. Później zatrudniało się szofera i jeździło Rolls-Royce'm po autostradach pomiędzy biznesami a wypoczynkiem. Ale niestety czar prysł, ludzie dorobili się pieniędzy i zaczęli kupować eleganckie samochody.

REKLAMA

Zgoda, niektórzy powiedzą, że bohater tego artykułu, czyli Rolls-Royce Wraith nigdy nie był pomyślany do jeżdżenia z szoferem, bo to olbrzymie i luksusowe coupe z kultowym silnikiem 6.75 pod maską długości lotniskowca. Ma 625 KM, do setki zbiera się w 4,4 s, ale najwidoczniej to zbyt mało, żeby pokonać bezproblemowo na drodze auto zwykłego Kowalskiego.

Rolls-Royce Wraith zmuszający do nagłego hamowania jest czymś nowym

Gdyby ktoś zapytał mnie o to czy jakikolwiek Rolls-Royce zrobiłby taki manewr, to powiedziałbym, że chyba jest niepoważny. A tu proszę, noc na polskiej drodze i widzimy cuda.

Na drodze ekspresowej S6 w Zachodniopomorskim autor nagrania jechał lewym pasem, bo zapewne miał w planach wyprzedzenie pojazdu znajdującego się na prawym pasem, gdy z tyłu pojawił się on - lord drogi, który jeżeli wierzyć opisowi, miał błyskać długimi, a gdy to nie spowodowało dematerializacji samochodu, to postanowił wyprzedzić z prawej strony. Nie ma w tym nic złego, nie jest to zabroniony manewr, ale nie. Zniewaga, jaką poniósł, przez to, że musiał czekać jakieś 7 s na wyprzedzenie sprawiła, że kierujący Rolls-Royce'm postanowił nauczyć autora nagrania manier na drodze.

Zawsze mnie to wzrusza, że ten, kto jeszcze kilka sekund wcześniej bardzo się spieszył, jednak znajduje czas na nauczenie kogoś zachowania na drodze poprzez wymuszenie hamowania. Nauczył i dopiero mógł powrócić do szybkiej jazdy. Złoty człowiek, a niektórzy powiedzą, że zachowuje się jak typowy wujek. Co ciekawe, na portalu, na którym można wyrażać opinie o kierowcach na podstawie tablicy rejestracyjnej gość ma już bogatą kartotekę. Najwidoczniej postanowił sobie za cel edukowanie polskiego społeczeństwa.

REKLAMA

Więcej przeczytasz w:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA