Nie zdążyłeś kupić nowego Saaba? Masz szansę to naprawić, ale nie będzie tanio
Prawie nowy Saab 9-3 z 2014 roku na sprzedaż. To już egzemplarz z najpóźniejszej serii, produkowanej przez firmę NEVS. Pokonał mniej niż 3000 km i na pewno nie będzie tani.
Agonia firmy Saab była długa, a fani marki mogli przez jakiś czas karmić się jeszcze nadzieją, że to nie koniec. Gdy wydawało się, że piękna i barwna historia szwedzkiej marki się zamyka, pojawili się Chińczycy z konsorcjum NEVS. Skrót rozwijał się jako National Electric Vehicle Sweden (Narodowy Szwedzki Samochód Elektryczny), a NEVS stał się posiadaczem m.in. linii produkcyjnych, zakładów w Trollhattan i praw do niedokończonych projektów. Plany były śmiałe. Elektromobilność dopiero nabierała rozpędu, ale nowe Saaby miały mieć jednostki na prąd. Miłośnicy tej firmy z lotniczymi tradycjami może i nie byli tym zachwyceni, ale cieszyli się, że Saab jednak przetrwa. No cóż, nie przetrwał. Z planów wyszło niewiele.
Przez chwilę NEVS produkował też Saaba 9-3
W trzeciej dekadzie XXI wieku Saab 9-3 drugiej generacji był już mocno przestarzały, nawet mimo liftingów. Próba wznowienia jego produkcji w 2013 roku była po prostu odgrzewaniem lekko już nieświeżego kotleta. NEVS nie miał jednak wyjścia, jeśli chciał ruszyć lekko już zardzewiałe maszyny na taśmie w Trollhattan. Dwa lata wcześniej z fabryki wyjechał ostatni nowy Saab 9-5, ale prawa do jego produkcji miało General Motors. Chińczycy byli więc skazani na 9-3 – też spokrewnione z Oplem, ale już możliwe do wytwarzania bez udziału GM.
Ostatnie tchnienie Saaba, czyli produkcja 9-3 Aero Turbo4 trwała od grudnia 2013 roku do maja 2014 r. Powstało 421 aut. Wyglądały jak stara, dobrze znana „dziewięć trójka”, ale widać było pewne różnice. Oprócz braku dobrze znanych znaczków (tzw. Griffin), zmieniono fotele (pochodziły z Volvo XC90, czyli musiały być naprawdę wygodne) i przeprojektowano układ wtryskowy i hamulcowy. Do wyboru – jeden silnik (2.0 turbo, 220 KM, benzynowy), dwie przekładnie (sześciobiegowy automat lub manual o takiej samej liczbie przełożeń) i dwa kolory (srebrny lub czarny). Cena bazowa wynosiła 279 000 SEK. Po dzisiejszym kursie to 114 tysięcy złotych. To było dobre - spółka "Szwedzki Samochód Elektryczny" sprzedawała spalinowego Saaba.
Potem Saab umarł
Leciwe, nieco udziwnione i z ograniczoną gamą. Takie 9-3 nie zawojowało rynku (co za zaskoczenie!). NEVS jeszcze trochę się miotał, zapowiadał i obiecywał, ale w końcu stało się nieuniknione. Historia marki Saab się zakończyła.
Kto nie zdążył kupić nowego Saaba ani za „prawowitych” czasów ani za chińskiego panowania, może jedynie pluć sobie w brodę. Albo przeszukiwać szwedzkie ogłoszenia. Na portalu aukcyjnym BilWebAuctions pojawił się tam Saab 9-3 z końcowej serii – czyli właśnie tej produkowanej przez NEVS. Zważywszy na to, ile sztuk powstało, mówimy o rarytasie. Owszem, istnieją ciekawiej wyglądające auta kolekcjonerskie – ale 9-3 też ma coś w sobie. Przebieg tego egzemplarza to 2970 km. Można uznać, że to praktycznie nówka, zwłaszcza że sprzedający zapewnia o doskonałym stanie technicznym tego wozu.
Saab 9-3 – cena
Obecnie wylicytowano go za 235 000 koron, czyli niecałe 100 tysięcy złotych. Mówi się, że cena może sięgnąć równowartości niemal 150 tysięcy złotych. To więcej niż ten wóz kosztował, gdy był nowy. Czy kupi go jakiś majętny fan Saaba? Pewnie tak. Ale naklejanie nalepki „Save Saab” chyba nie ma już sensu.
Czytaj również: