Albo kiedy robisz hybrydę plug-in ze śmiesznym zasięgiem, ale i tak się opłaca, bo zbija emisję CO2
Nowy, 843-konny Mercedes-AMG GT 4Door 63 S E Performance teoretycznie pokona 12 kilometrów na prądzie. Praktycznie, bez użycia silnika spalinowego czasami prawdopodobnie nawet nie ruszy z miejsca – ale za to „w kwitach” pali tylko 8,6 l/100 km. Ta mhm, jedzie mi tu tramwaj?
Od danych technicznych nowej wersji czterodrzwiowego Mercedesa-AMG można dostać zawrotów głowy. Łączna moc zestawu napędowego tego wozu to 843 KM, a moment obrotowy wynosi 1470 Nm. Prędkość maksymalna? 316 km/h, choć tak naprawdę pewnie da radę pojechać jeszcze szybciej. Niesamowite.
Ten samochód to hybryda
Oczywiście, nie ma nic wspólnego z rozwiązaniami znanymi np. z Toyoty Prius, którą ostatnio jechaliście na taksówce. To zresztą byłoby świeże – 843-konny Mercedes AMG ze skrzynią bezstopniową.
W przypadku arcymocnego, czterodrzwiowego coupe mówimy o hybrydzie plug-in. Większość aut tego typu pokona – w sprzyjających warunkach – około 40-50 kilometrów. W przypadku Mercedesa można oczekiwać więcej. Po pierwsze, niektóre tańsze modele tej marki (jak np. hybrydowa klasa C) mogą przejechać nawet niemal 100 km bez włączania silnika spalinowego. Po drugie, AMG to przecież bardzo drogi, a więc na pewno wyjątkowo zaawansowany technologicznie samochód. No to ile? 120? 150 kilometrów?
Zasięg w trybie elektrycznym wynosi 12 kilometrów
Nie, nie uciekło mi żadne zero. Takie dane widnieją na oficjalnej stronie producenta. Problem polega jednak na tym, że 12 kilometrów to i tak dane podane mocno na wyrost.
Spójrzmy na pojemność akumulatora. Wynosi „zawrotne” 6,1 kWh. Ile natomiast producent podaje w rubryce „średnie zużycie energii elektrycznej”? 12 kWh na 100 km. Realne? Niespecjalnie.
Wspomniana Toyota Prius ma akumulator o pojemności 1,3 kWh
Jej „zasięg” w trybie elektrycznym to 2 kilometry. Mówimy jednak o dużo mniejszym, lżejszym, wolniejszym i słabszym aucie, a więc o takim, które ma dużo niższe zapotrzebowanie na energię.
W praktyce, może wyjść na to, że nawet po pełnym naładowaniu z gniazdka albo z ładowarki, Mercedes-AMG nie pokona ani kilometra na prądzie. Po mroźnej nocy na dworze, z włączonym ogrzewaniem? Słabo to widzę. W warunkach idealnych, zasięg elektryczny może dobije do 10 km. A może wcale nie.
Dlaczego w takim razie Mercedes-AMG GT 4Door 63 S E Performance jest hybrydą?
Domyślam się, że wcale nie chodziło o dodanie dodatkowej litery do i tak niezwykle już długiej nazwy… choć jeżeli odbywają się w tej kategorii jakieś zawody, Mercedes pewnie wygrał niemałą sumę. Inżynierowie pracujący nad osiągami AMG też zapewne nie byli szczęśliwi, że muszą umieścić w aucie dodatkowy, ciężki element.
Odpowiedź jest prosta: chodzi o obniżenie emisji CO2 podczas testów WLTP. Dystans na próbach według tej normy to 23,25 km. Zapewne udało się tam (bo próby to jednak co innego niż prawdziwe życie i drogi) pokonać Mercedesowi połowę dystansu bez włączania silnika spalinowego. Sukces! Średnia emisja w dokumentach to 196 g/100 km, a zużycie paliwa: 8,6 litra na 100 km. Można spokojnie przyjąć, że tak naprawdę, AMG spali dwa razy tyle, czyli ponad 17 litrów. Albo i więcej.
Hybrydy plug-in czeka właśnie taka przyszłość
„Taka”, czyli bycie doraźnym sposobem na obniżenie emisji w testach. Nie chodzi o to, by klienci mogli cieszyć się elektrycznym zasięgiem. Wielu z nich zresztą w ogóle, nigdy nie ładuje swoich plug-inów. Pojemności akumulatorów raczej nie będą rosły. To się nie opłaca. Za to możemy się pewnie spodziewać coraz większej inwazji małych akumulatorków oferujących symboliczny – lub wręcz żaden – zasięg. Wszystko w imię norm. Jeżeli to wszystko ma ocalić silniki V8, proszę bardzo!