Co to jest: polskie, różowe i driftuje? To Polonez do driftu [edit: już się sprzedał]
Zobaczcie, do czego to doszło: odkąd nie pracuje już z nami redaktor Koziar, muszę sam pisać o Polonezach.
Musiała to być niezwykle atrakcyjna oferta, skoro od momentu w którym zacząłem pisać wpis do momentu jego zakończenia, Polonez zdążył się sprzedać. Nowemu właścicielowi mogę tylko życzyć powodzenia w sklejaniu boków, ale przynajmniej można zobaczyć, co wzbudziło takie zainteresowanie. Tym czymś był różowy Polonez Turbo. Jakby to był 2006 r., to bombardowałbym właściciela telefonami w celu pokazania tego auta na okładce czasopisma MAXI tuning.
Tak, wiem, to tylko Polonez, ale dawno nie widziałem czegoś tak postaranego i tak spójnego. Zadziwiająco dobrze wygląda Polonez, gdy poszerzyć mu rozstaw kół. Zaczyna się prezentować jak samochód japoński z lat 80., jakaś Honda Quintet albo coś. Tutaj dodatkowo mamy styl uwu/kawaii czyli cały Poldek został wymalowany na różowo, ale tak na bogato, razem z lusterkami. Dołożono mu nawet brewki nad reflektorami, to już godna podziwu dbałość o tuningowe detale.
Ktoś zrobił ten samochód z rozmachem
Różowe nadwozie, w środku boczki drzwiowe z Myszką Miki, niesłychanie szerokie felgi z tyłu i ekstremalnie obniżone zawieszenie - to wszystko byłoby fajne, ale nie dość fajne, gdyby nie poszły za tym zmiany mechaniczne. Tak konkretnie, to ktoś uturbił silnik 1.4 16V, czyli najmocniejsze co było w Polonezie, przy użyciu turbosprężarki z Saaba. Na szczęście nadciśnienie to tylko 0,5 bara, co oznacza że nie trzeba było przebudowywać całego układu tłokowo-korboweg. Wystarczyło pewnie przestroić silnik i nieco bogaciej „podlać” go paliwem. Przy niewielkiej masie własnej Poloneza taka moc pewnie wystarczy do driftu, zwłaszcza że pod tym kątem przerobiono również zawieszenie. Wyposażony w „gwint” Polonez jest niższy, twardszy, a przednie koła stoją w negatywie, co ma zapewnić sterowność z przodu przy poślizgu nadsterownym. I jeszcze jest hydrauliczny hamulec ręczny do inicjowania poślizgu. Mówiłem, że postarane.
I tak po prostu wziął i się sprzedał
Znalazłem go w dwóch różnych miejscach na Facebook Marketplace, raz za 8, raz za 9 tys. zł. Spodziewałem się przy tym nakładzie pracy ceny dwa razy wyższej. Chyba ta wywoławcza była bardzo dobra, jeśli samochód zniknął w tym tempie z ogłoszeń. Nowemu właścicielowi życzę wiele zadowolenia z driftu Polonezem i chociaż sam za Polonezami nie przepadam, to uwielbiam widzieć samochody w nietypowym dla nich zastosowaniu. Ależ bym oglądał pojedynek driftowy różowego Poloneza z jakąś podłubaną Toyotą GT86...