REKLAMA

Widziałem Mercedesa EQS i jego kokpit-ekran na żywo. Maski nie udało mi się otworzyć

Mercedes mógł po prostu włożyć silnik elektryczny do klasy S, ale zamiast tego opracował zupełnie nowy model. Oto Mercedes EQS. Widziałem go na żywo i bawiłem się jego gigantycznymi ekranami.

Mercedes EQS - premiera
REKLAMA
REKLAMA

Nowy Mercedes klasy S zadebiutował zaledwie w zeszłym roku. Każda kolejna generacja tego modelu – a więc aktualna, W223 też – staje się nowym punktem odniesienia w świecie motoryzacji. To „S-ka” ma najnowsze gadżety i jest najbardziej komfortowa. Wtem, poczciwa, tradycyjna klasa S, napędzana energią ze spalania paliw kopalnych, otrzymała cios w samo serce. I to od swojego producenta.

Nie jest już bowiem jedynym superluksusowym modelem w gamie

Wcale nie mam teraz na myśli GLS-a, choć inwazja SUV-ów też wchodzi limuzynom w paradę. Chodzi o podobnego wielkościowo EQS-a, który jest jeszcze nowocześniejszy, no i cichszy, bo to przecież model całkowicie elektryczny.

Mercedes EQS - premiera
Mercedes EQS - premiera

Co kupić? Prestiżową od dekad klasę S czy może pachnącego nowością, modnego EQS-a? Najbogatsi muszą mieć teraz wielkie dylematy. Nie zazdroszczę.

Widziałem, jak Mercedes EQS wygląda na żywo

Mercedes EQS - premiera
Mercedes EQS - premiera

Nie traćmy czasu, przenieśmy się do supernowoczesnej willi pod Warszawą, w której odbyła się wczorajsza prezentacja. To miejsce pasowało do EQS-a. Pora na kilka moich spostrzeżeń (ja pasowałem tam trochę gorzej).

Mercedes EQS zyskuje podczas spotkania w cztery oczy

Mercedes EQS - premiera
Mercedes EQS - premiera

Gdy oglądałem zdjęcia tego auta, linia nadwozia wydawała mi się trochę vanowata i za mało elegancka. Dopiero na żywo widać, że EQS nie jest tak wysoki i wygląda wystarczająco „limuzynowato” - choć tak naprawdę to liftback. Pomagają pokaźne wymiary (długość: 5,20 m, czyli pomiędzy „krótką” a „długą” klasą S). EQS ma tylko jeden wariant wielkości.

Mercedes EQS to jeden z modeli, które raczej wyglądają lepiej w jasnych, a nie ciemnych lakierach. Na rynku znajdzie się też odmiana Edition One, która jako jedyna otrzyma dwukolorowe malowanie (srebrny dół, czarna góra).

Mercedes EQS - premiera

Najmocniejszy punkt stylistyki EQS? Moim zdaniem, to przód z „grillem” z małymi gwiazdami Mercedesa ułożonymi obok tej wielkiej. Nad nimi umieszczono pasek LED-owy, który może się świecić przez całą drogę, o ile kierowca dopłaci za droższe, cyfrowe reflektory, mogące wyświetlać przed autem ostrzeżenia albo wskazówki z nawigacji.

Zostańmy przy przodzie jeszcze przez chwilę

Być może zauważyliście, że w artykule brakuje zdjęcia spod maski. Zdarza mi się zapominać o różnych rzeczach, ale o tym akurat pamiętałem. Chciałem podnieść maskę i sfotografować, co się pod nią kryje – a w elektrycznych autach nigdy nie wiadomo, co to będzie, bo można tam spotkać silnik, schowek na kable, bagażnik albo jeszcze coś zupełnie innego. Ale Mercedes utrzymuje tę zawartość w tajemnicy, chyba że akurat macie uprawnienia do obsługi serwisowej samochodów EV. Maski nie da się podnieść bez specjalnych narzędzi. Mają je tylko pracownicy ASO.

Mercedes EQS - premiera

To w pewnym sensie kontynuacja rozwiązania znanego z niedocenianego Audi A2. Tam też konstruktorzy doszli do wniosku, że kierowcy nie powinno interesować, co ma pod maską. W Audi była jednak możliwość odkręcenia tego elementu nadwozia np. na poboczu.

Przejdźmy do boku EQS-a

Pierwszy ciekawy element, który można tam znaleźć, to klapka w błotniku. Nie służy wcale do ładowania auta. Po jej otwarciu widać „szufladkę” przypominającą trochę tą w waszej zmywarce, na kapsułki. Tutaj też chodzi o czyszczenie. W ten właśnie sposób uzupełnia się w EQS płyn do spryskiwaczy. Jakoś trzeba, skoro nie da się otworzyć maski. Zero trzaskania i dotykania gorącego metalu. To ma sens.

Interesujące są też drzwi EQS-a. Po pierwsze, nie mają ramek przy szybach. Po drugie, mogą się same otwierać. Automatycznie wysuwające się klamki to nie wszystko. Mercedes zastąpi lokaja i otworzy drzwi, gdy wykryje, że właściciel (albo inna osoba z kluczykiem) akurat się zbliża. Co, jeśli dzieje się to na ciasnym parkingu? Specjalne czujniki mają podobno zadbać o to, by nie trzeba było po chwili spisywać oświadczenia z kierowcą auta stojącego obok.

Czy to już czas, by wejść do środka?

Owszem, ale zacznijmy od tylnej kanapy. Ilość miejsca z tyłu jest ogromna. Jeżeli ktoś spodziewał się jednak luksusu w stylu klasy S… to nie tym razem. Po pierwsze, mówimy o tylnej „kanapie”, a nie osobnych fotelach. Po drugie, nie ma aż tak miękkich zagłówków ani siedzisk, jak te z klasy S. Po trzecie, w środku nie pachnie skórą i nie widać klasycznego drewna.

Mercedes EQS - premiera

Mercedes EQS jest wykończony bardziej „sportowo”, czyli z użyciem alcantary i czerwonej nitki w przeszyciach. Nie robi wrażenia aż tak wygodnego i eleganckiego, jak w klasie S, ale to podobno w dużej mierze kwestia konfiguracji danego egzemplarza. Ten pokazowy ma pakiet AMG na zewnątrz i w środku. Da się tak dobrać opcje EQS-a, by bardziej przypominał pałac – choć niektórych opcji z klasy S, jak np. audio 4D masującego plecy się tu nie dostanie. To kwestia redukcji masy. W końcu cięższy samochód oznacza mniejszy zasięg.

Mercedes EQS – kokpit

Mercedes EQS - kokpit

Tego elementu nowego Mercedesa byłem najbardziej ciekawy. Jak na żywo wygląda kokpit, który składa się właściwie wyłącznie z ekranów? Jak się go obsługuje?

Wygląda bardzo dobrze – tyle mogę powiedzieć po kilku chwilach spędzonych za kierownicą (ale – niestety – bez jazdy). Tak właśnie powinien się prezentować kokpit ultranowoczesnego auta, bez półśrodków w postaci doczepionego tabletu. Po prostu wszystko jest ekranem.

Mercedes EQS - ekranoza

Co do „doczepionego tabletu” – w bazowej odmianie (no dobrze, w przypadku EQS lepiej napisać o „odrobinę tańszej”) ten model ma kokpit rozwiązany tak, jak w klasie S, z dużym, pionowym ekranem. Moim zdaniem takie rozwiązanie nie ma sensu, bo „kokpit-ekran” wygląda lepiej i jest wygodniejszy w obsłudze, bo większy. Posiadacze S-ki pewnie będą zazdrościli kierowcom EQS-ów, a nowe wnętrze może być ważnym argumentem w rozważaniach między dwoma luksusowymi Mercedesami.

Tylko dlaczego na obrazku jest klasa S?

Pozostaje oczywiście kwestia brudzenia się ekranów. Domyślam się, że widoczne po wyłączeniu auta wielkie, czarne powierzchnie pełne śladów po palcach, nie wyglądają estetycznie. Trzeba wozić ze sobą ściereczkę. Czyszczenie wnętrza to niezła rozrywka, na przykład podczas stania przy ładowarce. Ale to raczej nie będzie się działo zbyt często.

Mercedes EQS przejedzie nawet 770 km na jednym ładowaniu

REKLAMA
Mercedes EQS - premiera
Tył chyba lepszy niż przód.

To dane dla wersji tylnonapędowej o mocy 333 KM. EQS z napędem na cztery koła (czyli z silnikami przy każdej osi) osiąga 524 KM. Wkrótce zadebiutuje też model AMG, który osiągnie pewnie 700, a może i 800 KM. Ciekawe, czy też będzie miał - tak jak pozostałe odmiany - prędkość maksymalną ograniczoną do 210 km/h. Wcześniej dowiemy się, ile kosztuje nowy Mercedes. Póki co wiadomo, że to bardzo podobne kwoty do tych, które należy zapłacić za klasę S. Tak, żeby bogaci rzeczywiście mieli duży dylemat. Ze względu na wnętrze, głosuję chyba na EQS. Nie każdemu się spodoba, ale przecież tradycjonaliści w klasie S też już nie znajdą zbyt wiele dla siebie, więc może lepiej iść na całość?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA