REKLAMA

Nasz znajomy miał wypadek. Jazda samochodem zabytkowym po drodze ekspresowej jest legalna, ale ryzykowna

Wszyscy uczestnicy spotkań aut zabytkowych z Warszawy i okolic znają pana Wiesława i jego Condesę 2CV. Wczoraj zdarzył mu się groźny wypadek na trasie S7 – jego samochód został najechany z tyłu przez kierowcę dostawczego Volkswagena.

Nasz znajomy miał wypadek. Jazda samochodem zabytkowym po drodze ekspresowej jest legalna, ale ryzykowna
REKLAMA

Jeżdżąc starszym samochodem staram się unikać dróg ekspresowych i autostrad. Owszem, zdarzyło mi się przejechać 4-krotnie przez Europę Toyotą Starlet z 1984 r. i dojechać nią aż do Wielkiej Brytanii, ale to nie jest aż tak stary samochód, żeby nie był w stanie bezpiecznie i komfortowo utrzymywać prędkości 100-105 km/h. Są jednak auta, które ze względu na wiek czy konstrukcję nie rozwijają szybkości typowego tira, czyli minimum tego, co zapewnia bezpieczną jazdę na ekspresówce.

Pan Wiesław jechał swoją Condesą po S7 całkowicie legalnie

REKLAMA

W przepisach nie istnieje prędkość minimalna do jazdy po ekspresówce. Na autostradzie to 40 km/h, ale to nie ten przypadek. W oczywisty sposób pojazd pana Wiesława nie miał możliwości osiągania dużych prędkości przelotowych, ponieważ to zbudowane w Hiszpanii nadwozie w stylu retro osadzone na podwoziu Citroena 2CV. Już sam 2CV jeździ bardzo powoli, a jeśli jeszcze podniesiemy opór powietrza montując ogromną, pionową szybę i dach zaprzeczający aerodynamice, to realnie pewnie można pojechać 60-70 km/h.

To nijak nie usprawiedliwia sprawcy wypadku, przepisy są w tej sprawie jasne

Na drodze ekspresowej masz zachowywać odstęp od pojazdu poprzedzającego wyrażony w metrach, a równy połowie prędkości z którą jedziesz. Czyli przy 100 km/h jest to 50 m odstępu. Oczywiście ustawodawca zdawał sobie zapewne sprawę, że nikt nie ma radaru w oczach i te 50 metrów bierze się na oko, jednak przeciętny kierowca potrafi odróżnić 50 metrów od pięciu (a jeśli nie, to ma duży problem). Jest to jednak przepis co do zasady martwy. Na drogach ekspresowych i autostradach wszyscy siedzą sobie na ogonie, a jeśli nawet próbuje się zostawić odstęp, to z całą pewnością ktoś w niego wjedzie, dobrze jeśli jeszcze nam nie zahamuje przed nosem. To prawda, że prawo pozwala na niezachowanie tego odstępu w momencie wyprzedzania, ale wyprzedzanie to tylko przejeżdżanie obok innego uczestnika ruchu poruszającego się w tym samym kierunku, więc jeśli tego akurat nie robimy, to odstęp musi być.

Zdjęcie: Kacper Zagański

Prawo swoje, życie swoje

Zbyt wolna jazda po ekspresówce jest legalna, ale niezbyt bezpieczna, ponieważ nagle znajdujemy się w stadzie kretynów, których jedynym imperatywem jest „pędzić do przodu jak najszybciej za wszelką cenę”. Jedyne, co znają to „zasada ruchu prawostronnego”, która obowiązuje wszystkich poza nimi samymi. Obserwuję to regularnie – jadę dajmy na to 100-110 km/h po prawym pasie drogi ekspresowej, po lewym wyprzedza mnie auto jadące o wiele szybciej, znacznie powyżej ograniczenia. Jego kierowca bynajmniej nie zmienia pasa na prawy, choć jest on wolny, ponieważ uznaje, że skoro łamie ograniczenie prędkości, to może też olewać ruch prawostronny i utrzymywanie odstępu. Spotkanie z takim królem bezprawia kończy się zazwyczaj źle. W opisywanym przypadku nie podejrzewam pana Wiesława o wtargnięcie na lewy pas, zapewne jechał normalnie prawym (i to na zlot). Cóż z tego skoro kierowca dostawczego VW błędnie założył, że skoro jest na drodze ekspresowej to może jechać ekspresowo niezależnie od warunków na drodze. Być może to największa wada ekspresówek i autostrad – dają kierowcom złudne poczucie, że teraz to już można wciskać do dechy, nie ma żadnych niebezpieczeństw i na nic nie trzeba uważać.

Jadę wkrótce zabytkowym autem na wyprawę do Francji

Choć 90 km/h osiągam bez większego problemu, a nawet udało mi się pojechać stówę z górki, będę unikał dróg ekspresowych i toczył się przez wioski. Przede wszystkim w ten sposób uda mi się więcej zobaczyć, co w sumie jest celem wyprawy, a po drugie – tak jest bezpieczniej, ponieważ jadąc drogami lokalnymi rozwijam taką samą prędkość jak wszyscy. To samo radzę innym właścicielom zabytków. Może i jazda ekspresówką jest legalna, ale tak samo legalne jest chodzenie w szaliku Wisły po warszawskim Grochowie. Nic tego nie zabrania, a jednak tego nie robimy.

Panu Wiesławowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia i odbudowania jego unikatowego auta.

REKLAMA

Zdjęcie główne ze strony productesdemallorca.es

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-25T11:00:16+02:00
Aktualizacja: 2025-05-24T09:06:26+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T18:19:23+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T16:37:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T14:09:09+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA