Nissan wymyślił dziwny pomysł na oszczędności. My mamy lepsze propozycje
Nissan w ostatnim czasie zmaga się z ogromnymi problemami finansowymi. Marka traci wręcz miliardy, co wymusiło poszukiwania oszczędności. Są już nawet pewne pomysły, ale my proponujemy coś lepszego.

O tym w jak złej sytuacji finansowej jest Nissan, powiedziano już chyba wszystko. Nowy prezes Ivan Espinosa w celu ratowania tej lubianej marki opracował plan, mający wyciągnąć Japończyków z Rowu Mariańskiego - celem jest zaoszczędzenie 1,7 mld dol. do dnia 31 marca 2027 r.
Głównym wykonawcą tego planu jest dyrektor ds. cięcia kosztów, Tatsuzo Tomita; od miesięcy zbierał on od pracowników i dostawców pomysły na oszczędności przy jednoczesnym zachowaniu jakości. W sumie zgromadzono ich niemal 4000., z których wybrano 1600 uznanych za dobre, a zarazem w pełni wykonalne.
Czołowy pomysł - oszczędności na zagłówkach
W wywiadzie dla portalu Automotive News Tomita stwierdził, że zmniejszenie różnorodności zagłówków w różnych modelach Nissana mogłoby przynieść spore oszczędności. Jako uzasadnienie twierdzi, że dostawca części do zagłówków ma przechowywać komponenty w magazynie o powierzchni dwóch kortów tenisowych (brzmi, jakby to nie było zbyt dużo). Pracownicy magazynu mają pokonywać do 30 tys. kroków dziennie, a Tomita twierdzi, że Nissan mógłby zmniejszyć rozmiar owego magazynu o połowę.
Cóż, jeżeli to jest jeden z tych wspaniałych, światłych pomysłów, to nie chcę poznać kolejnych. Choć Tomita chwali się, że Nissan stosuje także w swoich fotelach barwnik, który nie blaknie pod wpływem promieniowania UV. No i dobrze - tylko szkoda, że w dobie szyb blokujących promieniowanie UV, większość producentów tego nie potrzebuje. Innym działaniem jest także przerzucanie się na dostawy części od chińskich podmiotów, którzy są tańsi.

Czemu by nie pójść nieco dalej?
Lista 1,6 tys. pomysłów brzmi naprawdę imponująco, jednak jeżeli używanie jednego rodzaju zagłówków jest dokładnie tym, czym chcą się chwalić w Nissanie, to nie spodziewam się cudów. Dlatego w tym momencie wchodzę ja - cały na biało - z własnymi propozycjami, które Nissan mógłby zaimplikować w swoich samochodach, by obciąć koszty. A kto wie, może są to pomysły, które wśród 1,6 tys. się już znalazły? Oczywiście proszę to wszystko brać z przymrużeniem oka.
- Rezygnacja z zabezpieczenia antykorozyjnego - oprócz redukcji kosztów, mamy też zaletę ekologiczną w postaci... redukcji samochodu. W dobie promowania ekologii przez chociażby Unię Europejską, czy jest coś, co bardziej zadowoli najbardziej zatwardziałych ekologów niż samochód, którego nie trzeba poddawać recyklingowi, bo sam się degraduje? Odpadające, metalowe płaty nadwozia będą przecież spadać na ziemię, czyli tam skąd je pozyskano. Do tego po kilku latach użytkowania pojawi się opcja nożnego rozrusznika - z osobistą rekomendacją Freda Flinstone'a. A o polepszaniu osiągów poprzez redukcję masy nawet nie będę wspominał.
- Światła typu Żuk - polski samochód dostawczy Żuk miał świetne rozwiązanie w postaci kloszy lamp, z których wszystkie (nie licząc przednich reflektorów) były w identycznym kształcie - przednie i tylne kierunkowskazy, światła pozycyjne, czy nawet lampka wewnątrz kabiny pasażerskiej. To fantastyczna oszczędność zmniejszająca do minimum ilość maszynerii do produkcji dość prozaicznego pod względem produkcji elementu, jakim są światła. Jedyną wadą będzie czytanie opinii polskich internautów, jak to kolejny genialny pomysł nam ukradziono.
- Radio z ograniczoną opcją odtwarzania - żadnych wejść USB, AUX, żadnego Bluetooth, Apple Car Play, ani nawet odtwarzacza CD, nie mówiąc o kasetach. Będzie tylko zwykłe radio AM/FM, ale żeby jeszcze zwiększyć oszczędności, rezygnujemy z pokrętła do ustawiania fal. Radio będzie domyślne ustawione na wyłapywanie konkretnej fali - jak w danym miejscu będzie możliwość odbioru takiej stacji, to radio będzie grać, a jak nie, to nie.
- Huśtawka ogrodowa zamiast tylnej kanapy - prosta, w miarę wygodna, ale przede wszystkim bardzo, bardzo tania. Do tego można wprowadzić możliwość wymontowania jej z samochodu i postawienia w ogródku lub na biwaku, co spodoba się rodzinom z dziećmi, ale nie tylko. No i nie trzeba montować w nich żadnych zagłówków, bo nawet nie ma jak.
- Zamiast tradycyjnego zegarka - zegar słoneczny na masce; wiadomo, montaż każdego elektronicznego podzespołu to dodatkowe koszty. Dlatego czemu by nie spróbować czegoś bardziej klasycznego i sprawdzonego, bowiem znanego dosłownie od starożytności? Jest tylko jeden problem, bo zegar pokazywałby dobrą godzinę tylko gdy samochód stoi w kierunku północnym. Ale i temu można zaradzić - Nissan mógłby wprowadzić kompas, jako wyposażenie opcjonalne (bądź standardowe w droższych wersjach wyposażenia), montowany na desce rozdzielczej. Grunt to najpierw stworzyć problem, a potem bohatersko go rozwiązać.
Więcej o Nissanach przeczytasz tutaj: