Premier odzyskał samochód, który mu skradziono. Nadchodzi Lex Tusk
Najbardziej poszukiwany samochód we wrześniu 2025 r. to nie Dacia z gazem, tylko Lexus należący do rodziny premiera Donalda Tuska. Okazuje się, że policja potrafi działać, musi tylko czuć polityczną presję.

Przypomnijmy - wczoraj w nocy sprzed domu w Sopocie należącym do rodziny Donalda Tuska, ktoś się nie bał i buchnął Lexusa, prawdopodobnie model RX. Pikanterii zdarzeniu dodaje fakt, że dom był pod całodobową ochroną funkcjonariuszy Służy Ochrony Państwa. Nie przeszkodziło to złodziejom zabrać auta i zniknąć.
Samochodu szukano z niebywałą intensywnością. W sprawę zostały zaangażowane poważne siły - funkcjonariusze służb specjalnych i policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Sam dziwiłem się, że ktokolwiek odważył się sprzątnąć tak pilnie chroniony samochód, ale najwidoczniej wcale nie był pod czujnym okiem służb. Wydawało mi się, że rano będzie czekał umyty i wyczyszczony na jakimś losowym parkingu, ale wszystko wskazuje na to, że służbom udało się odzyskać pojazd.
Skradziony Lexus Tuska to problem albo początek czegoś nowego
Lex Tusk, można by powiedzieć. Normalny człowiek, gdy przychodzi na policję poinformować, że skradziono mu auto, to słyszy, że ma problem i nie ma sensu go szukać, bo jest dawno rozebrany i przewieziony na Ukrainę. I tak mniej więcej wygląda rzeczywistość, sam znam człowieka, który miał taką sytuację. Całe szczęście, że wykupił pełne ubezpieczenie wartości fakturowej, bo inaczej byłby problem.

I w tej sytuacji to mnie najbardziej martwi, że nawet jedna z najważniejszych osób w państwie nie może czuć się bezpieczna, bo także i jej samochód może zniknąć. Ma jednak przewagę, bo jej samochodu będzie szukać cały aparat państwowy. Wasze zgłoszenie przyjmie znudzony policjant i na 99 proc. sprawa zostanie po jakimś czasie umorzona ze względu na niewykrycie sprawcy. I tak się pomału żyje w tym kraju.
Więcej o Lexusach przeczytacie w: