Oto Honda przyszłości. Ma cztery koła i jedno miejsce. Przyznano jej prestiżową nagrodę
Red Dot Award 2025 – taką nagrodę otrzymała Honda za swój pojazd o nazwie Fastport eQuad. Jeśli chcecie spojrzeć w przyszłość motoryzacji, to za sprawą tego czterokołowca możecie to uczynić. Nie do końca jestem pewien, czy będzie się wam podobać.

Czym jest nagroda Red Dot? To corocznie przyznawane wyróżnienie, którego historia sięga roku 1992. Niemieckie stowarzyszenie przedsiębiorców z Nadrenii-Westfalii od 1955 r. prowadziło we własnym biurze „wystawę ładnie zaprojektowanych przedmiotów”, które miały być inspiracją jak tworzyć rzeczy estetyczne i użyteczne jednocześnie. Choć w latach 70. pożar strawił pierwotną ekspozycję, została ona odbudowana, a przy okazji wprowadzono instytucję nagrody Roterpunkt (obecnie Red Dot) przyznawanej w trzech kategoriach: projekt produktu, projekt marki i kampanii reklamowej, projekt koncepcyjny. W tym roku w tej ostatniej kategorii wyróżniono Hondę za jej trzy pojazdy. Dwa to motocykle - jeden elektryczny, a trzeci to Fastport eQuad.
Najciekawszy jest ten ostatni, czterokołowy
Rozumiem, że tu chodzi o jakiejś ciekawe rozwiązania designerskie, jakieś odważne koncepcje, jakieś przełomowe pomysły w dziedzinie projektowania. Skrzętnie pominięto przy tym, że ten pojazd nie ma żadnego sensu. Trudno o coś bardziej nonsensownego, jeśli chodzi o segment lekkich aut dostawczych.

Ponownie podkreślam, że nie mam żadnego zastrzeżenia w kwestii designerskiej, ponieważ po pierwsze – nie znam się na tym, po drugie – rzeczywiście projekt robi wrażenie, jest duży, a zarazem lekki wizualnie i wygląda na wskroś nowocześnie. Problem w tym, że taki pojazd jest absolutnie po nic. W opisie zamieszczono informację, że to samochód dostawczy inspirowany rowerem.
- brak szoferki utrudnia eksploatację w złych warunkach pogodowych
- jest tylko jedno miejsce, przez co pojazd nie nadaje się dla załogi dwuosobowej
- kierujący musi pedałować, co nie ma żadnego sensu przy tej masie i rozstawie osi
- skrzynia ładunkowa jest przezroczysta i widać, co znajduje się w środku, więc nawet nie bardzo można to gdzieś zostawić
No i najważniejsze: zajmuje to tyle samo miejsca co dowolny elektryczny van typu Fiat e-Scudo czy coś takiego. Czyli nadal trzeba to gdzieś parkować, nie pojedzie się tym po chodniku ani po drodze dla rowerów. Oraz oczywiście wymaga ładowania tak samo jak każdy samochód elektryczny, bo rowerem jest tylko z nazwy. Próbowano tu połączyć dwie niepołączalne koncepcje, to jest:
- rower – jego zaleta to zwinność, bardzo mała szerokość, łatwość zostawienia gdziekolwiek (to dlatego dostawcy jedzenia jeżdżą rowerami zwykłymi, a nie cargo)
- małą ciężarówkę – ona po prostu musi brać jak najwięcej na pakę przy możliwie małym zmęczeniu kierowcy.
Ten pojazd to nonsens, doceniam jednak jego odważny projekt
A te pozostałe? Mamy tu elektryczny motocykl o nazwie EV Urban Concept, jak dla mnie nie wyróżnia się absolutnie niczym poza brakiem bagażnika (ale to już mamy w Husqvarnie Svartpilen). Właściwie to jego głównym elementem stylistycznym jest gigantyczna obudowa baterii.

A drugi to niezwykle ciekawy koncept wyposażony w silnik V3 – trzy cylindry w układzie V, tego naprawdę jeszcze nie było, zwłaszcza że dołożyli dodatkowo elektryczny kompresor. Wszystko razem ma postać skutera o nadzwyczaj futurystycznym wyglądzie.

Gratuluję Hondzie nagród, chociaż nie należy się spodziewać, aby któryś z tych pojazdów trafił do seryjnej produkcji. Silnik V3 rzeczywiście będzie napędzał większe motocykle Hondy, ale pokazano go już podczas targów we Włoszech w listopadzie zeszłego roku. Raczej nie pojawi się w skuterze, którego natura wymaga stosowania „legalnego” silnika 125 ccm. Elektryczny motocykl wydaje się najbliższy gotowemu produktowi, a nad Fastport eQuadem można tylko westchnąć – wygląda jakby zaprojektowali go aktywiści, którzy z każdego urządzenia chcą na siłę zrobić rower. Z jakiegoś powodu mam obawy, że tak właśnie wygląda przyszłość motoryzacji.