Następca legendarnego, japońskiego modelu coraz bliżej. Będzie wam się podobać
Wygląda na to, że wskrzeszenie Mazdy RX-7 naprawdę się wydarzy. Projekt jest prawie gotowy i wkrótce mogą ruszyć testy.

Pamiętacie Mazdę RX-7? Co za pytanie! Założę się, że tak, a nawet, że na jakimś etapie motoryzacyjnego życia marzyliście o takim wozie. Najsłynniejsza była ostatnia generacja (produkowana do 2002 roku), rozsławiona m.in. w filmie „Szybcy i Wściekli: Tokyo Drift”, ale i poprzednim nie brakowało ani urody, ani osiągów. Dodajmy do tego zastosowanie specyficznego silnika Wankla, kręcącego się jak marzenie i niemal nie powodującego wibracji, ale kłopotliwego w obsłudze i niespecjalnie oszczędnego. RX-7 to już prawdziwy klasyk i wóz, przy którym aż kusi, by powiedzieć „szkoda, że już takich nie robią!”.
Może będą robić
Mazda od dawna zapowiada, że chciałaby zrobić RX-7 na nowo - w dodatku nie ma wcale mowy o tym, że miałby to być np. SUV albo SUV na prąd. To miłe i ekscytujące. W dodatku wygląda na to, że takie plany nabierają kształtów.

Projekt „RX-7 na nowo” zaowocował prototypem Iconic SP, który wygląda… tak, jak powinien. Jest zgrabny, sportowy i naprawdę ładny. Po raz pierwszy pokazano go podczas tokijskiego salonu samochodowego w roku 2023. Szef projektu z Maździe powiedział wtedy, że to coś więcej niż tylko pokazówka i że prototyp skonstruowano „z prawdziwą intencją wprowadzenia do produkcji”. Teraz - jak wynika z wywiadów i wypowiedzi osób z japońskiej marki - produkcja jest już naprawdę blisko.
Nowa Mazda RX-7 może trafić na rynek

„Technicznie jesteśmy prawie gotowi” - powiedział dyrektor techniczny firmy, Ryuichi Umeshita. Dodał, że teraz sprawa opiera się na dopracowywaniu kwestii biznesowych - czyli zapewne rozpatrywaniu tego, czy na takie auto znaleźliby się chętni.

Początkowo, Iconic SP wykorzystywał silnik Wankla w roli range extendera. Efektem było solidne 370 KM. Teraz wygląda na to, że Mazda może postawić na bardziej konwencjonalną konfigurację z układem hybrydowym. Wankel nie jest ponoć optymalnym rozwiązaniem ze względów emisyjnych (nigdy nie były oszczędne). Mazda nie wyklucza nawet zastosowania nowoczesnej interpretacji reflektorów typu pop-up (jak twierdzą: byłoby to możliwe i bezpieczne, mamy przecież technologię odskakującej maski przy uderzeniu w pieszego). RX-7 może przy okazji wskoczyć do kategorii supersportowej, zyskując naprawdę oszałamiające osiągi.

W sprawie wciąż jest dużo znaków zapytania. Ale najważniejsze, że są szanse na nowy, świetnie wyglądający samochód do dawania radości. Raczej nie będzie całkowicie elektryczny. Co cieszy.
