REKLAMA

Pierwszeństwo pieszych na pasach przepadło w Sejmie. Według MSWiA nie warto zmieniać przepisów, bo wszyscy je ignorują

Petycja w sprawie pierwszeństwa pieszych na przejściach nie zyskała poparcia w Sejmie. Opinia, którą wygłosił przedstawiciel MSWiA, nie nastraja optymistycznie. Wygląda na to, że przepisy nie mają wiele wspólnego z bezpieczeństwem.

pierwszeństwo na pasach
REKLAMA
REKLAMA

Bezpieczeństwo pieszych nie obchodzi polskich posłów. Tak byłoby najłatwiej powiedzieć po tym jak potraktowano petycję w sprawie pierwszeństwa pieszych na pasach w sejmowej Komisji. Spróbujmy jednak bez emocji zobaczyć co legło u podstaw tej decyzji. Warto zobaczyć o co chodzi w tej propozycji, tym bardziej, że w sprawie bezpieczeństwa pieszych ostatnio sporo się dzieje.

Były Prezes Najwyższej Izby Kontroli - Janusz Wojciechowski, złożył w wakacje petycję w Sejmie. Dotyczyła bezpieczeństwa pieszych na przejściach i ustawy Prawo o ruchu drogowym. Postulował w niej drobną, ale ważną zmianę w artykule 26 ust. 1.

Obecne brzmienie ustępu 1 to:

Propozycja zmiany:

Janusz Wojciechowski chce by pierwszeństwo miała już osoba sygnalizująca zamiar wejścia na przejście, nie tylko ta już na nim przebywająca. Uzasadnia, że w Polsce piesi giną na przejściach wielokrotnie częściej niż na przykład w Wielkiej Brytanii (ok. 250 w Polsce rocznie, 60 w Wlk. Brytanii).

Dodatkowo, obecne brzmienie art. 26 ust. 1 ustawy prawo o ruchu drogowym nie uwzględnia zawartego w Konwencji Wiedeńskiej obowiązku przepuszczenia pieszych wchodzących na przejście. Na naszych przejściach jest niebezpiecznie i odstajemy od innych w zakresie regulujących bezpieczeństwo przepisów.

Zmiana brzmienia ustępu wydaje się drobna, ale jest znacząca. W myśl obecnych przepisów kierowca nie musi ustępować pierwszeństwa pieszemu przed przejściem, może go ustąpić w razie potrzeby. A że polski kierowca rzadko ma potrzebę ustępowania pierwszeństwa pieszym, to wypadków jest sporo, a ich liczba rośnie.

W Sejmie nie widzą dobrego rozwiązania na przyzwyczajenia kierowców

Dostępny jest stenogram z posiedzenia Komisji ds. petycji. W trakcie relacjonowania treści petycji, zwrócono uwagę, że rozporządzenie w sprawie znaku D-6 jest niespójne z ustawą Prawo o Ruchu Drogowym. Ustawa mówi tylko pierwszeństwie osób znajdujących się już na przejściu, a znak D-6 pierwszeństwo rozszerza na osoby wchodzące na przejście.

znak drogowy d-6
Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6 jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, żeby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących.

Różnica jest ewidentna, ale to nie ona była głównym tematem wystąpienia jedynego recenzenta petycji. Dariusz Minkiewicz - Zastępca dyrektora Departamentu Porządku Publicznego MSWiA skupił się na przyzwyczajeniach kierowców.

Powołując się na badania wskazał, że kierowcy w większości wiedzą jak zachowywać się na przejściu dla pieszych, ale nie stosują się do tych zasad. Po prostu nie zatrzymują się przed pasami, gdy pieszy czeka na możliwość przejścia.

Dalej dowodził, że w Polsce przejścia dla pieszych są również obecne na drogach tranzytowych lub w miejscach, gdzie trudno jest pieszych poza przejściem dostrzec. To utrudniłoby egzekwowanie tak brzmiącego przepisu. Przydatny byłby audyt infrastruktury przejść dla pieszych.

Dlatego, należy samą petycję potraktować jako wstęp do dalszej dyskusji i zmianę przepisów wesprzeć kampanią informacyjną o nowych obowiązkach kierowców wobec pieszych. Przedstawiciel MSWiA nie wyklucza poparcia podobnych inicjatyw w przyszłości i pyta: Czy wprowadzone zmiany przepisów, czy projektowana propozycja zawarta w petycji zapewni pieszym bezpieczeństwo? I odpowiada, że według jego oceny, tak się nie stanie.

Czy warto ustanawiać nowe przepisy?

I tu już włączają się emocje, bo zapytać należy odwrotnie. Czy brak zmian w przepisach zapewni bezpieczeństwo pieszym? Albo, co je zapewni, skoro MSWiA nie zaproponowało żadnych działań?

Dariusz Minkiewicz dowodzi, że skoro znak D-6 nakazuje kierowcom zmniejszyć prędkość tak by nie narazić osób chcących skorzystać z przejścia na niebezpieczeństwo, to nie warto wprowadzać bardziej restrykcyjnych przepisów. Pieszy jest przecież chroniony, a kierowcy to ignorują, więc po co chronić pieszego jeszcze bardziej? Nie jest w takich poglądach odosobniony.

Obecny na posiedzeniu Komisji Zastępca komendanta głównego Policji nadinsp. Dariusz Augustyniak, przychylił się do stanowiska MSWiA i również zarekomendował dalszą analizę i pogłębioną dyskusję. Gdzie miałaby się odbyć ta merytoryczna dyskusja, którą wszyscy zalecają, jeśli nie w Sejmie, w trakcie prac nad konkretną propozycją zmian, tego już nikt nie wie.

Widocznie nikt z obecnych na tym posiedzeniu Komisji nie słyszał o możliwościach egzekwowaniu przepisów prawa, na przykład przez Policję. Trudno też wnioskować, dlaczego zmianie przepisów nie miałaby towarzyszyć od razu kampania informacyjna. Czy kampania bez zmiany przepisów jest lepsza?

REKLAMA

Czemu jednak się dziwić tej nieco pokrętnej logice, skoro i polskie sądy dokonują dziwnej interpretacji przepisów. W tym przypadku, pieszy wtargnął na ulicę na czerwonym świetle, ale skazany został kierujący pojazdem, który go potrącił. W myśl takiego orzecznictwa, zmiana przepisów na bardziej korzystne dla pieszych faktycznie nie jest konieczna.

Na posiedzeniu do żadnej dyskusji nie doszło, a petycję przekształcono w dezyderat do Prezesa Rady Ministrów. Niech on rozstrzygnie, co zrobić z bezpieczeństwem pieszych. Czytaj: gorący kartofel przerzucono piętro wyżej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA