Wielka Brytania będzie dopłacać do zakupu nowych aut, nie tylko elektrycznych
Kolejny kraj ma zamiar wprowadzić dopłaty do zakupu nowych, ekologicznych aut jeśli kierowca zdecyduje się pozbyć swojego starego spalinowego samochodu. W skrócie - w imię źle pojętej ochrony środowiska rząd brytyjski będzie zachęcać do marnowania zasobów i dalszego zanieczyszczania Ziemi.
Wyspiarze już raz przećwiczyli taki manewr. W 2010 r. rząd oferował spore dopłaty do zakupu nowych aut w zamian za zezłomowanie samochodu starszego niż 10 lat. Już wtedy program budził pewne zastrzeżenia, zwłaszcza że efektem jego wprowadzenia było zniszczenie wielu sprawnych, często unikatowych pojazdów. Na mocy umowy z producentami i importerami, kierowca złomujący używane auto dostawał 2 tys. funtów (prawie 10 tys. zł) dopłaty do nowego samochodu. Przy czym rząd od siebie dawał jeden tysiąc, a drugi był zniżką od producenta/importera. W efekcie w ciągu dziesięciu miesięcy aż 400 tys. pojazdów zostało zastąpionych nowymi.
Wobec nowego kryzysu związanego z pandemią, rząd brytyjski wraca do tzw. „scrappage scheme". Szczegóły zostaną ogłoszone dopiero 6 lipca, ale już w tej chwili wiadomo całkiem sporo. Przede wszystkim dopłata ma tym razem objąć wyłącznie zakup hybryd i aut elektrycznych. Wyniesie aż 6 tys. funtów (ok. 30 tys. zł). Co prawda nie zostało to jeszcze powiedziane wprost, ale najprawdopodobniej znowu warunkiem otrzymania dotacji będzie zezłomowanie starszego samochodu spalinowego. Wskazuje na to zarówno historia poprzedniego podobnego programu, jak i ponowne używanie wspomnianej nazwy „scrappage scheme" (plan złomowania).
Dopłaty do aut elektrycznych i hybrydowych to łże-ekologia.
Szkalowałem już podobne rozwiązanie, kiedy domagali się go niemieccy producenci. W przypadku Wielkiej Brytanii marnowanie zasobów przez zniszczenie nadających się do dalszego użytku pojazdów zostanie przeprowadzone w białych rękawiczkach – w końcu dopłaty mają objąć tylko auta bezemisyjne i niskoemisyjne. To, że proces produkcji czystych aut zdecydowanie nie jest czysty należy taktycznie pominąć i już można gadać o ochronie środowiska. Ten problem z zanieczyszczeniami wynikającymi z produkcji zresztą nie zniknie nawet jeśli brytyjski program nie będzie promował złomowania, a jedynie zakup nowych aut.
O tym też już pisałem, więc przypomnę w skrócie. Dopłaty do zakupu nowych aut, które nie są naprawdę ludziom potrzebne i zostaną kupione tylko w ramach pędu za świeżymi gadżetami, to nic innego jak dalsze dobijanie Ziemi. Nie jestem wrogiem konsumpcji jako takiej, ale zawsze będę szkalował bezsensowne nakręcanie produkcji i kupowania zbędnych towarów. Tym niestety jest dopłacanie do dobra luksusowego, jakim jest nowiutki, prywatny samochód hybrydowy lub elektryczny.
Niewątpliwie sytuacja gospodarcza na wyspach poprawi się dzięki „scrappage scheme". Przy okazji Wielka Brytania gadając o bezemisyjności dołoży swoją cegiełkę do przyspieszenia nadejścia katastrofy klimatycznej. Trudno, i tak już jej nie unikniemy.