Niva wraca do gamy Łady. Przy okazji redefiniuje pojęcia robienia aut jak dla obcego
Łada Niva i jej ekran. To dwie rzeczy, które są najbardziej godne uwagi we współczesnej rosyjskiej motoryzacji. Można powiedzieć, że AvwoWAZ swoim SUV-em wyznacza nowe standardy na rok 2020, niekoniecznie pozytywne.
Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że Łada przejmuje fabrykę chevroleta produkującą Chevroleta Niva. To taki mały SUV, który rozpoczął swoją karierę w 2000 r. jako Łada, by już w 2002 r. stać się Chevroletem w ramach joint venture AwtoWAZ i General Motors. Sytuacja była o tyle zabawna, że rosyjska fabryka w Togliatii nadal produkowała wszystkie najważniejsze komponenty, a zakład należący do amerykańskiego koncernu zajmował się jedynie lakierowaniem oraz montażem samochodów WAZ 2123. Tę dziwną sytuację przerwała dopiero transakcja z grudnia 2019 r., kiedy to Rosjanie odkupili od General Motors udziały w przedsiębiorstwie GM-AwtoWAZ.
Ostatnim przypieczętowaniem tej jakże ważnej zmiany miał być powrót znaczka Łada na Nivy. W międzyczasie oryginalne Nivy nadal powstają, tylko nazywają się 4x4. Co zrobić, nikt nie powiedział, że rosyjskie nazwy modeli muszą mieć sens. Natomiast ciekawsze jest coś innego. Czytając wiadomość o ponownym rozpoczęciu produkcji Niv ze znaczkiem Łada zobaczyłem zdjęcie wnętrza SUV-a ze wschodu.
Łada Niva i jej ekran
Nie chodzi mi o to, że jest całe z czarnego, smutnego plastiku. Pomijam, że projekt całości to głębokie lata 90. To zrozumiałe. Rosjanie zaprojektowali model 2123 w szalonych najntisach, a potem zgodnie ze swoją tradycją nie zmieniali prawie niczego. Poza jednym. Ekranem.
To jest esencja robienia samochodów jak dla obcego. Nic nie zostało przeprojektowane. Po prostu wsadzili podstarzały tablet na górę deski. Nie to, że jak pozostali producenci choć spróbowali go zgrać z resztą wnętrza. Pocięli płynną linię daszka od zegarów i wstawili tam prostokąt, który nie pasuje do niczego, i zabija jakiekolwiek szanse na symetrię. Ot tak, jakby Лимон i галоша zatrudnieni jakimś cudem w dziale projektowym uznali, że jednak lepiej napić się wódeczki, a pod koniec dnia zorientowali się, że do tej pory nie zrobili nic i wypadałoby jednak, chociaż dla przyzwoitości...
Narzekacie na niepasujące do reszty deski rozdzielczej ekrany?
Spoglądacie krzywym okiem na Mercedesa i jego doczepiony do konsoli środkowej tablet w modelach sprzed ery MBUX? Denerwują Was nowe Toyoty z wielkim telewizorem wystającym do góry? Ten sam problem drażni Was w Renault czy Kiach? Za każdym razem wspomnijcie sobie wnętrze Łady Nivy A.D. 2020 i jej włożony na siłę ekran, i pomyślcie sobie że – jak śpiewał Kazik – „inni mają jeszcze gorzej”. Zwłaszcza piękny kontrast tworzy ten ekran z prymitywną konsolą środkową i dwiema dźwigniami w podłodze, jak w latach 80., czy raczej 70.
A najlepsze jest to, że to i tak się sprzeda
Ekran musi być, żeby było nowocześnie, a reszta musi być prosta, terenowa i wytrzymała, żeby dało radę na ogromnych rosyjskich bezdrożach. Ciekawe, czy ekran da się obsługiwać w rękawicy. Wszystko wskazuje na to, że pod maską Nivy 2020 pracuje nadal ten sam 1,7-litrowy silnik z wtryskiem paliwa, osiągający szokującą moc 80 KM. I pewnie jeszcze długo tam pozostanie, bo skoro coś jest dobre, to po co to zmieniać? Wystarczy temu czemuś dolepić ekran.