Od geniusza do człowieka wyśmiewanego na zderzakach. Elon Musk roztrwonił kapitał inny niż pieniądze
Elon Musk pomógł na dobre wystartować raczej niewielkiemu start-upowi o nazwie Tesla, budując przez kilkanaście lat jego światową potęgę. Jednak obecnie, jego kontrowersyjna postać jest przyczyną spadków sprzedaży, czy cen akcji firmy. Jawnie nabija się z niego nawet Kia.

Historia Tesli zaczęła się w 2003 r., zaś w 2005 r. pokazał swój pierwszy, obecnie nieco już zapomniany model Roadster, bazujący na brytyjskim Lotusie Elise. A dlaczego jest on zapomniany? A no dlatego, że do końca 2012 r. sprzedano zaledwie 2450 egzemplarzy. Po Roadsterze przyszły jednak złote lata, których ojcem był biznesmen Elon Musk. Niestety, obecnie jest on postacią (delikatnie mówiąc) wysoce kontrowersyjną, co prowadzi do znacznych spadków sprzedaży i spadku wartości cen akcji.
Elon Musk, czyli ojciec-założyciel wielkiej Tesli
Era prawdziwego rozrostu Tesli zaczęła się w październiku 2008 r. – wówczas na czele firmy stanął południowoafrykański biznesmen Elon Musk, uprzednio pełniący rolę inwestora. Także dzięki jego zarządzaniu, w lipcu 2009 r. Tesla odnotowała pierwszy w historii dochód. Jednak to wraz z wprowadzeniem Modelu S, pierwszego ze stworzonej przez Muska linii S3XY w czerwcu 2012 r., zaczęła się prawdziwa ekspansja – na początku w Stanach Zjednoczonych, gdzie Model S zdobył liczne nagrody. Tesla weszła na listę 100 największych firm na giełdzie NASDAQ. Do tego wyszłą poza obręb przemysłu samochodowego, na rynek nowoczesnych technologii – Tesla rosła i rosła, a największa w tym zasługa jej błyskotliwego szefa.
Ten nieszczęsny rok 2024
Wszystko szło się dobrze aż do ubiegłego roku, który dla Tesli okazał się słodko-gorzkim. Owszem, amerykański producent sprzedał aż 1,79 mln samochodów, dzięki czemu był największym producentem samochodów elektrycznych na świecie, który do tego wolumenem sprzedaży wyprzedził m.in. Audi (i to nie w sprzedaży wyłącznie samochodów elektrycznych, tylko ogółem), a Model Y był najchętniej kupowanym samochodem na planecie już drugi rok z rzędu. W samej Europie dwa pierwsze miejsca na liście elektrycznych bestsellerów zajęły Model Y (pierwsze miejsce trzeci rok z rzędu) i Model 3.
Jednak był to także pierwszy spadek sprzedaży od 2011 r., widoczny szczególnie w końcówce roku. Do tego, choć 3 i Y zaliczyły wzrosty, to sprzedaż większych S i X pikowała w dół. W przypadku tych dwóch modeli problemem jest ich wiek – S zadebiutował w 2012 r., a X w 2015 r., więc przy jedynie kosmetycznych liftingach ich świetny w momencie premiery design zaczął nieco odstawać od konkurencji. Jednak prawdziwym problemem całej Tesli okazywał się jej niegdysiejszy zbawca, czyli Elon Musk.
Polityka szkodzi
Elon Musk, jak wielu ludzi o podobnym mu statusie majątkowym, angażuje się w politykę. Jeszcze zanim wkroczył do Tesli, przekazywał pieniądze na komitety wyborcze w USA – co z dzisiejszego punktu widzenia zadziwiające, początkowo wspierał zarówno Republikanów, jak i Demokratów. Z czasem jednak stanął jednoznacznie za Republikanami – nie krył swoich prawicowych poglądów, a także zarzucał Demokratom wprowadzanie podziałów w społeczeństwie.
