Terenowe monstrum z Chin o mocy 1088 KM już jest w Polsce. Tylko nie zgrywaj w nim bohatera
Nie może być przecież dwóch głównych bohaterów, a tu jest tylko jeden: Dongfeng M-Hero, czyli elektryczne auto terenowe o trudnej do pojęcia mocy 1088 KM.
Myślałem, że może coś mi się pomyliło i chodzi o 188 KM, ale nie: Dongfeng M-Hero faktycznie ma moc 1088 KM z czterech silników elektrycznych, do tego 1400 Nm i 4,2 sekundy do setki. Wszystko to w samochodzie terenowym wyglądającym tak agresywnie, że Mercedes klasy G to przy nim latrelek latrerek ratlerek. Sami powiedzcie, czy ci z Dongfenga trochę nie przesadzili?
Akumulatory modelu M-Hero pomieszczą 142 kWh
Sto czterdzieści dwie kilowatogodziny. Jakby chcieć to ładować z gniazdka domowego z mocą 1,4 kW, zajęłoby to ponad 100 godzin. Podobno taka ilość zgromadzonej energii ma wystarczyć na pokonanie 450 km bez ładowania, co oznacza, że na każde 100 km Dongfeng Hero potrzebuje 31,5 kWh. Nie obchodzi się więc zbyt oszczędnie z energią, nasuwa się pytanie czy tak ogromne i prądożerne pojazdy nadal należy traktować jako bezemisyjne?
Podobno M-Hero może jechać maksymalnie 180 km/h. Ciekawe ile wtedy zużywa energii ten 4,98-metrowy „kompaktowy crossover”.
Pojazd występuje w sprzedaży jako Dongfeng M-Hero albo pod marką Mengshi
Marka Mengshi jest znana raczej ze sprzętu wojskowego niż cywilnego, ale najwyraźniej postanowili zrobić produkt w postaci idealnego auta miejskiego. Darmowe parkowanie, jazda po buspasie i wojskowy wygląd na pewno zachęcą kilka żon prezesów. Pojazd trafił już do sprzedaży w Europie, a pierwszy egzemplarz zarejestrowano także i w Polsce. Złapał go w ruchu jeden z użytkowników TikToka:
@bartek200d Taka ciekawostka z trasy #ev #trasa #motoryzacja
♬ original sound - edited audios
To idealny pojazd do bezgłośnego offroadu
Nie bardzo wiem na co komu potrzeba 1088 KM, albo samochodu wielkości domu do jazdy nim po asfalcie, ale na pewno znajdą się chętni. Zwłaszcza, że jest bardzo drogi, a to dla grupy klientów chcących się wyróżnić istotna zaleta. Jego cenę w Europie podaje motor.es: to 158 tys. euro, czyli 679 400 zł. Pojazd jest na razie dostępny w Szwajcarii i teoretycznie w Hiszpanii, jednak jak widać na zdjęciu powyżej, ktoś zdecydował już go sobie zaimportować do Polski. Jest to jak widać po zielonych tablicach wersja w pełni elektryczna, jednak ma też wystąpić wariant EREV, czyli ze spalinowym silnikiem do wydłużania zasięgu.
Mamy więc cenę na poziomie dość dopasionej klasy G, ale znacznie więcej koni mechanicznych i jeszcze brutalniejszy wygląd. Nie mogę się doczekać Dongfenga M-Hero roztrącającego ludzi na chodniku pod szkołą brytyjską w Warszawie.
Dongfeng brutalnie wkracza na rynki europejskie
Zarówno Forthing T-Five, który ostatnio pojawił się w ofercie, jak i prestiżowa marka Voyah należą do koncernu Dongfeng. W odróżnieniu od MG, które gra dość bezpiecznie, oferując SUV-y, crossovery i hatchbacki, Dongfeng idzie na całość: jego Forthing wygląda od przodu jak Lamborghini Urus, w ofercie ma jeszcze minivana U-Tour (minivana! w 2024 r.!), do tego jest jeszcze Voyah Dreamer wyglądający jak van z wnętrzem od Rolls-Royce'a, a teraz również M-Hero, przy którym nawet Tesla Cybertruck traci blask. Wygląda to trochę jak inwazja potworów na Europę, a my jedynie tej inwazji się przyglądamy.