Wracasz z wakacji - uważnie wybieraj miejsce tankowania. Różnica sięga już 1,30 zł na litrze
Jeśli masz do zalania 50-litrowy bak paliwa, to tankowanie przy autostradzie może cię kosztować zupełnie zbyteczne 65 zł. A jak masz zbyteczne 65 zł, to możesz mi oddać.
Jechałem wczoraj autostradą A4 z Wrocławia do Opola. Po drodze można zatrzymać się na MOP-ie Rzędziwojowice – jest tankowanie, jedzenie, toaleta, parking dla ciężarówek, słowem wszystko czego potrzeba. Ze zdziwieniem odnotowałem jednak cenę benzyny: 7,31 zł za litr. Kilka razy przecierałem oczy ze zdumienia i z tego wszystkiego zapomniałem nawet zrobić zdjęcia. Na szczęście zapamiętałem tę stację i później wpisałem ją w wyszukiwarkę cen paliw. Wprawdzie są tam ceny odrobinę nieaktualne, ale wszystko się ogólnie zgadza: siedem złotych i trzydzieści jeden groszy za litr.
Pozostało mi powiedzieć tylko...
Zjechałem z autostrady, żeby znaleźć coś tańszego. Uznałem, że skoro to okolice tej popularnej drogi, to ogólnie będzie drożej niż normalnie, ale może nie aż tak drogo. Jest zupełnie inaczej: stacja przy samej autostradzie służy do skubania frajerów, którym nie chce się szukać niczego tańszego, nawet jeśli to coś tańszego jest oddalone o 5-7 km od A4. Konieczność nadłożenia 10-15 km to groszowy koszt w porównaniu z różnicą cen paliw. Bez problemu znalazłem stację z benzyną za 6,27 zł i już byłem niezwykle zadowolony ze swojej zaradności, gdy nagle...
Sześć zero pięć kontra siedem trzydzieści jeden. Rozumiem, że istnieją prawa podaży i popytu, i jeśli paliwo przy autostradzie sprzedaje się za 7,31 zł z litra to można je za tyle sprzedawać i zarabiać. Nie mam w ogóle zastrzeżeń do zarządcy stacji, czy też samego koncernu Shell, że tak postępuje. Oczywiście jest to wykorzystywanie sytuacji i skubanie frajerów, ale istnieje bardzo prosta metoda, żeby oskubać się nie dać. Moim celem jest poinformowanie kierowców przejeżdżających tamtędy, że mogą zaoszczędzić w bardzo prosty sposób. Gdyby ktoś był ciekaw, to zdjęcie powyżej pochodzi z miejscowości Koźle, około 16 km od autostrady A4. W okolicy Opola nie udało mi się znaleźć już niczego tańszego. A jeśli zapytacie, czy Shell jest odosobniony w takiej polityce, to nie, bo Orlen w miejscowości Góra Świętej Anny na A4 sprzedaje litr benzyny za siedem złotych.
A jeśli powiecie że „takie rzeczy tylko w Polsce”, to w Niemczech jest jeszcze gorzej
W drodze do Holandii zjeżdżaliśmy tankować na takie wioski, że Niemcy wychodzili z domów popatrzeć na nasz samochód, bo rzadko widzą coś na polskich tablicach (zwłaszcza czarnych). Bez problemu znajdowaliśmy paliwo po 1,75 euro za litr (7,50 zł), podczas gdy przy autostradzie żądano 2,35 euro za litr (10,10 zł). O dziwo, podobnego zjawiska nie zaobserwowałem w Holandii.
Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, że na stacjach benzynowych ceny są wygórowane – batonik w supermarkecie kosztuje 2 zł, na stacji benzynowej 6 zł. Stacje na tym zarabiają, dlatego mogą mieć względnie niskie ceny paliw, chyba że stoją przy autostradzie – wtedy mogą windować już ceny wszystkiego i nie przejmować się niczym. Ludzie przecież i tak będą jeździli po autostradzie, zwłaszcza gdy teraz jest darmowa, więc i na stację benzynową wpadną. Jeździ tędy wielu kierowców zagranicznych – oni na pewno nie będą szukali stacji po wioskach, więc ostatecznie się opłaca. Na tym polega kapitalizm, żeby zarabiać jak najwięcej pieniędzy.
A teraz czekamy na wprowadzenie różnic w cenach prądu na stacjach ładowania tej samej sieci przy autostradzie i poza nią.
Zdjęcie główne: Pixabay.com - Engin Akyut