Na sprzedaż jest niezwykle rzadkie Renault. Prawdopodobnie zainspirowało Toyotę przy tworzeniu C-HR
Renault 5 Le Car w wersji van ma tak małe okienka boczne, że już chyba wiem skąd Toyota wzięła pomysł na pierwszą generację C-HRa. Ten superunikatowy egzemplarz jest na sprzedaż w Polsce, ale cena do atrakcyjnych nie należy.

Już sama historia modelu Le Car van jest co najmniej dziwna, ponieważ sięga czasów partnerstwa Renault z American Motors Company. Za sprawą tego aliansu na amerykański rynek trafiły takie pojazdy jak Renault Alliance czy Encore, bazujący na Renault 25 Eagle Premier czy sprzedawane także pod marką Eagle Renault Medallion – przerobiona pod amerykański gust odmiana europejskiego Renault 21. Jednak najdziwniejszą nazwę pozostawiono dla modelu 5, który w Stanach nazwano Le Car. Le – że tak niby po francusku, a Car - to samochód. To tak, jakby w Polsce sprzedawano Skodę Autko albo Seat nazwał swoje auto La Fura (w sumie ten dowcip jest podwójnie śmieszny, ale nie zdradzę dlaczego).
Francuska firma Heuliez postanowiła oferować Renault Le Car w wersji van
Przeróbka polegała na wzięciu seryjnego Renault 5 i upodobnieniu go wizualnie do amerykańskiej wersji Le Car m.in. przez montaż innych felg. Następnie zamiast tylnych okien montowano zaślepki z wyciętymi mikrookienkami przypominającymi bulaje ze statku, a wnętrze obijano czerwoną tapicerką. Do tego fantazyjne malowanie i koło zapasowe przeniesione na tylną klapę, co sprawiało, że póki jej amortyzatory trzymały, to jeszcze jakoś dawało się jej używać, ale łatwo domyślić się, co się działo z czasem. Klienci nie byli specjalnie zainteresowani tym pojazdem i w cztery lata, tj. 1979-1983 powstało tylko 450 egzemplarzy. Co ciekawe, Heulieza-Le Cara oferowano w Europie, a nie w USA, czego dowodzą dostępne w internecie francuskojęzyczne prospekty. Samochód miał europejskie oświetlenie i zderzaki, a nie amerykańskie 5-mile-bumpers.
Oryginalny Heuliez Le Car van

a to amerykańskie Renault Le Car

Oferowany w Polsce egzemplarz kosztuje 28 900 zł i jest gratem
Na jego korzyść działa to, że prawdopodobnie powstał na bazie wersji Alpine, czyli ma silnik turbodoładowany. Była to najrzadsza wersja Le Cara van od Heulieza, bo komu jest potrzebny pojazd o takiej skali dziwności? Samochód przez lata gnił w Polsce, posiadam stosowne zdjęcia na dowód tego:

Jak widać, lakier nie jest oryginalny, nie wiadomo czy oryginalny jest silnik, na ten moment pojazd jest niesprawny i ma w ogłoszeniu zdjęcia na lawecie, co zawsze znaczy „jestem handlarzem, który wyrwał to za grosze i wystawię to natychmiast na sprzedaż zanim nawet dojadę do domu”. Zachowały się resztki czerwonej tapicerki, ale ogólnie wnętrze jest w złym stanie. Są natomiast oryginalne felgi i mocowanie koła zapasowego na klapie. Jest to baza do remontu, który nie będzie ani tani, ani szybki, ponieważ pozyskanie części do tego pojazdu graniczy z niemożliwością. To ten typ remontu, którego bym się chętnie podjął, gdybym miał mnóstwo czasu.
Idealny Le Car van był na sprzedaż w 2022 r. w domu aukcyjnym Arcturial
Sprzedał się wtedy za 27 400 euro, czyli mniej więcej 114 tys. zł. Czyli w przypadku egzemplarza oferowanego w Polsce mamy 85 100 zł do wydania na remont i wtedy będziemy też mogli sprzedać go za takie pieniądze. Ostrożnie obstawiam, że zainteresowanie tym pojazdem jest, tylko nie za kwotę, której żąda sprzedający, równie ostrożnie też obstawiam, że sprzeda się za granicę jako dawca albo obiekt długotrwałego remontu, przy znacznej obniżce ceny. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby został w Polsce i odremontowano go tutaj, ale na taką kolej rzeczy niespecjalnie można liczyć. W Polsce samochód zabytkowy to tylko Mercedes, BMW lub Porsche, ewentualnie Mustang. Małe Renault w dziwnej wersji van po prostu nikogo nie interesuje, a wszystkich, których może interesować, znam od dawna osobiście.