Zaręczyny w Łodzi. Race, drifty, wyścigi uliczne, BMW i policja wręczająca mandaty na 12 tys. złotych. Gratulacje!
Nietypowe zaręczyny miały miejsce w Łodzi. Były tam race, drifty, BMW, wyścigi uliczne i policja. Byłbym rozczarowany, gdyby po tym wszystkim młoda kobieta powiedziała nie.
Zaręczyny to piękny moment w związku, kiedy przechodzi się na następny poziom. Są kwiaty, szczęście, miłość unosi się w powietrzu. Swoje pamiętam bardzo dokładnie, starannie zaplanowana akcja, zaskoczenie na twarzy mojej ówczesnej dziewczyny, a obecnie żony, i dumę że wszystko się udało. Oświadczyłem się w Parku Moczydło w Warszawie, ale widzę, że trzeba było pogadać z chłopakami z Łodzi, bo tam jak robią zaręczyny, to cała Polska o tym wie. I zupełnie nie rozumiem oburzenia.
Zaręczyny w Łodzi wywołały uśmiech na twarzy nawet tak mało empatycznych osób jak ja
Było to tak. W sobotę miłośnicy czterech kółek postanowili się spotkać i porozmawiać o motoryzacji. Część z nich w czasie tych spotkań lubi sobie trochę poszaleć na drodze, ale na razie zostawmy ten temat. Jak to w życiu bywa, o takich spotkaniach bardzo dobrze wiedziała policja. To dla niej okazja do wystawienia dużej liczby mandatów w jednym miejscu. Do tej pory pamiętam spektakularną akcję warszawskiej policji, gdzie nałożono 579 mandatów na łączną 60 tysięcy złotych, ale w Łodzi policja nie ma takiego rozmachu. Wystawiła tylko 38 mandatów, ale za to na kwotę 12,2 tys. złotych, co daje nam średnią 321 zł na głowę. W Warszawie było to ostatnio około 100 zł, więc może mniej, ale za to boleśniej.
Ale to nie to jest przedmiotem wpisu. Podczas tego spotkania odbyły się zaręczyny. Podobno przyszły pan młody planował to od dawna, a jego koledzy postanowili mu w tym pomóc. Zablokowali jedno ze skrzyżowań w mieście, wzięli zakochanych na jego środek, podriftowali wokół nich troszeczkę. Zadbano również o romantyczną oprawę. Wiadomo, że czerwony to kolor miłości, więc odpalono czerwone race, tworząc naprawdę piękne widowisko. Nic dziwnego, że dziewczyna, dla której to zorganizowano, powiedziała tak. Też bym powiedział, a nawet nie znam człowieka.
Urzekło mnie to
Wiadomo, zaraz znajdą się narzekacze, którzy powiedzą, że musieli stać w korku, a w ogóle było to strasznie niebezpieczne. Może i tak, życie jako całość jest dosyć niebezpieczne. Czy osoby w samochodach umiały zapanować nad autem? Sądzę, że tak. Czy komuś stała się krzywda? Wydaje mi się, że nie. To o co chodzi? Miłość to silne uczucie, a na świecie dzieje się teraz tyle złego, że te kilka minut zabawy w ramach uczczenia święta dwóch młodych osób to naprawdę coś dobrego. Potrzebujemy pozytywnych wiadomości. Ze swojej strony gratuluję i życzę wszystkiego dobrego, a hejterzy wiadomo - niech siedzą cicho.
Czytaj również: