Renault Twingo I: ty myślisz że to tani grat, a ono właśnie pobiło rekord cen na aukcji klasyków
Przegapiłem moment na tanie Renault Twingo. Teraz już nigdy go sobie nie kupię, bo ceny zaczęły szaleć. Jeden żółty egzemplarz właśnie pobił rekord cenowy na licytacji aut klasycznych.
Myślę, że możemy to już powiedzieć oficjalnie: Renault Twingo pierwszej generacji było najlepszym małym samochodem lat 90. Nie wyprzedzało swojej epoki, nie powalało nowoczesnymi rozwiązaniami, było po prostu rewelacyjnie, genialnie zaprojektowane. Świetna widoczność, przestronność nie do pobicia przy tej długości, ogromny rozstaw osi i wygląd, na widok którego można powiedzieć tylko...
Na temat Twingo pisaliśmy wiele razy
Przytaczaliśmy jego historię, sprawdzaliśmy czy oferty są jeszcze dostępne, a nawet udało się znaleźć jedno auto w zaporowej cenie w USA, ale z tego co wiem – nie sprzedało się. Tymczasem w Europie padł rekord cenowy dla Twingo pierwszej generacji. Po raz pierwszy ktoś na licytacji zapłacił za takie auto ponad 8500 euro, czyli prawie 40 tys. zł. Dokładnie było to 8687 euro, a rzecz zdarzyła się na francuskim portalu Benzin. Kupującym był Niemiec. Licytacja była zaś niezwykle zacięta, postąpień padła cała masa, najczęściej o niskie kwoty.
Dlaczego Twingo sprzedało się za takie pieniądze? Jest kilka powodów. Przede wszystkim było niezardzewiałe, a to już całkiem dużo. Po drugie było żółte – to ten sam charakterystyczny żółty „Cyprus Yellow”, w którym Renault oferowało też Kangoo i model Sport Spider. Idealnie pasuje on do małego autka sprzed 30 lat. Po trzecie była to limitowana wersja Benetton, która była oferowana w wielu krajach Europy, ale z byłego obozu demokracji ludowej – tylko w Czechach. Poza pięcioma charakterystycznymi kolorami, Twingo Benetton wyróżniało się jeszcze obecnością barwnych akcentów w kabinie. Kiedyś było to fajne, wesołe i modne, dziś nikt czegoś takiego by nie zrobił. Wszystko musi być luksusowe w sposób agresywny, wsmarowywać ci ten luksus w twoją biedacką twarz. Nie ma miejsca na wesołość w samochodach.
O drogim Twingo piszę, ponieważ sprzedał je polski właściciel
Wiecie, co teraz będzie? Teraz wszystkie Twinga podrożeją jak oszalałe. Skoro jeden Polak sprzedał swój wóz za granicę za prawie 40 tys. zł, to byle Twingo podskoczy teraz do 20 tys. zł. Widzisz pan? To jest tylko połowa ceny – tak będą zachwalać swoje wozy sprzedający. Rynek natychmiast wymrze, bo znikną z niego nabywcy, którzy do tej pory rozważali nabycie Twingo jako samochodu taniego i śmiesznego. Pozostaną tylko całkowite graty, których właściciele nie słyszeli o aukcjach samochodów zabytkowych albo bardzo drogie, idealne egzemplarze w cenach całkowicie zaporowych. To już się stało i od teraz Twingo to oficjalnie youngtimer. Nie zdążyliście sobie go kupić, podobnie jak ja i teraz możecie tylko albo żałować i pluć sobie w brodę, albo znacząco podnieść budżet.
Moim zdaniem Polska powinna wystąpić do Francji o reparacje w postaci Twingo
Wiele lat walczyłem z mitem, że to Francuzi ukradli nam projekt Twingo. To nieprawda, bzdura i kit, ale wspaniale się przyjął i przez jakiś czas tak pisano w mediach, aż wreszcie udało mi się zrobić z tym porządek. Nic nie stoi na przeszkodzie jednak, aby polski rząd wystąpił do rządu francuskiego o reparacje za rzekomo skradziony projekt, a spłaty można by dokonać w idealnych Twingach, których trochę jeszcze we Francji zostało. Jak widać, zyskują na wartości w nieopisanym tempie.
Czytaj dalej: