REKLAMA

Usunęliśmy zdjęcia z „wycieku” nowego Opla Corsy. Oto dlaczego

Dziś rano pojawił się wyciek oficjalnych zdjęć nowego Opla Corsy, który ma zadebiutować za ok. 2 tygodnie. Napisałem o tym wpis, który właśnie usunęliśmy na prośbę polskiego przedstawicielstwa Opla.

opel corsa wyciek
REKLAMA
REKLAMA

Skąd pochodziły zdjęcia? Nie wiadomo. Jeśli wierzyć australijskiej stronie CarAdvice, wypłynęły gdzieś w jakimś serwisie niusowym, skąd potem szybko je usunięto. Zdążyły się już jednak rozlać po internecie, więc walka z nimi przypomina kazus Beyonce albo domu Barbry Streisand. I tak wszystkie pięć zainteresowanych osób już wie jak wygląda nowa Corsa, i żadnym zaskoczeniem nie będzie, że ma wiele wspólnego z Peugeotem 208.

Rozumiem wzburzenie producenta i zarzut, że do zdjęć tych nie mamy praw, a więc nie możemy ich publikować. Tu właśnie wchodzi instytucja embarga, o której niedawno pisałem. Dziś praw nie mamy, w momencie premiery ich nabierzemy i publikowanie zdjęć będzie nie tylko dozwolone, ale wręcz wskazane. Wiadomo, że to producent decyduje kiedy i w jakiej postaci prezentuje swój produkt, ale pewnie wiele osób pamięta powiedzenie Orwella – dziennikarstwo to publikowanie czegoś, czego ktoś inny nie chciałby widzieć opublikowanego. Reszta to public relations. Jest to szczera prawda: pisanie o kolejnych nowych produktach komercyjnych (jakimi są samochody) w prasie to nic innego niż public relations dla firm, które je produkują. I piszę to, świadom że na naszej stronie robimy to samo. Dlatego wiele lat temu uznałem, że na złomniku nie pojawi się już nigdy test nowego samochodu.

Ponadto uważam, że wyciek w kwestii tak nieinteresującego samochodu jak Corsa jest tak naprawdę producentowi na rękę. Więcej szumu, to więcej kliknięć. Dla nas to bez różnicy. Nie jest to pojazd, którym nasi odbiorcy i internet w ogólności jakoś szczególnie by się interesował. Dla Opla jest on bardzo ważny, to jeden z filarów sprzedaży, ale ogólny poziom ekscytacji jaki wzbudza w internecie hasło „nowy Opel Corsa” jest raczej niski. To rodzaj samochodu porównywalnego z wizytą u dentysty. Kupujesz go, bo jest ci potrzebny, a nie dlatego że o nim marzysz. Dlatego można śmiało go pominąć i na przykład przeoczyć datę jego zbliżającej się premiery. A na hasło „wyciek Opel Corsa” w internecie możemy raczej trafić na informacje o tym, co się leje z silnika.

opel corsa wyciek

Swoich krówek pilnujemy

Rozumiem wzburzenie, choć się z nim fundamentalnie nie zgadzam. Swoich krówek trzeba pilnować i jeśli wejdą w szkodę, ponosić konsekwencje. Myślę, że producenci samochodów za dobrze wychowali sobie prasę, która z entuzjazmem rozpisuje się o nowych modelach i rozwiązaniach, często bezrefleksyjnie powielając informację prasową. Walczę z tym na Autoblogu jak potrafię, bo od opisywania nowych aut się nie ucieknie, ale można do nich podchodzić inaczej niż chce producent. Bardzo często znane od lat elementy wyposażenia są opisywane jako nowości, podczas gdy minimum internetowego wyszukiwania obnaża zupełnie inną prawdę. To zresztą temat na osobny wpis, którego pewnie nigdy nie zrobię.

REKLAMA

Uważam, że w idealnej sytuacji producenci samochodów i prasa motoryzacyjna nie grają do tej samej bramki. Problem polega tylko na tym, że to stwierdzenie było prawdziwe w czasach, gdy odbiorcy płacili za treści wytwarzane przez dziennikarzy, kupując gazety. Teraz, gdy większość przekazu przejął internet, odbiorcy zostali przyzwyczajeni do tego, że treści są im przekazywane za darmo. A to oznacza jedynie, że płaci za nie ktoś inny, bo żadnej pracy za darmo nie ma. Tym kimś są reklamodawcy, więc nic dziwnego że przekaz internetowy idzie w parze z przekazem reklamowym. A o niezależności można tylko pomarzyć. Z niezależności nikt jeszcze obiadu nie zrobił, więc to pewnie dlatego ja po 10 latach tworzenia własnych treści pod własną marką nadal pracuję u kogoś innego.

opel corsa wyciek
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA