Felietony

Napisałem długi wpis na moim fanpage, w którym skrytykowałem artykuł pani Marty z serwisu moto.pl. Kolega jednak zasugerował, że to poszło w złym kierunku, więc postanowiłem napisać to jeszcze raz, tak żeby podkreślić, że to niekoniecznie musi być wina autorki.

Donald Trump jest człowiekiem, który zmienia zdanie jakieś 35 razy w ciągu dnia i czasem mam wrażenie, że nie do końca ogarnia, co powiedział godzinę temu. Z rozpędu zapowiedział, że wdraża 25 proc. cła na importowane europejskie towary. Jego wyborcy ze zdziwieniem odkryją mechanizmy rynkowe.

Wystarczy, że zamówisz do nowego Bugatti Tourbillon pakiet o nazwie Equipe Pur Sang.

Przepisy o fotelikach i wzroście dzieci, zasady pierwszej pomocy, a dla kierowców zdających kategorię C na ciężarówki – pytania o czasy pracy i odpoczynków, to wszystko możesz znać na pamięć i mieć wykute na blachę, a potem na egzaminie wpadnie ci pytanie z kategorii wątpliwych i leżysz.

Przejrzałem obietnice producentów sprzed paru lat dotyczące „okrągłego” roku 2025. Muszę powiedzieć, że albo byli nadzwyczajnymi optymistami, albo po prostu nas wkręcali.

Myślałeś, że znasz już wszystkie chińskie marki dostępne w Polsce? Błąd! Bo oto przecież można kupić pojazd z logo SWM. W ofercie są dwa SUV-y i próbowałem zmusić się do próby zakupu tego większego, czyli modelu o nazwie G05. Oto jak mi poszło.

Ostatnia czarna seria wypadków i wjazdów na autostradę pod prąd znowu każe pochylić się nad tym problemem. Znaki drogowe „Uwaga, zły kierunek” chyba niespecjalnie działają, więc mam nowy pomysł.

Projekt ustawy zakazującej spotkań motoryzacyjnych bez powiadomienia władz to nie żart, tylko realne zagrożenie. Napisali go ludzie, którzy sądzą, że żyjemy w fabule filmu z serii „Szybcy i wściekli”.

Od początku stycznia w Polsce doszło do bezprecedensowej sytuacji. Niektóre wydziały komunikacji odmawiają rejestracji samochodów sprowadzonych z USA oraz innych państw, które nie wchodzą w skład Unii Europejskiej. Polacy się denerwują, urzędnicy tłumaczą się, że są do tego zmuszeni, a ministerstwo nie wie, o co chodzi. Cóż za piękna katastrofa, ale na szczęście macie nas.

Czytam dramat Filipa Chajzera spod ładowarki i nie dowierzam własnym oczom. Przejechałem w weekend ponad 1000 km samochodem elektrycznym do Zakopanego i mam pewne wątpliwości. Najwidoczniej samochody elektryczne nie są dla wszystkich.