REKLAMA

Ceny Fiatów oszalały. Jeden model, dwa światy, 100 tys. zł do zapłaty

Jeżeli irytują was kwoty za które wystawia się polskie samochody, to polecam zaparzyć sobie rumianku. Na otomoto w podobnym czasie wystawiono aż dwa Polskie Fiaty 126p za ok. 100 tys. zł każdy.

Ceny Fiatów oszalały. Jeden model, dwa światy, 100 tys. zł do zapłaty
REKLAMA

Na portalu Otomoto.pl znaleźliśmy nie jednego, a dwa Polskie Fiaty 126p z (niemal) sześciocyfrową ceną. Choć teoretycznie są to te same samochody, to ukazują dwa różne rodzaje samochodów klasycznych - zabytek w stanie salonowym z początku produkcji, a także auto sporo młodsze, ale i w bardzo unikatowej wersji, również w świetnym stanie.

REKLAMA

Klasyk z zerowym przebiegiem

Pierwszym z opisywanych Maluszków jest „klasyk”, czyli egzemplarz z pierwszej serii z najbardziej pierwotnym silnikiem o pojemności 600 cm3. Po raz pierwszy został zarejestrowany w listopadzie 1978 r. (co potwierdza oryginalny dowód zakupu) i przez wiele lat pozostawał w rękach pierwszej właścicielki, która jeździła nim tylko okazyjnie.

Obecny właściciel Malucha jest w jego posiadaniu od dekady. Trzymał go w bardzo ciekawych warunkach - w zamkniętej skrzyni, zawieszony w taki sposób, żeby opony się nie odkształciły.
W zeszłym roku skrzynię otwarto, a Maluch dostał nową pompę paliwa.
 Następnie przejechał bezproblemowo 270 km, po czym licznik zatrzymał się na zaledwie 4556 km.

fot. otomoto.pl

Taki stan rzeczy musi mieć swoje odzwierciedlenie w cenie. Cena wpisana w ogłoszenie to bagatela 99,5 tys. zł, choć w jego opisie właściciel napisał cenę wynoszącą 90 tys. zł - najwidoczniej rabini są niezdecydowani. Która z wartości nie byłaby tą właściwą - kwoty robią wrażenie.

Eksportowy Bosmal

Naprzeciw klasyka stoi Maluch ze znacznie młodszego rocznika, ale i z mocno limitowanej serii. Bosmal Cabrio został sprzedany w 1995 r. w Austrii za pośrednictwem importera Vanessa Cars (po którym została pamiątka w postaci emblematu z przodu). W fabryce w Bielsku-Białej pomalowano go na kolor biały, lecz na życzenie właściciela diler przemalował go na zielono - z samego tego powodu Maluch dostał też 13' felgi Crommodora. W środku natomiast znalazły się kultowe siedzenia lotnicze produkcji Intergroclin.

Obecny właściciel posiada Bosmala od 2017 r. Przejechał nim 3 tys. km, zaś całkowity przebieg wynosi 22 tys. km - więcej niż opisywany wyżej klasyk, choć wciąż bardzo mało. Deklaruje on, że auto jest w stanie perfekcyjnym i nie ma grama korozji, głównie dzięki przechowywaniu przez poprzedniego właściciela. Posiada również wszystkie, austriackie papiery, a także certyfikat oryginalności wystawiony przez Bosmal.

fot. otomoto.pl

Wystawiono go za kwotę jeszcze większą niż klasyka - równiutkie 102 tys. zł.

Więcej ciekawych ogłoszeń znajdziesz tutaj:

REKLAMA

Jeden model, dwa różne egzemplarze

Można by pomyśleć że jedno i drugie to Maluch - ten sam dwucylindrowy, kaszlący silnik, zerowa strefa zgniotu, wyposażenie kończące się na czterech kołach i kierownicy. A są to dwa, różne egzemplarze; jeden to standardowy, podstawowy Maluch pamiętający towarzysza Gierka - gdy Maluch był szczytem marzeń polskiego robotnika, drugi to projekt ośrodka badawczo-rozwojowego mający „ufajnić” relikt przeszłości, gdy jako najtańsza możliwa opcja zaczynał być jedynie złem koniecznym.

Jeden ma oryginalne, czarne tablice, drugi ma żółte dla zabytków. Jeden to sześćsetka, drugi to sześćset pięćdziesiątka. Jeden stoi na starych, dobrych cytrynkach, drugi ma nieseryjne, zachodnie felgi ze stopów lekkich. Łączy je tylko niemal identyczna cena; kiedyś by to było nie do pomyślenia, ale w maju 2025 r. mając 100 tys. w kieszeni, do wyboru mamy dwie rzeczy - jednego z dwóch Maluchów, albo metr kwadratowy mieszkania w centrum Warszawy. Decyzja należy do was.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-13T13:38:38+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T12:01:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T07:02:48+02:00
Aktualizacja: 2025-06-12T18:45:44+02:00
Aktualizacja: 2025-06-12T11:51:33+02:00
Aktualizacja: 2025-06-12T11:10:48+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T18:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T13:12:12+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T11:06:19+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:26:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T17:50:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:58:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:51:24+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:47:36+02:00
REKLAMA
REKLAMA

Dachowałem w samochodzie Volvo i czułem się bezpiecznie. Możesz zrobić to i Ty

Lokowanie produktu: Volvo

Jeśli firma, która wymyśliła trzypunktowe pasy bezpieczeństwa, zaprasza mnie na dachowanie samochodem, to ja najpierw sprawdzam, czy się nie przesłyszałem, ale potem mówię: tak.

Dachowałem w samochodzie Volvo i czułem się bezpiecznie. Możesz zrobić to i Ty

Volvo zaprosiło mnie na dachowanie samochodem. Mam za sobą już takie przeżycie i nieszczególnie miałem ochotę na powtórkę. Jak już doczytałem, że dachowanie odbędzie się w ramach Road Show Volvo for Safety — wydarzenia, które pojawi się kilkunastu miastach w Polsce — postanowiłem spróbować.

Wśród wielu imprez plenerowych, które czekają na nas wraz z nadejściem ciepłych dni, warto wybrać taką, na której dodatkowo można się czegoś nauczyć. A w strefie Volvo poświęconej bezpieczeństwu, nie dość, że można, to jeszcze da się nauczyć tego własnym ciałem.

Pasy bezpieczeństwa i wizja 0

Nie byłem szczególnie zaskoczony, że to Volvo organizuje wydarzenia plenerowe poświęcone bezpieczeństwu. W przypadku firmy, która szczyci się tym, że to ona opracowała trzypunktowe pasy bezpieczeństwa, wydaje się to wręcz oczywiste. Volvo ma też wizję Zero Ofiar Zero Wypadków, która kiedyś wyglądała prawie na nierealną, ale obecnie, wraz z rozwojem systemów bezpieczeństwa, nie wygląda już na sen. Oni zaraz to zrobią. Poza udoskonalaniem swoich aut tak, by były coraz bardziej bezpieczne, Volvo chce uświadomić kierowcom i pasażerom (tak, pasażerom też), jak ich zachowania w samochodzie wpływają na bezpieczeństwo.

Człowiek uczy się najlepiej, doświadczając czegoś samemu. Dlatego w ramach wydarzeń Volvo Road Show for Safety można sprawdzić, jak czujemy się w trakcie dachowania autem (słabo, od razu to zdradzę), albo jakie przeciążenia działają na nas przy nagłym hamowaniu. Proste rzeczy, jak porządne dociągnięcie pasów bezpieczeństwa, mogą decydować o naszym zdrowiu. Da się to poczuć korzystając z urządzeń udostępnianych w miasteczku Volvo.

Nie wszystko trzeba testować samemu. Czasami wyręczy nas taki kaskader.

Volvo Road Show for Safety

Volvo Road Show for Safety to interaktywne miasteczko bezpieczeństwa. W tym roku pojawi się w dziewięciu miastach, a w kolejnych latach jeszcze w jedenastu głównych miast Polski. Znajdziemy tam strefę dla dzieci, zwierząt, a co najważniejsze, 16 symulatorów.

Z badań wynika, iż 64 proc. ankietowanych uważa, że Polacy jeżdżą niebezpiecznie, a 32 proc. bagatelizuję jazdę zgodną z ograniczeniami prędkości. Zapewniam, że skorzystanie tylko z kilku przygotowanych symulatorów, uświadamia jak niedobra jest to postawa i że warto ją zmienić, dla własnego dobra i swoich najbliższych.

Jako pierwsi z tej strefy mogli skorzystać mieszkańcy Warszawy, a ja razem z nimi. Nie opiszę wam wszystkich urządzeń, a tylko moje prywatne podium z prezentacjami, które wywarły na mnie największe wrażenie. Pozostałe musicie - zachęcam - wypróbować sami.

Swoją głowę też lepiej oszczędzić.

Dachowanie - polecam i nie polecam jednocześnie

To powinna być największa atrakcja tych wydarzeń. Na specjalnej konstrukcji umieszczono samochód marki Volvo, który może wykonywać obroty wokół jednej z osi. Zupełnie jak w trakcie dachowania bocznego. Nie ma się czego bać, tempo jest wolne, nikt nie zakręci pasażerami tego Volvo jak na karuzeli.

Obrót auta ma tylko uzmysłowić nam, jak wiele dzieje się wtedy wewnątrz kabiny i jak ważne jest właściwe zapinanie pasów bezpieczeństwo. Tylko one trzymają nas, gdy wisimy głową w dół. Ważne jest, by opierały się na właściwym miejscu na ciele. Polecam, bo dowiemy się, jak bardzo nie chcemy nigdy dachować. Nie polecam, bo dachowanie nie jest fajne, oj nie jest.

Ale tu musicie wejść.

Światła LED - nadspodziewanie wysoko

Daję światła LED wysoko na mojej liście, bo przygotowana przez Volvo kabina świetnie pokazuje różnice między różnymi rodzajami oświetlenia. Często mówi, że się teraz to w autach są jakieś niepotrzebne nowinki, po co to komuś i kiedyś to takich rzeczy nie było, a wszyscy byli zadowoleni. Otóż może byli zadowoleni, ale na pewno nie byli oświetleni. Różnica między oświetleniem LED, a ciągle bardziej popularnym halogenowym, jest potężna. Warto ją poznać w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu, zobaczyć "te lumeny" w akcji, zanim zacznie się narzekać na nowoczesne technologie.

Nie zdradzę też, co zaraz zrobi samochód na ekranie.

Przeciążenia - nie zdradzę tajemnicy

Obok samochodu, w którym można dachować stała trochę niepozorna maszyna. Na pochylni ustawiono fotel samochodowy. Nie robi się tam nic nadzwyczajnego, tylko siedząc na nim, zjeżdża się z pochylni. A na końcu następuje gwałtowne zatrzymanie. Wrażenie jest takie, jakby ktoś nagle wbił nas w podłoże. Zadanie jest proste, trzeba odgadnąć, z jaką prędkością się poruszaliśmy. Nie podam odpowiedzi, tylko podpowiem, że mimo uczucia, iż było to stanowczo za twarde lądowanie, nie zgadniecie. Po tym doświadczeniu doradzam się zastanowić, co stałoby się z waszymi ciałami, gdyby przyszło wam tak raptownie zwolnić przy prędkościach, z którymi się poruszacie i uznajecie za bezpieczne.

Z jaką prędkością porusza się ten fotel?

Droga hamowania - matematyka jest szczera

Wielu kierowcom pogoda nie przeszkadza w jeżdżeniu. Niezależnie od tego, czy asfalt jest suchy, czy z nieba leci ulewny deszcz, oni jadą tak samo, z taką samą prędkością, wykonując te same manewry i zachowując identyczny odstęp od poprzedzających pojazdów. Na jednej z maszyn w strefie Volvo mogą sprawdzić, jak szybko w stanie są zareagować, wciskając hamulec, ale co najlepsze, zobaczyć, jak zmienia się droga hamowania, w zależności od rodzaju nawierzchni. Prosta matematyka pokaże im, że niedostosowanie prędkości do warunków jazdy to nie jest wyłącznie suchy opis z policyjnych notatek i że nie pojawia się tam bez przyczyny.

Mój czas reakcji trochę mnie rozczarował.

Spróbujcie sami

Strefa Road Show Volvo for Safety znika już z Warszawy, ale czekają na nią kolejne miasta w Polsce. W tym roku możecie spotkać ją jeszcze w następujących miastach i dniach:

  • Wrocław 13-15 czerwca
  • Sopot 4-6 lipca
  • Bydgoszcz 11-13 lipca
  • Lódź 25-27 lipca
  • Toruń 8-10 sierpnia
  • Kraków 5-7 września
  • Katowice 12-14 września
  • Częstochowa 19-21 września

Lepiej jest dachować w kontrolowanych warunkach, niż potem na drodze. Szkoda pominąć taką okazję, by to sprawdzić. Wstęp do strefy jest bezpłatny.

Na koniec ciekawostka, polski akcent w drodze ku bezpieczeństwu Volvo. Działający od 2 lata w Krakowie Volvo Tech Hub pracował m.in. system poduszek powietrznych (SRS) i moduł ratunkowy eCall.

Lokowanie produktu: Volvo
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-11T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T18:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T13:12:12+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T11:06:19+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:26:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T17:50:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:58:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:51:24+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:47:36+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T07:56:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T19:24:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:32:55+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T13:49:52+02:00