Po nieudanym zamachu na Donalda Trumpa podczas kampanii wyborczej w 2024 r. stanął na czele komitetu popierającego kandydata Republikanów, m.in. przekazując łącznie 119 mln dol. na cele kampanijne, czy regularnie goszcząc na jego wiecach. Po zwycięstwie w wyborach, w styczniu 2025 r. nowy-stary prezydent podpisał rozporządzenie wykonawcze, ustanawiające Departament Wydajności Rządu – w skrócie DOGE. Miał on na celu „wprowadzić w życie prezydencką Agendę DOGE poprzez modernizację federalnej technologii i oprogramowania w celu maksymalizacji wydajności i produktywności rządu”. Jeszcze tego samego dnia funkcję szefa owego departamentu objął nie kto inny, niż Elon Musk, który według wcześniejszych wypowiedzi Trumpa był nawet jego pomysłodawcą.
Zdaniem wielu, szkodliwe działania Trumpa i jego ekipy prowadzą do wzrostu niezadowolenia zarówno wśród Amerykanów, jak i międzynarodowej opinii publicznej - prym wiedzie tutaj sam Musk, którego w przeciwieństwie do prezydenta, obywatele nie wybrali. Odbija się to oczywiście na jego biznesach, a szczególnie na Tesla, Inc. Przed dealerami Tesli w Stanach Zjednoczonych odbywają się protesty skierowane w stronę prezesa firmy, samochody są palone, właściciele sprzedają swoje auta, albo są szkalowani, a przede wszystkim sprzedaż leci na łeb, na szyję. W Europie sprzedaż samochodów Tesla spadła o bagatela 45 proc. w styczniu 2025 r., spadając jeszcze bardziej w lutym.
Spadek zainteresowania musiał się przełożyć także na giełdę. W poniedziałek 10 marca 2025 r. akcje Tesli zanotowały spadek o ponad 15 proc - najwięcej od czasu pandemii COVID-19. Owszem, po decyzjach Trumpa w zasadzie cała Wall Street goreje na czerwono, ale takimi wynikami jak Tesla może się „pochwalić” niewielu. W trzy miesiące akcje spadły o 53 proc., co przekłada się na spadek ogólnej wartości rynkowej o 795 mld dol. Ale jest też na to rada - Donald Trump we wpisie na portalu Truth zadeklarował chęć kupienia sobie samochodu Tesla. Można ocierać łzy.
Więcej o Tesli przeczytasz tutaj:
A na koniec jeszcze Kia
Swoistą kulminacją w wymiarze symbolicznym jest szpileczka, którą Tesli wbiła ostatnio Kia. Norweski oddział koreańskiej marki na swoim oficjalnym profilu na platformie społecznościowej Instagram opublikował zdjęcie które wywołało burzę. Widniał na nim fragment tyłu nadwozia elektrycznej Kii EV3 z naklejką „I bought this, after Elon went crazy”, czyli „Kupiłem to po tym, jak Elon oszalał”.

Jest to nawiązanie do naklejek zyskujących popularność wśród użytkowników Tesli, zrobionych w identycznym stylu, lecz z napisem „I bought this, before Elon went crazy”, czyli „Kupiłem to, zanim Elon oszalał” – jest to oczywiście wyraz zniesmaczenia ostatnimi poczynaniami politycznymi Muska w administracji Donalda Trumpa. Można także spotkać odmianę tych naklejek z Muskiem wykonującym „salut rzymski”.
Wybór Tesli jako celu do żartu nie wziął się jedynie od działalności jej prezesa – rzecz wydarzyła się w Norwegii, gdzie Tesla jest jednym z liderów rynku, a Model Y był tam najlepiej sprzedającym się samochodem w 2024 r.
Kilka dni później post został usunięty. Po fali negatywnych reakcji PR-owcy Kii w Norwegii postanowili zareagować, lecz na ich nieszczęście – Internet nie zapomina. Czy akcja jest dobra - trudno jednoznacznie określić. Ale czy trafnie określa nastroje właścicieli Tesli i to, co się obecnie dzieje z Muskiem - zdecydowanie.