GAZ-14 Czajka to radziecki przepis na amerykański krążownik szos. Samochód ministrów ZSRR jest do kupienia w Polsce
Co jest lepsze od amerykańskiego krążownika szos z V8 pod maską? Taki sam okręt lądowy, ale skonstruowany w Związku Radzieckim. Teraz możecie poczuć się jakbyście byli ministrem w ZSRR – egzemplarz GAZ-a 14 Czajka czeka w Mrągowie na nowego właściciela.
Kiedyś by jeździć ponad 6-metrową limuzyną trzeba było załapać się do odpowiednio wysokiej kategorii w tabeli rang. To w wolnym tłumaczeniu oznacza, że do jazdy Czajką wymagany był absolutny brak kręgosłupa i czerwone ślady na kolanach. Oczywiście w ramach bezklasowego, komunistycznego społeczeństwa. To wcale nie tak, że ludzie partii byli nową wersją znienawidzonej burżuazji. Na szczęście obecnie wystarczy pojechać do Mrągowa i kupić egzemplarz ze znalezionego przez nas ogłoszenia.
Wróćmy jednak do tematu, czyli GAZ-a 14 Czajka.
Jego poprzednik, model z numerem 13, szybko się zestarzał i komunistyczni oficjele potrzebowali nowego wozu reprezentacyjnego, który nie będzie odstawał od zachodu. Prace rozpoczęto w 1967 r., a pierwsza makieta istniała już w 1968. To był dopiero początek bardzo długiej drogi nowej Czajki do rozpoczęcia jej produkcji.
Projekt, stworzony przez Lwa Jermiejewa, został zaakceptowany przez bardzo ważnych członków bardzo ważnej komisji w 1969 i rozpoczęto tworzenie prototypów, w dużej mierze opartych o poprzedni model. Jak się okazało, prototypy okazały się tak paskudne, że projekt został odrzucony. Zamiast tego, w 1971 powstała kolejna seria prototypów z nadwoziem narysowanym przez Stanisława Wołkowa. Ten sam gość projektował potem zdecydowanie mniej urodziwe GAZele. Cóż, typowy one hit wonder.
Aż do 1975 roku kombinowano i sprawdzano kolejne prototypy. W końcu wybrano wariant stylistyczny i rozpoczęły się testy drogowe na Krymie i w górach Kaukazu. GAZ 14 Czajka trafił wreszcie do produkcji w 1977 roku i wytrwał do 1988, kiedy Gorbaczow w ramach pierestrojki kazał zakończyć wytwarzanie symbolu uprzywilejowania. Co ciekawe, pierwszy egzemplarz trafił do użytkownika w 1976 r., jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem produkcji, jako podarunek za zasługi. Zupełnie jak VW, oni też przekazywali egzemplarze przedprodukcyjne użytkownikom, tyle że za pieniądze.
Zgniły kapitalizm jednak wcale nie jest taki zły.
Patrząc na Czajkę trudno nie zauważyć na jakich samochodach wzorował się Wołkow. Nie jet to kopia żadnego konkretnego modelu, ale GAZ 14 postawiony w jednym rzędzie z amerykańskimi krążownikami lat 70-tych doskonale wtopiłby się w otoczenie. Radzieccy inżynierowie mieli też dużo szczęścia – choć nowa Czajka powstawała straszliwie opieszale, trafiła idealnie w okres zastoju w amerykańskim wzornictwie samochodowym. Dzięki temu długo nie trzeba było robić nowej generacji, pokazującej imperialistom, że Związek Radziecki też jest na czasie.
Pod maską Czajki drzemie ulepszony silnik ZMZ 13, od tego momentu nazywany ZMZ 14. Było to V8 o pojemności 5,5 litra i mocy 220 koni mechanicznych. Radzieccy inżynierowie podnieśli moc z poziomu 195 kucyków dzięki nowym kolektorom, zmienionym fazom rozrządu oraz nowemu układowi zasilania z dwoma gaźnikami.
Automatyczna skrzynia biegów jest nieślubną córką amerykańskich Cruise-o-matic i Ford-o-matic z dodatkiem radzieckiej myśli technicznej. Całość Czajki to konstrukcja półsamonośna, oparta na ramie w kształcie X. Wyposażenie obejmuje rzeczy niewyobrażalne dla ówczesnego zwykłego obywatela ZSRR, między innymi klimatyzację, spryskiwacze reflektorów, elektrycznie regulowane fotele czy szyby w prądzie.
Radziecki luksus do kupienia w Polsce.
Jedna z 1114 wyprodukowanych Czajek jest na sprzedaż w Polsce. To biały egzemplarz z 1985 r. Właściciel zapewnia, że jest zachowana oryginale i sprawna oraz garażowana. Oczywiście zakładam, że to ostatnie nie dotyczy miejsca, gdzie zrobiono zdjęcia. Otwarty naziemny parking wielopoziomowy, do którego wpada śnieg, to zdecydowanie nie garaż. Samochód ma ślady korozji, jest nieco zapuszczony, ale faktycznie wydaje się kompletny i zdatny do niezbyt rozległego remontu. Szkoda tylko, że zdjęcia tak ciekawego pojazdu są dość niskiej jakości.
Na przekór rozsądkowi ja bym specjalnie hodował rdzę na chromach i blachach poszycia. Czajka w stanie pordzewiały brudny grat – ależ to musi być piękne. Niezależnie jednak, jaką przyszłość widzicie przed tym GAZ-em – warto się nim zainteresować. To rzadki i jak na Związek Radziecki bardzo dopracowany samochód. No i spróbujcie kupić nową 6-metrową limuzynę z wielkim V8 pod maską w tej cenie. Po sprawdzeniu cen czegoś choć podobnego ten GAZ 14 wyda się okazją. W końcu jest tańszy nawet od Malucha!