REKLAMA

„Mam 77 900 zł, ale bardzo nie chcę Dacii Spring”: co kupić? Przegląd rynku

Dacia Spring jeszcze na dobre nie weszła do salonów, ale jej konkurenci i tak nie mogą już spać spokojnie. A może jednak? Co kupić za niecałe 80 tysięcy?

honda rosja
REKLAMA
REKLAMA

Bardzo żałuję, że do naszej redakcji nie przychodzą tradycyjne listy od czytelników, bo „pytacie nas w listach…” to zawsze doskonały początek tekstu. Nie mogę jednak pozwolić, by rzeczywistość stała mi na drodze, więc postanowiłem sobie wymyślić czytelnika z wątpliwościami, kopertą i znaczkiem. Co napisał?

„Szanowna redakcjo, mam na samochód dokładnie 77 900 zł. Widzę, że mogę za tyle kupić nową Dacię Spring, ale nie chcę. Co dostanę zamiast niej? Pomocy!”.

Tak naprawdę list był jeszcze dłuższy, pełen pochwał pod naszym – a zwłaszcza moim – adresem, ale oszczędzę wam tego, nie ma czasu, trzeba działać. Zapraszam zarówno fikcyjnego, jak i prawdziwych czytelników na mały przegląd nowych samochodów w niskiej jak na dzisiejsze czasy cenie.

Dacia Spring - konkurenci

Dacia Spring Chiny

Zmyślony czytelnik nie uściślił w liście, czy jego nowe auto koniecznie musi być na prąd, ale mam dla niego złą wiadomość. Jeśli Dacia Spring odpada, za 77 900 zł nie kupi się samochodu elektrycznego nowego, z salonu, z gwarancją i tak dalej. Jasne, można próbować z jakimiś dziwnymi, użytkowymi wózkami z Chin, ale lepiej tego nie robić.

Normalne, „niedrogie” elektryki są sporo droższe. Smart EQ kosztuje niecałe 100 tysięcy, Renault Zoe i Peugeot e-208: jeszcze o 25 tysięcy więcej. Musimy się więc skupić na autach tankowanych ze staroświeckiego intr... dystrybutora. Na pewno będą szybsze od Springa. A może niekoniecznie? Zobaczymy.

1. Dacia Duster Prestige (wiadomo, że to zawsze właściwa odpowiedź)

dacia spring konkurenci

Skoro czytelnik był już w salonie Dacii, by obejrzeć Springa, mógł wcale z niego nie wychodzić. W zakładanym budżecie zmieści się Dacia Duster w topowej odmianie Prestige. Może mieć 100 KM i gaz (67 700 zł), 130 i brak gazu (73 800 zł) albo 115 i być napędzana olejem napędowym (76 700 zł). Najmocniejsza wersja o mocy 150 KM przekracza już budżet o kilka tysięcy. Najrozsądniej będzie wziąć „setkę” z LPG i wydać resztę pieniędzy na kilka gadżetów. I tak trochę nam zostanie, bo po dodaniu do Dustera wszystkich opcji (lakier, kamery, keyless go, podgrzewane fotele) wyjdzie ciut ponad 72 tysiące. Topowa „sto trzydziestka”: 78 800 zł. Szkoda, że nie ma automatycznej skrzyni biegów.

Co w takim razie wybrać: wyposażonego pod korek Dustera, może nawet z dwoma zbiornikami paliwa (benzyna i LPG) czy Springa, który jest droższy, mniejszy, wolniejszy i ma kilka razy mniejszy zasięg? Wiem, to tendencyjne pytanie. Takie są najlepsze.

2. Ford Puma

dacia spring konkurenci

Zostajemy w krainie crossoverów. Puma w zakładanym budżecie nie będzie szczególnie bogato wyposażona, ale i tak przekona do siebie przyzwoitym prowadzeniem. Silnik: 1.0, 95 KM. Do tego ręczna skrzynia i wersja Trend. Po dodaniu pakietów Comfort (zamienia klimatyzację manualną w automatyczną, dodaje czujnik deszczu i czujniki cofania) i Winter (podgrzewane fotele, kierownica i przednia szyba – po co komu Ford bez grzanej szyby?!), przekraczamy budżet o 1500 zł. Jeśli czytelnik chce mieć też ciekawszy lakier niż „flotowy” granatowy, łącznie wyjedzie za linię o 3500 zł. Trzeba będzie głębiej sięgnąć do skarbonki, jeśli budżet nie jest z pumy gumy.

3. Hyundai i30 Wagon

hyundai i30 lifting ceny

Kombi mierzące 4,58 m zamiast Dacii o długości 3,73 m? Brzmi jak niezły interes, chyba że kupujący mieszka w jakimś starym, włoskim miasteczku, w którym nawet skuter może być za duży. Na szczęście zmyśliłem sobie, że zmyślony czytelnik mieszka w Polsce, więc nie ma takich problemów i może sprawić sobie Hyundaia i30.

W założonym budżecie zmieści się i30 z motorem 1.5 o mocy 110 KM. Nie będzie demonem prędkości (setka w 12,6 s), ale Dacia Spring i tak zostanie – jak to się kiedyś pisało na forach tuningowych – „skillowana”, bo osiąga 100 km/h w prawie 20 sekund. Wersja i30 to Classic Plus, która ma już np. klimatyzację, tempomat i radio, ale nie ma czujników cofania. Trzeba je dokupić w ramach pakietu Drive. Na szczęście wystarczy na to pieniędzy. Końcowy rachunek opiewa na 76 600 zł. Ładny, czerwony lakier nie wymaga dopłaty, no i oczywiście dodaje jeszcze kilka koni (przydadzą się).

4. Skoda Scala

dacia spring konkurenci

Szczerze mówiąc myślałem, że Skoda Scala stanie się większym rynkowym hitem i będzie widoczna na każdym rogu. Efekt Scali jednak nie zadziałał… ha, ha.

W zakładanym budżecie da się trochę poszaleć, bo wcale nie trzeba wybierać odpychająco ubogiej wersji Active z czarnymi klamkami i na kołpakach. Klikamy w Ambition („w aucie z alufelgami” – można śpiewać, bo są tu alu-szesnastki, a oprócz tego jeszcze czujniki cofania i lakierowane klamki). Silnik? Tutaj też stać nas na nieco więcej niż podstawa. Owszem, 1.0 TSI z trzema cylindrami musi zostać, ale może mieć 110 zamiast 95 KM. Do tego: lakier metalik albo pakiet Comfort z lepszym radiem, ciemnymi szybami i automatyczną klimatyzacją. Na obydwie te rzeczy nie wystarczy, chyba że sprzedawca będzie skory do opuszczenia ceny. Można też spróbować nie wybierać żadnej opcji oprócz skrzyni automatycznej DSG. Wtedy wychodzi 80 tysięcy.

5. Toyota Yaris Hybrid

toyota yaris test

Możliwość pozbycia się obowiązku zmieniania biegów brzmi kusząco. Niestety, przy założonym budżecie oznacza, że trzeba będzie wykonać jakiś kłopotliwy telefon, na przykład do babci („Halo, to ja… tak, wiem, że dawno nie dzwoniłem… słuchaj, jest sprawa…”). Sensowne auta z automatem zwykle lekko przekraczają omawianą kwotę.

Jednym z nich jest nowa Toyota Yaris Hybrid. Osiąga 116 KM, a jej cennik zaczyna się od 80 tysięcy. Nie ma w tej cenie ani lakieru metalizowanego ani alufelg, ale ma kamerę cofania, no i pozwala lewej nodze na odpoczynek. Poza tym, to jedyny samochód w zestawieniu – prócz Springa – który może jeździć w trybie elektrycznym. Na szczęście robi to dość często i dzięki temu Yaris naprawdę pali bardzo mało.

Szkoda, że jest odrobinę za drogi. Jeszcze bardziej szkoda, że jeszcze dwa lata temu można było w podobnej cenie kupić Avensisa z wyprzedaży. Fakt, że bez hybrydy i z ręczną skrzynią, ale to jednak klasa średnia! Mimo wszystko, Yaris Hybrid reprezentuje w tym zestawieniu frakcję zdrowego rozsądku. W przeciwieństwie do kolejnej propozycji.

6. Łada Niva Legend Urban

Myślałem, że to tylko miejska legenda (ang. urban legend), a ona istnieje naprawdę! Czas na coś trochę absurdalnego, a na pewno ciekawego i wyróżniającego się w świecie agresywnych mydełek.

Łada Niva (sprzedawana przez firmę Polmotor właśnie pod taką nazwą, a nie jako 4x4) w wersji pięciodrzwiowej kosztuje 69 900 zł. Ma klimatyzację i poduszkę powietrzną kierownicy, a oprócz tego takie nowoczesne udogodnienia, jak elektrycznie sterowane szyby i podgrzewane przednie fotele. Można się rozpieścić.

Silnik benzynowy 1.7 o mocy 82 KM sprawia, że Niva staje się jedynym w stawce autem wolniejszym od Dacii Spring. Przyspieszenie Łady mierzy się już kalendarzem (ponad 20 s do setki), choć prędkość maksymalna jest wyższa niż w elektrycznym wozie z Rumunii (132 km/h kontra 125 km/h). Poza tym, Niva i tak wygra każdy wyścig, bo może pojechać skrótem. Napęd 4x4? Oczywiście. Respekt na drodze? No pewnie. Komfort jazdy? Nie zadawajcie za dużo pytań, Tоварищ!

Dacia Spring: konkurenci. To jeszcze nie jest pełna lista

suzuki ignis cena 2020

Gdyby fikcyjny kupujący istniał naprawdę, podpowiedziałbym mu jeszcze, by zerknął na Suzuki Ignis. To najbliższy Springowi samochód pod względem wymiarów (3,7 m), kształtu i ogólnego pomysłu, tyle że ma spalinowy silnik 1.2 o mocy 83 KM. W budżecie bez problemu zmieści się albo wersja 4WD z ręczną skrzynią (74 500 zł w prawie topowej odmianie) albo 2WD z CVT (71 500 zł). Ignis jest więc jedną z najtańszych odpowiedzi na pytanie „jaki wóz z automatem wybrać?”.

Pewnie warto zainteresować się jeszcze Renault Clio, może nawet z fabrycznym LPG. W cenie do 80 tysięcy da się znaleźć także Seata Aronę, nawet w odmianie Full LED. Jeśli odpłyniemy jeszcze na chwilę w krainę lekkiego absurdu, znajdziemy Opla Combo w wersji „blaszak” za 78 tysięcy, z 76-konnym dieslem. Wersja osobowa, niestety, jest prawie o 10 tysięcy droższa.

REKLAMA
Opel Combo Cargo

Co wybierze zmyślony czytelnik? Tego jeszcze nie zdążyłem zmyślić. Ale możecie mu trochę podpowiedzieć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA