Ten Fiat 126p BiTurbo to tuning w stylu Frankensteina - tu się wsadzi coś od BMW, tam coś od Audi
Fiat 126p BiTurbo przypomina Frankensteina. Jest poskładany z części z innych aut i czeka na nabywcę, który odważy się dokończyć szalony projekt.
Jest 16 sierpnia 2021 r. Leniwy poniedziałek, 9.00 rano w mobilnej kwaterze Autobloga, zwanej również jako Złomnikowy Szaniec, redaktor Grabowski (ten z dziwnym gustem) niespiesznie pije kawę i przegląda sobie wieści z motoryzacyjnego świata. Jeszcze nie wie, że właśnie podpisał na siebie wyrok, ale nie uprzedzajmy faktów. Jego uwagę przykuwa post na portalu społecznościowym. Według niego na sprzedaż jest Fiat 126p po tuningu. Niby nic wielkiego, bo tradycja wyrzucania wszystkiego, co złe z poczciwego Malucha jest w narodzie silna, ale post wyróżnia się dwoma słowami: BiTurbo i Norwegia. Redaktor zaciekawiony klika i po załadowaniu strony już wie, że na dzisiaj wystarczy mu już internetu. Grabowski dzieli się odkryciem z kolegami z redakcji. Nie wiedział wtedy jeszcze, że klauzula sumienia nie działa w poniedziałek, ale nie uprzedzajmy faktów. Z kwatery głównej przyszedł rozkaz „OPISAĆ”. Operacja podboju świata weszła w decydującą fazę. Plan „Fiat 126p BiTurbo” miał na zawsze zmienić układ sił. Wojska radzieckie zostały kompletnie zaskoczone. A nie, czekaj, to nie ten program.
Niestety Fiat 126p BiTurbo pomimo tego, że wygląda jak Frankenstein, jest jak najbardziej prawdziwy
Kiedyś był to niewyróżniający się z tłumu Fiat 126p z 1998 roku. Teraz ten 400-konny potwór uciekł z kart powieści Mary Shelley i zadomowił się w pewnym norweskim garażu. Z samego Malucha w wersji ELX pozostało tylko nadwozie. Przednie zawieszenie pochodzi z BMW E36, natomiast tylne z Audi Q7. Nie jestem w stanie odtworzyć procesu twórczego tego modelu, ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem połączenia tych dwóch skrajnie różnych zawieszeń. Frankensteina napędza centralnie położony, bardzo dobry silnik produkcji Audi, mianowicie benzynowe podwójnie doładowane V6 o pojemności 2,7 l. Występował, chociażby w Audi S4 generacji B5. W oryginale generował 265 KM. Autor ogłoszenia podaje jednak, że doktor Frankenstein nawet tutaj grzebał, bo głowice pochodzą z silnika o pojemności 2,8 l. Turbosprężarki są oryginalne i podobno w niezłym stanie. Autor ogłoszenia informuje, że jego Fiat 126 ma 400 KM.
Cewki zapłonowe pochodzą z Audi R8. To bardzo popularna modyfikacja, która ma być lekarstwem na problemy z zapłonem, a niektórzy twierdzą, że ma wpływ na wydajność, ale nic nie potwierdza tej zależności. Fiat 126p ma zmienione wtryskiwacze na takie o większej wydajności. Większy jest również intercooler.
Skrzynia biegów pochodzi z Audi A4 1,8 T. Przednie tarcze hamulcowe pochodzą z BMW M3, mają 325 mm średnicy. Zaciski zaś są z Toyoty Land Cruiser. Tylne hamulce pochodzą z Audi Q7, mają średnicę 330 mm. Z racji tego, że w wyniku zastosowania dwóch różnych i szerszych niż oryginał zawieszeń, felgi pochodzące z BMW X5 pierwszej generacji schowano pod dospawanymi poszerzeniami błotników. Wyśmienita robota. Urzeka mnie nierdzewna stal.
Fiat 126p BiTurbo ma wybebeszone wnętrze
Zniknęły wszelkie wygłuszenia i zbędne materiały. Kierowca i pasażer tego potwora siedzą na kubełkowych fotelach Sparco. Zważywszy na umiejscowienie silnika, musi być im wyjątkowo ciepło. Sprzedający dodaje w zestawie klatkę bezpieczeństwa, ale kupujący musi sobie ją sam wspawać.
Cena to około 14 tysięcy złotych. Wydaje się być okazyjna, ale jak zwykle diabeł może tkwić w szczegółach. Autor informuje, że jest to projekt wymagający jeszcze trochę pracy. Poszperałem w internecie i dowiedziałem się, że auto trafiło na sprzedaż już drugi raz. Dwa lata temu jako projekt do dokończenia kosztowało 40 tysięcy koron, czyli około 18 tysięcy złotych. Najwidoczniej kogoś przerosły koszty i rozmiar prac potrzebnych do dokończenia dzieła. Ciekawe kiedy i w jakim stanie Fiat 126p BiTurbo wypłynie ponownie.
Zdjęcia użyte w tekście pochodzą z ogłoszenia znajdującego się pod tym adresem.