REKLAMA

Policja goni pod prąd kierowcę jadącego S7 pod prąd. Zagrożenie rośnie do kwadratu

Czy policja powinna gonić pod prąd kierowcę jadącego ekspresówką pod prąd? Po obejrzeniu nagrania sami będziecie mieli szansę wyrobić sobie zdanie.

jazda pod prąd s7
REKLAMA
REKLAMA

Nie wiem ile trzeba mieć lat, żeby wjechać na drogę ekspresową pod prąd, ale wiem że celują w tym starzy ludzie. Prawdopodobnie od lat nie patrzą już oni na znaki lub ich nie znają. Pamiętam przypadek kierującej w wieku 80 lat, która toczyła się swoim małym Peugeotem po Warszawie, nie znając żadnych znaków drogowych. Po prostu jechała tak jak wszyscy, tyle że wolno i ostrożnie. Rozpoznawała światło czerwone od zielonego. Jak wjechała gdzieś pod prąd, to stawała z boku i przepuszczała innych. Radziła sobie bardzo dobrze.

Tego samego nie można powiedzieć o kierowcy czarnej Pandy z tego filmu:

Jazda pod prąd na S7 to chyba jego hobby i nie ma żadnej refleksji, że coś może być nie tak. Za nim pędzi nieoznakowany radiowóz. Zwracam uwagę, jak późno dostrzega się auto jadące pod prąd z naprzeciwka, zwłaszcza kiedy się go nie spodziewamy i nie wpatrujemy się cały czas w horyzont. Nieraz przecież odwrócimy na ułamek sekundy wzrok od drogi lub przeniesiemy go nieco bliżej przed samochód. Jeśli wtedy pojawi się na naszej drodze czarna Panda – to koniec.

Jazda pod prąd na S7 – kierowcę Pandy gonił nieoznakowany radiowóz

I tu się pojawia problem, bo po pierwsze: policjanci też musieli wjechać pod prąd lub zawrócić na ekspresówce. Niby są pojazdem uprzywilejowanym, to mogą, ale czy to też nie jest stwarzanie zagrożenia? Po drugie, trudniej jest kogoś zatrzymać, gdy się go goni, niż gdy zablokuje mu się drogę. Dlatego zaryzykuję twierdzenie, że należało wysłać siły policyjne naprzeciw kierowcy Pandy, a nie za nim. Może też jednak być tak, że teoretyzuję i dobrze, że w ogóle się tym zajęto. Bardzo wiele takich spraw uchodzi kierującym zupełnie na sucho.

Czytaj również:

Jak zwalczyć problem kierowców jadących pod prąd na ekspresówkach i autostradach?

REKLAMA

Niedawno na wzór niemiecki i niderlandzki w Polsce pojawiły się znaki „uwaga, zły kierunek”. Problem w tym, że starzy ludzie nie patrzą na znaki, bo znaków jest za dużo i ich umysły nie są w stanie przyswoić takiej liczby informacji. Gdybym ja miał coś do powiedzenia w tej sprawie, prawdopodobnie na zjazdach z autostrady namalowałbym na asfalcie strzałki wskazujące kierunek ruchu. Taką strzałkę trudno przeoczyć i trudno też nie zorientować się, że jeśli jedziesz pod prąd strzałek, to coś jest bardzo nie tak. To mogłoby zmniejszyć liczbę takich przypadków, ale nie wyeliminuje ich w całości. Zawsze może zdarzyć się człowiek odporny na wszelkie informacje, który po prostu wjedzie, bo tak mu się podoba.

Najbardziej w tym wszystkim przeraża mnie to, że to w każdym momencie mogę być ja i nie zdążę uciec na prawy pas. A nie, czekajcie, przecież ja zawsze jeżdżę prawym pasem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA