Powstanie nowy Ford Capri. Będzie dokładnie tak samo jak z Mustangiem i Pumą
O tak. Ford Capri powraca jako elektryczny crossover z nadwoziem typu coupe. Czy kogoś to jeszcze rusza po Mustangu Mach-E i Pumie? JESZCZE JAK!
Pamiętacie jak Ford zaprezentował Mustanga Mach-E? Poziom rozsierdzenia przewyższył chyba nawet ten towarzyszący premierze nerek w BMW M3. Był jeszcze Ford Puma... Po tych dwóch premierach chyba wszyscy mieli nadzieję, że to koniec recyklingu nazw. Ford przecież nie zrobi tego znowu, prawda? Prawda?
Amerykański koncern uśpił naszą czujność, bo pokazał, że nowe Bronco może być prawdziwą i wspaniałą terenówką. Niedawno światło dzienne ujrzał też nowy elektryczny Explorer, który powiedzmy, że pozostał wierny samemu sobie i nadal jest SUV-em. Zadawałoby się, że najgorsze już za nami. Tymczasem firma testuje elektrycznego crossovera i prawdopodobnie nazwie go Ford Capri. Oto on na zdjęciach szpiegowskich:
Brytyjski Autocar.co.uk podaje, że nazwa Capri miałaby się pojawić na drugim modelu Forda bazującym na elektrycznej płycie podłogowej MEB od Grupy Volkswagen. A więc nowe Capri, będzie kuzynem Forda Explorera i bezpośrednim rywalem Volvo C40, czy Volkswagena ID 5. Wygląda na to, że sylwetką samochód będzie bardziej przypominał podwyższoną limuzynę niż SUV-a coupe, ale to nic nie zmienia - po sportowej, dwudrzwiowej maszynie ze wzdłużnie umieszczonym silnikiem napędzającym tylną oś pozostanie jedynie plakietka na tylnej klapie.
Można się spodziewać, że pod względem technicznym Capri będzie dzielić większość rozwiązań z Explorerem. A więc do wyboru będą dwa rozmiary akumulatora o pojemności o 52 kWh lub 77 kWh i kilka wersji „silnikowych”, w tym najmocniejsza o mocy ponad 300 KM.
Autocar.co.uk podzielił się przy okazji materiałami z wywiadu przeprowadzonego z projektantem Forda. Jest tam dużo korporacyjnego języka o ekscytacji, rozwoju i tak dalej, ale pośród cytatów znalazłem informację, że nowe Capri będzie sexy. Zdaniem Amko Leenartsa największą pułapką przy projektowaniu samochodów elektrycznych jest zagrożenie, że efekt prac będzie miałki i pojazd stanie się czymś jak lodówka, czy pralka. Dlatego zapewnia, że Capri odziedziczy kilka smaczków od swojego dziadka i będzie łatwe do pokochania.
Czy można w to wierzyć? Miałem kiedyś okazje spędzić dwa tygodnie z Fordem Mustangiem Mach-E i przyznam się Wam, że się z nim polubiłem. Zabrałem go nawet na lokalny spot samochodów amerykańskich. Zrobiliśmy kilka rundek z chętnymi i spytałem wszystkich o opinię. Było tam kilku właścicieli „prawilnych” Mustangów i żaden z nich nie hejtował Mach-E. Jedynie właściciel Jeepa ciskał gromy w kierunku elektryfikacji i Mustanga. A więc może powrót do nazwy Capri nie będzie aż taki zły...
Gdyby jednak Ford zmienił zdanie, to przypominam, że np. nazwa Maverick jest chwilowo wolna w Europie.