Sprowadzasz do Polski ciekawy wóz, wystawiasz go o wiele za drogo, obaj potencjalni nabywcy mówią „no fajnie, ale jednak nie”.
Chodzi o nieślubne dziecko koncernu Renault, czyli pierwszą piątkę z nadwoziem sedan, znaną pod nazwą Siete (hiszp. siedem). Tak, było Renault 7, ale produkowano je tylko w Hiszpanii i tylko na wewnętrzny rynek hiszpański. Tylko Hiszpanie mogli cieszyć się smukłą sylwetką i wysoką praktycznością malutkiego sedanika. Żaden inny kraj w Europie go nie dostał, a wierzę że chociażby w Grecji sprzedawałby się całkiem dobrze. Pozostał jednak hiszpańskim endemitem. Co ciekawe, sylwetkę tego wozu zaprojektowali jednak Francuzi z Renault, nie pozwolili oni Hiszpanom stylizować swojego auta – może to i lepiej, bo hiszpańskie próby coachbuildingu rzadko były udane.
„Siódemkę” do Wrocławia sprowadziła firma Coches Clasicos Wrocław, którą zarządza pan Martin – miałem przyjemność z nim rozmawiać, to prawdziwy miłośnik hiszpańskiej motoryzacji. Na zlot Forza Italia przygotował wystawę Fuerza Espańa, czyli trzech hiszpańskich Seatów 600 – w tym jednego, niezwykle ciekawego egzemplarza w wersji czterodrzwiowej (czyli Seat 600 typ 800), również auta endemicznego dla Hiszpanii. To chyba najmniejsze czterodrzwiowe auto w jakim siedziałem. Teraz na sprzedaż pojawił się kolejny typowo hiszpański klasyk, czyli właśnie Renault Siete.
To były wspaniałe czasy hiszpańskiej motoryzacji
W Hiszpanii produkowano wtedy wiele aut osobowych stworzonych specjalnie na tamtejszy rynek. Poza wspomnianymi już Seatem 800 i Renault Siete, był to na przykład Dodge Dart-Barreiros Diesel albo Authi Victoria. Produkowano też liczne samochody użytkowe – marek było kilkanaście, o czym zresztą napisałem ebooka dostępnego zupełnie za darmo.
Problem w tym, że taką tematyką interesują się tylko świry. Wprawdzie mojego ebooka pobrało już 10 tys. osób, ale wątpię, żeby z grupy tych 10 tys. osób rekrutowali się jacyś potencjalni nabywcy gotowi wydać 20 tys. zł na Renault Siete. Tak jak wspomniałem wcześniej, obu potencjalnych nabywców tego samochodu znam, i żaden, przynajmniej tymczasowo, nie wyraził chęci zamiany 20 tys. zł na hiszpańskiego sedana.
Nie znaczy to, że samochód nie jest tego wart
W Hiszpanii mają one wartość groszową, ale z tendencją rosnącą. Poza Hiszpanią są niszowymi ciekawostkami dla świrów, nie można więc wykluczyć że taki świr się trafi. Sam egzemplarz jest całkiem ładny, w czerwonym kolorze – nie w typowym dla tego auta kremowo-białym. To wczesny model z ładnymi, starymi tablicami z Hiszpanii, jeszcze z klasycznym liternictwem. Ma też małe lampy, pomarańczowo-czerwone, bez światła cofania, i stare wnętrze choć już z lewarkiem zmiany biegów w podłodze. Układ napędowy przypomina ten z Renault 4, czyli silnik jest umieszczony wzdłużnie za przednią osią, przed nim znajduje się skrzynia biegów, a z niej wychodzą na boki półosie napędowe. Coś jakby odwrócić Audi 80 o 180 stopni.
Ponoć zbudowano tylko kilkanaście tysięcy sztuk tego samochodu. Nie wydaje mnie się, biorąc pod uwagę jak popularne było to auto w Hiszpanii i jak powszechnie widywało się je jeszcze w latach 90. Sam jeżdżąc wtedy do Hiszpanii stale fotografowałem „siódemki”, wydawały mi się one czymś niesłychanie zabawnym. I tak jak wspomniałem, moje podejście do Siete podzielają jeszcze dwie osoby w Polsce – teraz sprzedającemu tylko pozostaje przekonać którąś z nich, że dwie dyszki za ten wóz to uczciwa cena. Powodzenia!
Wszystkie zdjęcia we wpisie – Martin Zimmerman, Coches Clasicos Wrocław