Dał za Nysę 100 tys. zł, których nie miał. Radny ze Szczebrzeszyna to król koneserów
Ta wiadomość o Nysie z Polsatu zalatuje lekko radiem Erewań.
Zacznijmy od uporządkowania faktów: był przetarg na Nysę z 1987 r. To taka zwykła Nysa, która do lat 90. służyła w samorządzie (dokładnie w gminnej szkole podstawowej), a od tego czasu stoi i gnije, bo nikt nie miał pomysłu co z nią zrobić. Zielona 522-ka na blaszkach ZAN (zamojskich) na pewno jest coś warta, ale na pewno nie 100 tysięcy złotych. Nie? A przecież auto jest warte tyle, ile ktoś chce za nie zapłacić!
W każdym razie przetarg zaczął się od ceny niecałych 5 tys. zł i miał postać kopertową, czyli oferenci składali swoje propozycje cenowe w kopertach. W jednej z nich, którą złożył radny ze Szczebrzeszyna, była propozycja sumy 100 tys. zł. Dlaczego akurat tyle – trudno orzec, radny Rafał Kowalik widocznie zauważył w niej niezwykły potencjał sentymentalno-nostalgiczny. Wspomniał też, że te pieniądze miał odłożone na budowę domu. Tzn. część, bo radny całości kwoty nie ma, a na jej wpłatę ma siedem dni. Zbiera więc pieniądze w internecie, ale na razie idzie mu średnio. Zebrał już 1650 zł. Na zrzutce widnieje kwota docelowa 20 tys. zł. Nie wiem czy pozostałe 80 tys. zł radny wysupła z własnej kieszeni, ale w sumie to nie moja rzecz.
Tak, ale nie
Moim zdaniem to jedynie sposób promocji miasta. Żadne 100 tys. zł nie trafi do kasy szkoły. Nysa wymaga renowacji, która kosztowałaby kolejne pieniądze - oczywiście nie 100 tysięcy, ale też zauważalną kwotę. Ani radny jej nie ma, ani nie sądzę żeby ją zebrał, ani jeszcze bardziej nie sądzę, że gdyby miał, to chciałby wydać na gruchota. Marzenia o odrestaurowanej Nysie wożącej ludzi po Szczebrzeszynie (najlepiej jeszcze przerobionej na napęd elektryczny, o borze ależ by to było!) są wspaniałe i górnolotne, ale potem zderzają się z twardą rzeczywistością. Rozumiem ten pomysł na zainteresowanie mediów – jest całkiem niezły, bo sam się na niego nabrałem. Niestety, wątpię żeby zainteresowanie mediów wpłynęło pozytywnie na ten temat. Ludzie nie są skłonni dorzucać się do zakupu gratów.
Można by to pewnie załatwić zupełnie inaczej: zamiast przetargu zrobić zbiórkę na renowację Nysy. Może przecież pozostać w tych samych rękach i służyć gminie jako motoryzacyjna maskotka. 100 tys. zł to jedynie wirtualny balon, który miał posłużyć do stworzenia tytułu „OTO NAJDROŻSZA NYSA W POLSCE”. A Polsat poszedł z tym jeszcze dalej i napisał, że to jest Nysa w cenie luksusowej limuzyny. Sto tysięcy za luksusową limuzynę? To chyba dość mocno używaną. Nowe auto za sto kafli to będzie jakiś nieźle wyposażony kompakt. Jakaś Corolla kombi z napędem hybrydowym albo 4-cylindrowa Skoda Scala. Ewentualnie przeciętny SUV, jakich pełno na ulicach. Luksusowa limuzyna to tak ze trzy stówy trzeba położyć. Właśnie, dlaczego radny nie zaproponował 300 tys. zł? „Hajp” byłby jeszcze większy!
To jak jest?
Nie ma 100 tys. zł, ani najdroższej Nysy w Polsce „w cenie luksusowej limuzyny”. Prawidłowy tytuł brzmiałby: ktoś dla hecy zaoferował absurdalną sumę za grata. Ale czy wtedy byście w ogóle w to kliknęli?