Fiat Cinquecento Sporting prawie wymarł. Dane z CEPIK nieco mnie zszokowały
Ile w Polsce może być sztuk Fiata Cinquecento Sporting? W końcu kiedyś był to bardzo popularny samochód. Nie uwierzycie, jak straszliwie wymarł.
Jeśli miałbym wybrać jeden samochód produkowany w Polsce w latach 90., który ma potencjał na bycie youngtimerem także poza Polską, bez wahania wybrałbym Cinquecento Sporting. Może jeszcze gdzieś bym uwzględnił Poloneza kombi, bo był rzadki i nietypowy, ale to nadal pojazd ograniczający się popularnością do naszego kraju. Tymczasem ceny Sportinga rosną nawet za granicą, i to całkiem żwawo.
Cinquecento Sporting – ceny za granicą
Ładny egzemplarz może kosztować 3500 euro. Niezły, znośny, z potencjałem – do 3000 euro. Średni – ok. 2000 euro. Nie ma więc co liczyć na dobrego Sportinga poniżej 10 tys. zł. Jak na malutkie autko o mocy 54 KM to sporo, ale z drugiej strony te wszystkie wersje usportowione zawsze najszybciej idą w cenę, nawet jeśli ich sport występuje tylko w nazwie i w postaci gadżetów typu czerwone pasy bezpieczeństwa. Jednak wszyscy, którzy planują nabycie Sportinga, powinni przygotować się na długotrwałe poszukiwania i wiele rozczarowań. Jeśli nadal sądzicie, że „tego jest wszędzie pełno” i „na pewno się uda”, to przygotujcie się na szok.
W Polsce pozostało tylko 220 egzemplarzy Cinquecento Sporting
Dwieście dwadzieścia. To mniej niż jest miejsc niż na niejednym parkingu pod supermarketem. Gdyby wszystkie Cinquecento Sporting z całej Polski zjechały się w jedno miejsce, nie zapełniłyby nawet 1/3 żwirku pod Stadionem Narodowym, tam gdzie odbywają się spoty Youngtimer Warsaw. Gdyby zrobić kolumnę ze wszystkich jeżdżących w Polsce Cinquecento Sporting, to nie miałaby nawet kilometra długości. Ten samochód już naprawdę nie istnieje, wyginął, zniknął, został wybity i za-KJS-owany na śmierć. Oznacza to tylko, że pozostałe przy życiu egzemplarze czeka gwałtowny wzrost wartości i za chwilę nie będziemy zdziwieni ceną 20 tys. zł za Sportinga – a jak się komuś nie podoba, to niech poszuka sobie tańszego i ładniejszego wśród 219 pozostałych.
Z pewnością jakaś liczba tych samochodów została wtórnie wyeksportowana
Nie wątpię, że sporo polskich Sportingów w dobrym stanie pojechało za granicę, bo tam po prostu można było je sprzedać drożej. W Polsce widziałem ostatnio jednego zgniłego porzuconego na jakimś trawniku i pomyślałem sobie – o, Cinquecento Sporting, tego to już chyba nie zostało wiele, może z tysiąc sztuk. Moje szacunki jak widać były mocno nietrafione.
Cinquecento Sporting w polskich ogłoszeniach
Jest ich pięć. Wóz do remontu kosztuje 2250 zł, czyli praktycznie nic. Remont wyniesie z 15-20 tys. zł lekką ręką. Drugi do remontu jest za 2700. Obstawiam, że do remontu jest też ten za 3300, który nie ma badania technicznego ani OC. Dość kosztowny egzemplarz po tuningu stracił swoją oryginalność i nie jest już ciekawy. Średnio polakierowany Sporting importowany z Niemiec kosztuje 6500 i nie wygląda zachęcająco. Ogólnie, krótko mówiąc, nie ma już nic. Jak nie kupiliście sobie Cinquecento Sporting, to pewnie już sobie nie kupicie. Za późno, zu spät, too late, troppo tardi.
- Czytaj również: Jak to jeździ? Maserati Biturbo, legenda mocy i awaryjności