Rząd już wysypał prawie dwa miliony, żeby płacić ludziom za złomowanie aut. A to dopiero początek
Znamy już początkowe statystyki z programu NaszEauto, czyli nowego wcielenia koncepcji „Mój elektryk”. Na razie zezłomowano 186 samochodów, ale rząd ma nadzieję, że stacje demontażu pojazdów wkrótce wypełnią się ohydnymi spaliniakami. Za każde zezłomowane auto płaci 10 tys. zł dopłaty do zakupu auta elektrycznego.

Na stronie Ministerstwa Środowiska i Klimatu pojawił się komunikat wiceministra Krzysztofa Bolesty, podsumowujący dotychczasowe wyniki programu NaszEauto. Program ten działa od pięciu tygodni, tj. od 3 lutego, a jego założenia są takie:
- 18 750 zł dopłaty podstawowej przy zakupie nowego auta elektrycznego
- 30 000 zł dopłaty w przypadku spełnienia kryterium niskich dochodów albo prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej, albo posiadania karty dużej rodziny
- dodatkowe 10 tys. zł za zezłomowanie starego samochodu w okresie ostatnich 3 lat
Po pięciu tygodniach statystyki działania programu NaszEauto nie są imponujące
Bardziej restrykcyjny charakter nowego wydania programu dopłat, nieumożliwiający występowania o nie firmom, a jedynie osobom prowadzącym jednoosobowe działalności gospodarcze, na pewno wpłynął na słabą dynamikę wpływania wniosków. Do tej pory wpłynęły 1322 wnioski. W tym 2/3 od osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, czyli 463 osoby prywatne złożyły wniosek o dofinansowanie zakupu auta elektrycznego. Chciałbym poznać motywację każdej z tych osób, po co kupuje nowy samochód, nie prowadząc działalności, w żaden sposób nie zmniejszając swoich obciążeń podatkowych. Czy naprawdę chodzi tylko o to, by czuć, że jeździmy bezemisyjnie i nie zatruwamy planety? Możliwe, ale niesamowite, że w pięć tygodni zebrano blisko pięćset takich przypadków.
Jeszcze bardziej zadziwia mnie 225 osób, które złożyło zaświadczenie o niskich dochodach
Masz niskie dochody, tzn. do 135 tys. zł brutto i decydujesz się na zakup nowego samochodu elektrycznego z salonu? Na litość boską, dlaczego? To nie jest najlepsze zarządzanie swoimi pieniędzmi. Nawet jeśli jest to coś bardzo taniego, jak Leapmotor T03, to nadal wydajesz na to większość swoich rocznych dochodów. Te przypadki zanalizowałbym dokładnie jeszcze chętniej niż poprzednie. Bardzo też ciekawi mnie, jakie samochody elektryczne kupowane są na kartę dużej rodziny – jakoś niespecjalnie widzę ofertę siedmioosobowych aut na prąd w rozsądnych cenach, tj. do 225 tys. zł (tyle wynosi limit wartości kupowanego pojazdu). Zapewne są to drugie lub trzecie auta w rodzinie.
Do wydania jest 1,6 miliarda złotych, zagospodarowano dopiero niecałe 2,5 procent tej kwoty
Przy obecnym tempie jest bardzo duża szansa, że te środki po prostu nie zostaną spożytkowane. Wprawdzie program trwa jeszcze ponad rok, a konkretnie to do wakacji roku 2026, więc w pewnym momencie rządowi może zmięknąć falownik i powie „no dobra, to ci od leasingu też się bawią” i wtedy zapewne dopłaty ruszą z kopyta. Na razie jednak jest to pomijalny odsetek sprzedaży nowych samochodów. W lutym tego roku zarejestrowano prawie 45 tys. nowych samochodów, więc 1322 wnioski o dopłatę do auta elektrycznego nie zmieniły ogólnego obrazu rynku.
„186 samochodów zostało zezłomowanych dzięki temu programowi”
Wiceminister Bolesta naprawdę to powiedział. Nie mogłem uwierzyć i przewijałem transmisję ze dwa razy, ale tak – samochody zezłomowano dzięki programowi. Czyli złomowanie samochodów jest czymś dobrym i powinno być prowadzone na szerszą skalę. Po prostu pójdź i zezłomuj swój samochód. Jeździ, działa, przechodzi badanie techniczne? To nieważne. Idziesz, złomujesz, kupujesz nowy elektryczny i zadłużasz się na kilka lat, płacąc obowiązkowo co miesiąc ratę na rzecz koncernu samochodowego. Tylko w ten sposób środowisko zostanie uratowane.