Nadchodzi Subaru STe. Chcę zobaczyć wyraz twarzy fana tej marki
Nic nie cieszy tak, jak ludzka krzywda. Fani tej marki na pewno poczują się skrzywdzeni tym, że Subaru opatentowało nazwę STe.
Bardzo lubię fanów samochodowych marek, szczególnie ich sekciarstwo. Wierzą, że ukochane przez nich pojazdy posiadają wyróżniające ich cechy, które czynią je najlepszymi. Nie za bardzo wiedzą w jakiej dokładnie kategorii są najlepsze i dlaczego akurat ta kategoria miałaby być lepsza od innych, jeśli jednak wiedzą, ale to im zupełnie nie przeszkadza. Czują nawet, że mają do tej marki jakieś prawa, podobnie jak kibice piłkarscy uważają, że jakiś zapyziały klub to tak naprawdę oni, a nie piłkarze, budynek, działacze, czy reszta kibiców, ale ta, która nie handluje narkotykami i nie utrzymuje się z wymuszeń. Taki fan marki wie, co jest najlepsze dla jego ukochanego znaczka i zazwyczaj najlepszy jest brak jakiegokolwiek rozwoju. Ma być, jak było, bo było najlepiej. Jedyne czego fan marki nie wie, to to, że jego emocje to wynik działań marketingowych popartych miliardami dolarów. Uprano im mózgi, a oni jeszcze tej przepierki bronią. Gdyby bułki były tak drogie jak samochody i trzeba byłoby łożyć gigantyczne środki na ich reklamę, to też mielibyśmy fankluby kajzerek i sznytek. Jedni nienawidziliby drugich, a co najmniej uważaliby, że ci drudzy szybciej pleśnieją.
Dlatego tak bardzo chciałbym zobaczyć miny fanów marki Subaru, gdy przeczytają, że będą Subaru oznaczane STe.
Subaru STe - co to znaczy?
CarBuzz, który wybitnie lubi grzebać w patentach, znalazł jeden firmy Subaru. Marka opatentowała w Niemczech znak towarowy STe. Może to oznaczać pożegnanie z ukochanym przez wielu STI. STI to skrót od Subaru Tecnica International, przynajmniej w motoryzacji, bo w medycynie oznacza coś znacznie mniej przyjemnego. STI to coś jak M w BMW, czy AMG w Mercedesie, oznacza moc, szybkość i sportowe doznania. Kojarzone jest głównie z modelem Impreza, ale zdarzały się też inne, oznaczone tymi trzema literami, jak limitowana seria Legacy.
Można się łudzić, że STe będzie oznaczać na przykład Subar Tecnica Europe, ale oczywiście, że tak nie będzie. STe nie będzie skrótem, będzie oznaczać szybkie, mocne i sportowe modele Subaru, ale te elektryczne. Jest to naturalna kolej rzeczy, w której wszelkie sportowe samochody stają się elektryczne. Taką drogę wymuszają przepisy i taka droga ma się opłacać. Bardzo mało prawdopodobne jest, że literami STe mogliby oznaczać auta hybrydowe typu plug-in. Skoro od roku już wiadomo, że Subaru Impreza WRX STI nie doczeka się następcy, to naprawdę nie ma się co dziwić, że opatentowano STe. Już przy ogłaszaniu końca tej serii, Subaru wspominało, że bada możliwości elektryfikacji.
Elektryczne Subaru
Subaru pokazało już koncepcyjny model STI E-RA, który oczywiście był elektryczny. Sprzedaje nawet elektryczny model o nazwie Solterra, lecz jego rynkowe przygody mogą nie napawać optymizmem fanów marki. Subaru Solterra doczekało się już drugiej akcji technicznej z tego samego powodu. W tym aucie mogą odpadać koła. Zagrożenie musiało być spore, skoro mówiono klientom, by przestali jeździć tymi samochodami do czasu usunięcia problemu.
Żeby fanom nie było zbyt przykro, może dodam, że napęd 4x4 w elektrycznych samochodach potrafi pracować świetnie, reagując dużo szybciej niż rozwiązania mechaniczne. Zapewne nie będzie można już się chwalić swoim Symmetrical AWD, ale elektryczne, sportowe Subaru może prowadzić się więcej niż przyzwoicie. Masa może trochę wzrośnie, ale przy elektryfikacji nie da się tego uniknąć. STeraz to mi nawet trochę szkoda fanów tej marki, ale niech pozoSTeną optymiSTemi.
Czytaj dalej: