Ta lista bardzo się wam przyda za parę miesięcy. Oto wszystkie legalne hybrydy plug-in
Zmiana limitów odliczeń dla samochodów kupowanych do firmy zbiega się ze zmianą sposobu liczenia emisji CO2 dla hybryd plug-in. Po nowym roku będziecie mogli odliczyć pełną kwotę tylko jeśli kupicie plug-ina z oficjalnej listy.

Spokojnie, to nie jest tak, że od 1 stycznia 2026 r. ktoś zabroni wam kupować taką hybrydę plug-in jaką chcecie. Dalej będzie można kupić sobie dowolny pojazd, tyle że nie będzie to opłacalne dla osób prowadzących działalność gospodarczą, ponieważ nie wystąpi możliwość zamortyzowania całej kwoty zakupu. Powstanie więc podział na plug-iny „podatkowe” i pozostałe.
Aby dostać się na tę pierwszą listę, trzeba spełnić kryterium emisji CO2 na poziomie poniżej 50 g na kilometr, ale liczone według nowych, dużo mniej korzystnych metod. Do tej pory hybrydy plug-in w Unii Europejskiej służyły obniżaniu emisji CO2, osiągając genialne wyniki w rodzaju 15-20 gramów na kilometr, jednak Komisja Europejska zauważyła, że jest to mocne naginanie rzeczywistości i zmieniła sposób liczenia emisji dla plug-ina na bardziej życiowy, a mniej korzystny dla producentów. Nagle okazało się, że osiągnięcie tych 50 gramów na kilometr nie jest już takie proste.
Powstała lista hybryd o emisji niższej niż 50 g/km przygotowana przez Samar
Nie jest zbyt długa, na razie znalazło się na niej 39 samochodów. Tu należy zwrócić uwagę, że limit odliczenia od nowego roku wynosi 150 tys. zł, a większość aut w tym zestawieniu kosztuje więcej – więc i tak nie odliczymy całej kwoty zakupu. Warto jednak przyjrzeć się, jakimi samochodami mamy jeździć według państwa, żeby było ekologicznie. Zwrócę uwagę tylko na najciekawsze pozycje z tej listy.
Tylko dwa auta z tej listy emitują mniej niż 30 gramów CO2 na kilometr, przy czym jedno wyróżnia się wyjątkowo. To Jaecoo J7 Super Hybrid z emisją 23 gramy na kilometr – nikt nawet nie zbliża się do tego wyniku. W jaki sposób udało się go osiągnąć? Sprawdziłem specyfikację techniczną hybrydowego Jaecoo i zauważyłem, że przemyślnie rozwiązano sprawę rozdziału napędu.
Po pierwsze, na samym prądzie ten pojazd potrafi przejechać nawet ponad 90 km, po drugie – silnik spalinowy załącza się dopiero, gdy naładowanie baterii spadnie poniżej 25 procent, a i wówczas do 40 km/h jedziemy na samym prądzie zgromadzonym podczas wcześniejszej jazdy. Akumulator o pojemności 18,3 kWh można ładować sobie w domu w nocy – to akurat tyle, żeby mieć na cały dzień jazdy miejskiej tylko na prądzie, a jeśli trzeba jechać w trasę to łączny zasięg wynosi 1200 km. I tak dobrze, że do polskiego zestawienia podatkowego bierze się średnią ważoną, a nie po prostu średnią emisję CO2, bo ta druga wynosi dla Jaecoo Super Hybrid aż 136 g na kilometr.

Jeszcze większym zaskoczeniem dla mnie jest superniska emisja Skody Superb
Superb w wersji plug-in to naprawdę duży samochód. Ma długość 4,9 metra, waży ponad 1850 kg i emituje tylko 27 gramów CO2 na kilometr w wersji sedan/liftback. Jako kombi - o jeden gram więcej, czyli tyle samo co dużo mniejszy Seat Leon. Silnik 1.5 TSI łączy się z jednostką elektryczną, rozwijając w sumie moc maksymalną 204 KM. Poszukałem starszych danych technicznych Superba z czasów sprzed modernizacji sposobu liczenia emisji i wówczas podawano, że emituje od 5 do 14 gramów na kilometr, czyli zmiana jest naprawdę znacząca i zauważalnie problematyczna dla producentów. Ekstremalnie niski poziom emisji udało się w Superbie osiągnąć mimo stosunkowo małego akumulatora o pojemności poniżej 20 kWh. Seat Leon ma ponad 25 kWh, a emituje i tak więcej, chociaż i silnik spalinowy jest w nim ten sam. Nie da się tego pojąć żadną logiką, wydaje mi się że większość producentów podaje te dane na zasadzie „wpiszmy coś, co wydaje się bliskie prawdy, a nikt się nie przyczepi”.
Lista na razie kończy się na 39 autach, ale ich liczba może oczywiście się zwiększyć
Do końca roku wciąż mogą zadebiutować nowe modele emitujące poniżej 50 g na km. Na razie jednak widać, że nie jest za wesoło. Na listę dostały się wprawdzie Mercedes i Audi, ale żaden pojazd od BMW. Są Skody i Seaty, ale nie ma Volkswagenów. Brak Hyundaia i Kii. Jest kilka marek chińskich, ale z japońskich są tylko dwa pojazdy – to Toyoty (i to również nie wszystkie plug-iny jakie Toyota ma w ofercie). Słowem – nowe zasady wiele namieszały, a można się spodziewać zarówno powiększenia, jak i zmniejszenia się tej listy, gdy okaże się, że jakiś pojazd w teście skończył jednak z wynikiem ponad 50 g CO2/km – może to zależeć od wersji wyposażenia i chociaż w teorii dany model na liście jest, to jednak po dołożeniu paru gadżetów z niej wypadnie.