Piesi błędnie interpretują i zakorkowali rondo w Szczecinie. Sprawa aż trafiła do ministra
Co jest ważniejszą sprawą - piesi na rondzie w Szczecinie czy zakorkowane skrzyżowanie w Nowym Sączu? W kraju dobrobytu obie sprawy są tak samo ważne.
Powiedzcie mi, czy w kraju jest tak dobrze, czy tak źle, skoro posłowie zajmują się w Sejmie oznakowaniem skrzyżowania i konstrukcją ronda? To chyba z tego dobrobytu sprawy tak małe trafią aż na biurko ministra. Ktoś musi pani poseł uświadomić, że da się inaczej rozwiązać sprawę oznakowania skrzyżowania, niż przez sejmową interpelację. Zaś panu posłowi, że to nie piesi są problemem jego ronda.
W Nowym Sączu są korki
Nie wiem, czy wiecie, ale tam, hen na południu, też mają korki. Zauważyła to posłanka Barbara Bartuś. Zgłosiła w Sejmie interpelację, którą skierowała do ministra infrastruktury. Zajmuje ją kwestia istotnego skrzyżowania w Nowym Sączu - drogi krajowej 75 i 28. Korkuje się i utrudnia życie mieszkańcom kilku miejscowości. Jedną z przyczyn ma być wadliwe oznakowanie, sugerujące możliwość jazdy na wprost z dwóch pasów ruchu. Tuż przed skrzyżowaniem zostaje tylko jeden pas do jazdy prosto i osoby z lewego, zmylone wcześniejszym znakiem F-15, wciskają się na prawy pas. Przepis na korek gotowy. Pani poseł więc pyta:
- W jakim celu ten znak F-15 w opisanym miejscu został umieszczony?
- Kto podejmuje decyzje o ustawianiu konkretnych znaków pionowych na drodze DK28?
- Czy jest kontrolowana celowość i zasadność stawiania konkretnych znaków na drogach krajowych? Czy jest kontrolowany wpływ konkretnych znaków w miejscach ich ustawienia na płynność ruchu, przepustowość, bezkolizyjność i bezpieczeństwo? Jeżeli tak, to jak często i kiedy była przeprowadzana taka kontrola na DK28?
Przypadkiem znam to skrzyżowanie i również stałem tam w korku, nie neguję, że problem istnieje. To może ja odpowiem chociaż na jedno pytanie - to oznakowanie jest prawidłowe. Znak ten F-15 w celu, gdyż podział jezdni jest niesymetryczny, został tam umieszczony. I tak, zgadza się, że może być mylący, ale jego brak nie zmieniłby sytuacji. Zastanawiam się tylko, czy to mylące oznakowanie to sprawa dla ministra. Nieśmiało mogę również zauważyć, że z lewego pasa korzystają nie tylko osoby zagubione, ale te, które czas przejazdu chcą sobie skrócić.
Jeśli pani poseł nie wie - mimo już trzeciej kadencji w Sejmie i udziału w pracach Komisji Infrastruktury - kto podejmuje decyzje o stawianiu znaków drogowych, to aż krępuję się udzielić odpowiedzi. Podpowiem tylko, że jest to zależne od kategorii drogi.
Po takiej rozgrzewce możemy przejść do posła Szałabawki, który będą posłem ze Szczecina, upomina się o lokalne, szczecińskie sprawy. Konkretnie o jedno rondo.
Piesi na rondzie powodują kongestię
Poseł Szałabawka zauważa, iż zmiana przepisów o pierwszeństwie pieszych była rewolucyjna, podejrzewam, że nie jest tej rewolucji fanem. Według niego piesi źle ją interpretują i wkraczają na pasy bez jakiegokolwiek zasygnalizowania kierowcom swojego zamiaru. Mogliby na przykład machać - to już moja sugestia. Nie rozglądają się, nie zmniejszają tempa kroku przed tzw. zebrą - to już obserwacje posła. I jeszcze taką ma:
Nietrudno zgadnąć, że poseł ma przykład ze swojego podwórka, tam gdzie piesi na rondzie najbardziej są dokuczliwi. Plac Grunwaldzki ma być jaskrawym przykładem tego typu skrzyżowania,
Pojawia się też pytanie: kiedy będą prowadzone prace legislacyjne nad wprowadzeniem rozwiązań dla pieszych, które przyczynią się do upłynnienia ruchu w przypadku tego typu skrzyżowań?
Udzielę może odpowiedzi w imieniu ponownie wywołanego tu ministra, choć oczywiście nie mam upoważnienia. Odpowiedź brzmi:
Taka ze mnie światowa osoba, że przez Plac Grunwaldzki też przejeżdżałem wielokrotnie. Na pewno nieporównywalnie rzadziej niż przeciętny mieszkaniec Szczecina, lecz nie zaznałem kongestii. Wystarczająco często jednak, by uświadomić sobie, że to nie piesi są tu problemem i nie ich zła interpretacja przepisów. Problemem jest samo istnienie skrzyżowania, do którego prowadzi kilkanaście pasów ruchu. Placu, który kiedyś pełnił zupełnie inne funkcje niż rozprowadzanie tysięcy pojazdów na boki, nie da się zaprojektować tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Komuś trzeba zrobić krzywdę, zlikwidować niektóre kierunki ruchu lub coś wyburzyć. Mieszanie do tego przepisów o pierwszeństwie pieszych wygląda na fobie. Przed zmianą przepisów jeździło się tam lepiej, bo kary za zignorowanie pieszego były niższe? Naprawdę piesi to główny problem tego skrzyżowania?
Rozumiem, że posłowie muszą się troszczyć o sprawy swojego regionu wyborczego, ale i tak się cieszę, że nie zostałem ministrem. Musiałbym odpowiadać na pytania posłów, którzy chcieliby szybciej dojeżdżać do domu.
Czytaj dalej: