REKLAMA

Pontiac Carrera GT, czyli jeszcze jeden sposób na zrobienie czegoś z Fiero

Pontiac Fiero to dość ciekawy samochód. Po pierwsze, to niewielkie auto z silnikiem umieszczonym centralnie - coś w rodzaju amerykańskiej wizji Toyoty MR-2. Po drugie - jego przeróbek np. na Ferrari czy Lamborghini jest tak wiele, że nie wszyscy kojarzą, jak wygląda samochód seryjny. Na sprzedaż pojawił się w Wielkiej Brytanii kolejny zmodyfikowany egzemplarz. Tym razem udaje Porsche Carrerę GT.

Pontiac Fiero
REKLAMA
REKLAMA

Produkcję pierwszego Fiero rozpoczęto w 1983 r. Kanciaste coupe miało niespełna 4,1 m długości i było napędzane 2,5-litrowym, 4-cylindrowym silnikiem Iron Duke o mocy 92 KM. Zależnie od wersji, za przekazanie napędu odpowiadała jedna z dwóch 4-biegowych skrzyni manualnych (różniły się m.in. przełożeniem głównym) lub 3-stopniowy automat.

W kolejnych latach wprowadzano sporo zmian, poczynając od 5-biegowej przekładni manualnej i 140-konnego silnika 2.8 V6, a kończąc na wprowadzeniu Fiero GT ze zmodyfikowaną tylną częścią nadwozia.

Pontiac Fiero

W salonach oferowano też zestaw karoseryjny Mera, upodabniający auto do... Ferrari 308.

Z perspektywy czasu wygląda to tak, jakby Pontiac przewidział przyszłość. Niewielkie coupe zaczęto bowiem często modyfikować i wymieniać jego karoserię na inne, na ogół przypominające jakiś centralnosilnikowy model z Maranello. W niektórych kręgach "Pontiac Fiero" i "kit-car" to już niemal synonimy.

I wtedy pojawia się on - fan Porsche.

Fan Porsche stwierdza, że przeróbki Fiero na Ferrari są passé i on to zrobi inaczej. W związku z tym, starszawy Pontiac zyskuje drugie życie jako Porsche Carrera GT. Obojętnie, czy ktoś lubi kit-cary czy nie, jedno trzeba przyznać:

trudno w tym aucie znaleźć dowody na plebejską przeszłość.

Pontiac Fiero

Oczywiście, to nie tak, że takich detali nie ma. Są, ale póki nie zaczniemy otwierać wszystkiego po kolei, to można zauważyć tylko takie elementy jak klamki wewnętrzne czy panel wskaźników z Pontiaca. Nadwozie? Kompletnie nowe, łącznie z oświetleniem - już bez podnoszonych reflektorów przednich.

Wnętrze? Również nowe, praktycznie w ogóle nie przypominające pierwowzoru. Wrażenie robi przede wszystkim ogromny napis Carrera przed fotelem pasażera, a także miejsce montażu radioodtwarzacza.

Dzieło wieńczy dumne oznaczenie V12 na pokrywie silnika.

Co prawda dwunastoma cylindrami nie dysponuje ani oryginalna Carrera GT, ani tym bardziej Pontiac Fiero, ale jak już robić wrażenie, to na całego. Do kompletu mamy jeszcze oznaczenie RS.

Można się z tego wszystkiego śmiać, ale wtedy dochodzimy do wniosku, że autor przeróbki miał sporo odwagi, a auto... wcale nie wygląda tak źle. Jasne, wnętrze i detale wymagają dopracowania, ale już nadwozie jest naprawdę zupełnie niezłe. Obniżyć nieco zawieszenie, wymienić felgi i byłoby jeszcze lepiej.

Pontiac Fiero

Tymi operacjami może zająć się nowy właściciel Pontiaca Carrery GT.

Pojazd wystawiono za niespełna 13 tys. funtów. Sprzedający niestety nie wie o nim dużo, auto zostało bowiem kupione lata temu przez jego ojca i większość czasu stało w garażu. Nie ma przeglądu, ale jest mechanicznie sprawne. Do tego w cenie auta aktualny właściciel dorzuca warte 800 funtów dwie felgi z Porsche.

Trochę drogo, ale z drugiej strony, prawdziwe Porsche kosztuje co najmniej pół miliona euro.

I to właśnie jest zaleta kit-carów bazujących na Fiero - mamy samochód, za którym każdy się obejrzy, za ułamek ceny oryginału. Chcesz Carrerę GT? Masz. Wolałbyś Ferrari F40? Nie ma problemu, podobnych przeróbek - lepszych i gorszych - jest sporo.

Pontiac Fiero
By Brian Snelson from Hockley, Essex, EnglandCropped and blurred by Mr.choppers (Ferrari F40 replica) [CC BY 2.0 ], via Wikimedia Commons

Chcemy pozostać przy autach włoskich, ale nie lubimy Ferrari? Też się coś znajdzie. Jakieś Lamborghini na przykład.

REKLAMA
Pontiac Fiero
By dave_7 from Lethbridge, Canada (Lamborghini kit car) [CC BY-SA 2.0 ], via Wikimedia Commons

Do tego istnieją przeróbki np. na Forda GT40, Ferrari Testarossę czy nawet Jeepa. I choć obiektywnie ta replika Carrery GT może nie być szczególnie rewelacyjna, to na tle innych takich kit-carów i tak jest zupełnie niezła. Z chęcią pogratulowałbym jej twórcy. W każdym razie zdecydowanie wolę takie przeróbki niż Mustanga przebranego za Warszawę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA