REKLAMA

FSO Warszawa jest do kupienia na obczyźnie. 7,5 mln to trochę wygórowana cena

Na rosyjskim portalu auto.ru na sprzedaż wystawiono Warszawę za wygórowaną cenę. Ale spokojnie, żaden Rosjanin nie sprzedaje naszej kochanej stolicy, a samochód FSO Warszawa 223 po 3-letnim remoncie.

FSO Warszawa jest do kupienia na obczyźnie. 7,5 mln to trochę wygórowana cena
REKLAMA

„Warszawa w Rosji” brzmi jak nieprzyjemne wspomnienie z czasów zaborów. Na całe szczęście, nie będzie tu nic o Kongresówce, ani o Wielkim Księciu Konstantym - a samochodzie Warszawa, który znalazł się na Wschodzie, gdzie wystawiono go na sprzedaż.

Eksport? Otóż nie tym razem

REKLAMA

Historia Warszawy jest wszystkim dobrze znana - to pierwszy, polski powojenny samochód, powstały na licencji radzieckiej. GAZ M20 Pobieda (z ros. „zwycięstwo”), czyli podstawa do powstania Warszawianki był również pierwszym, powojennym samochodem w Związku Radzieckim, a trafił do fabryki na Żeraniu głównie dzięki „dobroduszności” towarzysza Józefa Wissarionowicza Stalina. Jednak samochód który znalazł się w ogłoszeniu to nie żadna Pobieda. To najprawdziwsza, wyprodukowana w Fabryce Samochodów Osobowych Warszawa 223.

Warszawa była samochodem chętnie eksportowanym za granicę - grubo ponad 1/3 całej produkcji wyjechała z Polski, zaś najwięcej, bo po ponad 20 tys. sztuk, do Bułgarii i na Węgry. Natomiast do ZSRR oficjalnie wyeksportowano ich 25 sztuk. Nie 25 tys., a 25 sztuk. Oficjalna sprzedaż Warszawy w ZSRR była bardzo ograniczona, w przeciwieństwie do bazujących na niej samochodach dostawczych - Żuku i Nysie.

Jednak w różnych rosyjskich źródłach można znaleźć informacje o ludziach przywożących sobie Warszawy na teren ZSRR, a uprzednio kupione w Polsce. Nie inaczej jest w przypadku auta z ogłoszenia - jak podaje właściciel, został on przywieziony z Polski w 1989 r.

Więcej o polskich samochodach przeczytasz tutaj:

7,5 mln albo dom z działką

Sprzedający jako jedną z zalet podaje, że wiele części do Warszawy będzie pasować z samochodu GAZ-21 Wołga - nie jest to dalekie od prawdy, gdyż Warszawa bazowała na Pobiedzie, zaś następczynią Pobiedy, która to przejęła z niej sporo techniki była właśnie Wołga.

fot. auto.ru

Sam przez ostatnie 3 lata doprowadzał go do porządku. Według zapewnień, silnik jest w stanie doskonałym, wszystko jest odpowiednio nasmarowane, a nadwozie było terminowo konserwowane. We wnętrzu auta nie było palone, choć moim najważniejsze są w nim dwie ciekawostki - rasowa wykładzina na podłodze zrobiona z domowego dywanu i kierownica z innej parafii, najprawdopodobniej z Wołgi 24.

fot. auto.ru

Sprzedający szuka kupca, który by przygarnął jego Warszawę, gdyż ta mu najzwyczajniej zalega. Musi on być kupcem-koneserem, którego zainteresuje dość nietypowy jak na lokalne warunki samochód. A mówimy w tym przypadku o rosyjskim mieście Soczi - popularnym kurorcie wakacyjnym nad Morzem Czarnym, kojarzonym głównie z organizacją Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2014 r. Choć na niektórych zdjęciach można dojrzeć tablice rejestracyjne z błękitno-niebiesko-czerwoną flagą separatystycznej Ługańskiej Republiki Ludowej.

Oczywiście tenże koneser musi być osobą majętną - w ogłoszenie wpisano cenę 7,5 mln rubli, co po przeliczeniu na polską walutę przy aktualnym kursie da 355 tys. zł. Najlepiej do zapłaty w gotówce, choć możliwa także wymiana na dom z działką w Kraju Krasnodarskim. Do tego, przy zakupie auta dostaniemy emblematy z Polskiego Fiata 125p, które znalazły się na samochodzie.

fot. auto.ru
REKLAMA

Cóż, cena jest bardzo wygórowana. Nawet bardziej, niż gdy ceny Warszaw w Polsce eksplodowały te kilkanaście lat temu. Zwłaszcza, że owy egzemplarz nie jest nawet w idealnym stanie - owszem, wygląda bardzo dobrze, ale nie jest to oryginalny salonowiec z minimalnym przebiegiem, tylko zwykła, salonowa Warszawa. Jeżeli ktoś by stwierdził że „trzeba ratować polską motoryzację z rąk okupanta”, to nawet wyłączając fakt, że wjazd do Rosji jest obecnie niemożliwy, zrobiłby głupotę, przepłacając kilkukrotnie za samochód który nie jest tego wart. A sprzedającemu (bo choć używa pseudonimu „Olga Nikołajewna”, to pisze o sobie w rodzaju męskim), życzę jakiegoś posiadacza domku w Kraju Krsnodarskim, który się na to nabierze.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-08T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T15:03:38+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T14:58:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T13:56:17+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA