Wizja elektrycznego Malucha jest piękna. Designerzy to nasz najlepszy towar eksportowy
Eksportujmy designerów zamiast samochody. Ten projekt elektrycznego Fiata 126p pokazuje, gdzie naprawdę możemy osiągnąć sukces.
Nadzieja umiera ostatnia. Dlatego za każdym razem, gdy ktoś napisze, że chce produkować nową wersję samochodu, który zmotoryzował Polskę, robi się poruszenie. A potem nic z tego nie wynika.
Dlatego projekt Piotra Czyżewskiego się wyróżnia, bo niczego specjalnie nie obiecuje. Ewidentnie jest pokazem umiejętności twórcy, a wszelka produkcja, nawet makiety, jest przez autora obarczona dużym znakiem zapytania. Powinniśmy eksportować designerów, a nie samochody, bo wizualizacja twórcy z Lublina robi wrażenie.
Honda E to brzydal przy elektrycznym Fiacie
Jeśli europejscy klienci marzący o ładnym elektrycznym samochodzie, mogli w ciemno zamówić 25 tysięcy sztuk Hondy E, to polski Fiat mógłby pobić ten wynik, gdyby kiedykolwiek miał trafić do produkcji. Czynnik chcę to osiąga wysokie wskazania na chcętomierzu.
Jeden jedyny raz żałuję, że ktoś nie naplótł niestworzonych historii o restauracji polskiego samochodu, tylko o przyszłości wypowiada się bardzo ostrożnie. Nie wiem, czy Piotr Czyżewski startował w konkursie na wizualizację polskiego elektrycznego samochodu, jeśli tak, to ktoś bardzo się pomylił nie przyznając mu wygranej. Tak śmiało mógłby wyglądać zwycięski projekt.
Wprawdzie dwudrzwiowe nadwozie w niewielkim samochodzie raczej nie miałoby szans na podbicie europejskiego rynku, ale szanuję to bardzo mocne nawiązanie do tradycji. Pas tylnych świateł jest równie prostokątny, jak ciosana była klapa oryginału z wystającymi reflektorami, a przednie łączone światła śmiało mogłyby zostać przodem Tesli pick-up. Twórca nie zapomniał pokazać też wnętrza pojazdu.
Nowe-stare wnętrze
Gdyby wystający tablet przesunąć przed kierownicę, byłoby prawie jak w oryginale. Do bólu prosta linia deski rozdzielczej i dwuramienna kierownica to kolejne elementy, które świadczą o tym, że projekt jest inspirowany poprzednimi rozwiązaniami.
Plusa należy też przyznać, za sterowanie kierunkami jazdy za pomocą umieszczonych centralnie przycisków. A także za wielki otwór ewakuacyjny tuż obok, przez który mogą się wydostać ci, którym polska motoryzacja nawet w tej formie nie pasuje.
Designerzy na eksport
Nie będę to ja, bo z tą wizualizacją zapoznałem się z przyjemnością. Przyjemność jest tym większa, bo nie stoi za tym żadna pusta obietnica, a tylko całkiem udana forma promocji własnych usług. Lepiej eksportować designerów, niż łudzić się, że zaczniemy na masową skalę produkować polskie samochody, za każdym razem, gdy ktoś pokaże bazujący na nostalgii projekt.
Nie ma znaczenia, czy to Syrena, Fiat 125 albo 6p, a może i Polonez, magia tych pojazdów działa za każdym razem. Rodzi się nadzieja, że polska motoryzacja wróci na tron, na którym nigdy nie siedziała. Za każdym razem wizualizacja jest lepsza niż to co następuje po niej. Zapomnijmy o produkcji i eksporcie samochodów, Polska to kraj designerów i to ich trzeba zacząć sprzedawać.
P.S. Pan Piotr, w wysłanej do nas wiadomości, prosi o opinie na temat swojego projektu. Komentatorzy, do dzieła.