Oto najdziwniejsze rzeczy – nie tylko samochody – jakie widziałem na Tokio Motor Show
Tak, pojechałem do Tokio na targi motoryzacyjne dzięki uprzejmości Nissana. Targi właśnie trwają, a ja siedzę w hotelu i szykuję wpis z galerią dziwactw, szaleństw i wspaniałości.
Tokyo Motor Show zajmuje tak dużo miejsca, że z jednego końca na drugi idzie się ponad godzinę. Ale to nie dlatego, że hal jest tak wiele. Wcale nie – hale są zasadniczo trzy i nie należą do największych, ale z uwagi na rozkład dzielnicy Daiba i Ariake położonej na wyspach na południu Tokio, wszystko zostało niesamowicie rozrzucone. Jak można się spodziewać, producenci europejscy raczej zlekceważyli sobie te targi (zresztą ostatnio lekceważą wszystkie, oprócz chińskich), ale pojawiło się Renault i Mercedes. Przy czym stoisko Renault do wesołych nie należało: stały trzy auta obok siebie na tle tekturowej ścianki i to wszystko.
Przyjąłem, że ciekawe premiery, jak Mazda MX-30 czy Nissan Ariya zostaną już opisane przez kolegów siedzących w Polsce, więc skupiłem się na rzeczach, których producenci nie pokażą w pakietach zdjęć prasowych, a które idealnie pokazują specyfikę rynku japońskiego. Teraz będzie galeria z 43 zdjęciami, a może 42., bo jedno chyba wyrzuciłem. Nieważne, policzcie sami, bo ja muszę zaraz wracać na targi.
Nie jest to ostatni mój wpis z Japonii, więc zostańcie nastrojeni!