REKLAMA

Zamknij oczy, gdy ktoś driftuje, bo dostaniesz mandat. Nowe przepisy z miejsca, które jest do góry nogami

Australijski stan Queensland wprowadza najsurowsze przepisy zapobiegające niebezpiecznej jeździe i drogowym popisom. Mandat za oglądanie driftu, więzienie za palenie gumy, a do tego wszystkiego jeszcze złomowanie samochodu.

Ford Mustang Bullitt 2019 test
REKLAMA
REKLAMA

„Hooning” to australijskie określenie na drogowe popisy. Drift, palenie gumy, wyścigi – to wszystko można opisać właśnie tym słowem. To, co cieszy noszących czapki z daszkiem założone tył na przód właścicieli stuningowanych aut, przeraża i denerwuje władze.

Stan Queensland wprowadził drakońskie kary za hooning

299 osób. Tyle zginęło w liczącym nieco ponad 5 milionów stanie na drogach w 2022 roku. Dla porównania, w Polsce życie straciło w takich okolicznościach 1,9 tysiąca osób. Statystyki w Australii wyglądają więc – biorąc pod uwagę liczbę ludności – podobnie co u nas. Tamtejsze władze są jednak zmartwione, bo liczba ofiar u nas spada, a tam wzrosła i jest najwyższa od 2009 roku.

To oznacza tylko jedno – hooning musi być karany bardziej surowo. Czy rzeczywiście jest tak niebezpieczny i czy to palenie gumy i drift odpowiadają za wzrost liczby ofiar? Na to pytanie władze nie odpowiadają i nie podają statystyk. Ale zaostrzają przepisy.

Teraz mandat grozi nie tylko za jazdę, ale i za patrzenie. Hooning może być drogi

queensland
Koniec zlotów.

Przychodzisz na spot, stoisz przy aucie, rozmawiasz i podziwiasz to, jak kolega świetnie nawoskował lakier. Wtem, ktoś wjeżdża na parking bokiem. Spod ziemi wyrasta policja, a ze spotkania wracasz biedniejszy o spory plik gotówki. Oto scenariusz, z którym fani motoryzacji w Queensland muszą się liczyć.

„Jeśli chcesz być widzem na imprezie hooningowej – łamiesz prawo” – podaje Mark Ryan, minister ds. policji w Queensland, cytowany przez portal Drive.com.au. Mandat, który grozi za podziwianie cudzych popisów to 6000 dolarów australijskich, czyli… niemal 17 tysięcy złotych. Bawiący się w hooning kierowca dostanie tyle samo, a oprócz tego grozi mu utrata prawa jazdy i samochodu. Auto, którym pali się gumę, może zostać zezłomowane. W grę wchodzi również więzienie. Z pewnością wielu fanów motoryzacji wolałoby iść za kraty, ale ochronić swój wóz przed zgniatarką. Tutaj władze Queensland oferują cały pakiet.

Mandat za patrzenie na hooning i złomowanie to nie wszystko

Kara – choć nie tak wysoka, bo wynosząca „tylko” równowartość niecałego tysiąca złotych – grozi też za używanie nieprawdziwych tablic rejestracyjnych. Wcale nie muszą być przyczepione do auta, mogą „tylko” ozdabiać wóz, np. za szybą.

Stan Queensland poszedł na wojnę z entuzjastami motoryzacji i właściwie zakazał spotów. Wystarczy jedno naczynie na wodę, które niewłaściwie się zachowa, by puścić wszystkich z torbami. Interesujący pomysł. Czy liczba ofiar spadnie? Nie jestem pewien, czy o to chodzi.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA