Buspasy dla samochodów elektrycznych są nieprzydatne i przereklamowane. To słaby przywilej
Mamy długą tradycję wprowadzania przepisów, które dobrze wyglądają tylko na papierze. Ten przewidujący możliwość jazdy buspasami dla samochodów elektrycznych jest jednym z nich.
Rewolucją miała być kiedyś możliwość założenia jednoosobowej działalności gospodarczej w jednym okienku. Konieczność biegania po kilku urzędach zniknęła, ale składka ZUS niezależna od tego czy działalność przynosi zysk pozostała. Drobne usprawnienie nie przełożyło się w żaden sposób na łatwość prowadzenia biznesu.
Podobnie jest z posiadaniem samochodu elektrycznego, które daje niewiele realnych korzyści. Wysoka cena zakupu ma być równoważona niskimi kosztami ładowania z domowej sieci elektrycznej. Poza tym można za darmo parkować w strefach płatnego parkowania i legalnie poruszać się buspasami. Te buspasy w polskich warunkach wyszły trochę jak jedno okienko przy zakładaniu działalność. Ułatwienie jest średnie.
Jeździłem ostatnio kilkoma samochodami elektrycznymi i chciałem skorzystać z dobrodziejstwa korzystania z buspasów. Wyobrażałem sobie jak będę zgrabnie mknął pasem dla autobusów, wymijając tych wszystkich okropnych spalinowych trucicieli w korku, że pokażę im wyższość elektrycznego napędu.
I się rozczarowałem, nic nie pokazałem. Entuzjazm z pierwszych jazd dawno opadł. Nie przemykałem zgrabnie, a jazda buspasem nie wpłynęła radykalnie na moje czasy przejazdów. Ten przywilej wygląda dobrze tylko na papierze.
Buspasów nie ma
Tzn. są, ale niewiele. W Warszawie nie da się z nich efektywnie korzystać w trakcie codziennych przejazdów z domu do pracy. Występują fragmentarycznie i trzeba naprawdę specyficznego zbiegu trzech elementów (dom - buspas - biuro) by większość porannej i popołudniowej podróży odbyć omijając korek po pasie dla autobusów.
We wschodniej części Warszawy, jadąc od strony Garwolina, czy Mińska w stronę Centrum lub największego skupiska biurowców - Mordoru, buspasów praktycznie nie napotkamy. W drodze do Śródmieścia najwcześniej z buspasem zetkniemy się na Alei Stanów Zjednoczonych i wciąż nie będzie to wielkie ułatwienie.
Właśnie z tym fragmentem drogi wiązałem wielkie nadzieje śpiesząc się samochodem elektrycznym na drugą stronę miasta. Wizualizowałem te cenne zaoszczędzone minuty i spokój ducha dzięki szybkiemu przejazdowi.
Jechałem buspasem, gdy było to możliwe i zaoszczędziłem tylko kilka minut. Bo na buspasach też są korki.
Jazda buspasem nie jest płynna
Oczywiście są długie fragmenty, gdzie po prostu się jedzie, ale zazwyczaj jest też cała masa innych spowalniających atrakcji.
Zanim udało mi się rozpocząć przejazd buspasem po Alei Stanów Zjednoczonych musiałem odstać swoje, bo jego początek to skrzyżowanie trzech dróg i zanim samochody z drogi dojazdowej przedrą się przez buspas i kończący się pas ruchu, mija kilka dłuższych chwil.
Gdy się już rozpędziłem, to znowu spowolniło mnie miejsce, gdzie od buspasa odchodzi pas do skrętu w prawo i spalinowi mordercy muszą przedrzeć się do niego z dwóch wyznaczonych dla nich pasów po lewej. Nie wszystkim taki manewr wychodzi sprawnie. Potem był przystanek z wystającymi z niego autobusami.
I boczne uliczki. A z nich wyjechały samochody, które musiały zatrzymać się na buspasie by zmieścić się przed końcem linii przerywanej oddzielającej buspas od regularnych pasów ruchu.
Zaraz potem czekał mniej długi sznur pojazdów włączających się do ruchu na moście Łazienkowskim z estakady i ten sam problem z blokowaniem buspasa. Muszą zablokować buspas, bo w pełzającym korku zmienić pas ruchu nie jest łatwo. Luka się nie zrobi, jeśli samochody na dwóch pasach stoją. Stoi więc i trzeci - ten autobusowy i dostępny dla pojazdów elektrycznych.
Dalej był kolejny wjazd z estakady prowadzącej od Wisłostrady, który stwarza takie same problemy z korkiem z powodu samochodów próbujących się zmieścić na zakorkowanych pasach. A to trwa.
Taki problem powtórzył się jeszcze na początku ulicy Wawelskiej, choć tu, przyznaję, wyminięcie wawelskiego korka, którego serdecznie nienawidzę, niezmiernie mnie ucieszyło. Po chwili radości sam zablokowałem buspas chcąc zmienić pas na spalinowy by na najbliższym rondzie skręcić w lewo, zamiast tak jak prowadzi buspas, pojechać prosto.
Koniec buspasa często stwarza problem, bo trzeba z powrotem zmieścić na normalnych pasach ruchu. A na nich miejsca brak, bo stoją zakorkowane.
Na jednym z buspasów raz poruszałem się wolniej niż samochody na pozostałych pasach ruchu, dlatego że korka nie było...
Wjazd na buspasy ograniczają linie ciągłe
Musiałem zacząć jechać buspasem dużo wcześniej niż mi to pasowało. Wjazd na część buspasów jest tylko na ich początku, dalej dostępu broni linia ciągła. W połowie drogi możliwości zmiany pasa ruchu na buspas bardzo często nie ma. Nie da się żonglować pasami tak jak nam akurat pasuje, jadąc raz spalinowym a raz autobusowym pasem. Dlatego, gdy inne samochody jechały sprawnie swoimi pasami, ja ciągnąłem się za autobusem.
Buspasy projektowano z myślą o trasach autobusów. Wszelkie pojazdy uprawnione do poruszania się nimi to tylko dodatek do tego środka transportu. Linie oddzielające buspas nie uwzględniają różnych potrzeb samochodów osobowych. Na linię przerywaną możemy trafić, gdy trzeba przeciąć buspas by skręcić w prawo, albo gdy samochody włączające się do ruchu muszą przedostać się na inne pasy.
Czasami buspas zaprojektowany jest tak, że kierowcy samochodów osobowych nie mają śmiałości by na niego wjechać. A często nie wiedzą jak to zrobić, szczególnie gdy przebiega on wraz z linią tramwajową środkiem drogi. Gdy już znajdziemy się takim pasie, wciąż pozostaje problem zjazdu. By zjechać w dogodnym dla nas miejscu trzeba przeciąć linię ciągłą, albo pas zieleni.
Oznakowanie buspasów również nie pomaga
Teoretycznie sprawa jest prosta. Ustawa o elektromobilności daje prawo samochodom elektrycznym przebywać na pasach ruchu przeznaczonych dla autobusów. Samorząd lokalny może ograniczyć im to prawo odwołując się do liczby pasażerów w samochodzie.
Art. 148a. 1. Do dnia 1 stycznia 2026 r. dopuszcza się poruszanie pojazdów elektrycznych, o których mowa w art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych, po wyznaczonych przez zarządcę drogi pasach ruchu dla autobusów.
Zarządca drogi może uzależnić poruszanie się pojazdów elektrycznych po wyznaczonych pasach ruchu dla autobusów od liczby osób poruszających się tymi pojazdami.
Jednak niektóre znaki i sytuacje drogowe budzą wątpliwości. Na przykład sytuacja, gdy oznakowanie poziome nakazuje skręcić w prawo na końcu buspasa, a wyjątek zrobiony jest dla autobusów, które mogą jechać prosto.
Ten znak z trasy Łazienkowskiej w Warszawie w miarę jasno wskazuje, że prosto mogą pojechać wszystkie pojazdy do tego uprawnione, mimo że samochodów elektrycznych na tabliczce nie wymieniono. Pozostałe pojazdy muszą skręcić w prawo.
Ale bardzo podobny znak występuje również jedynie z dopiskiem BUS i nie wymienia pozostałych uprawnionych pojazdów. Co sugeruje, że drogę prosto przewidziano tylko dla autobusów.
Właściciele pojazdów elektrycznych zakrzykną, że napis nie ma znaczenia, bo samochody elektryczne nigdy nie są na znakach wymienione, a prawo jest po ich stronie. Ale poznański ZDM, w rok po wejściu w życie ustawy o elektromobilności, zajął się standaryzacją oznakowania buspasów. I w ramach standaryzacji ustalono, że taki znak, daje prawo jazdy prosto wyłącznie autobusom.
Podobne oznakowanie można napotkać w innych miastach, gdzie poznańska standaryzacja zastosowania nie ma. Wtedy sam napis BUS będzie sygnalizował zupełnie co innego. Napotykając go w Poznaniu wypadałoby skręcić w prawo, a w Warszawie jechać prosto.
Właściwie oznaczenie dróg autobusów rodzi wiele problemów. Gdy dorzucimy do tego samochody elektryczne, robi się kłopot. Dwa przepisy ustawy o elektromobilności, która nie reguluje przepisów ruchu drogowego, żadnych wątpliwości nie rozwiązuje, tylko dodaje nowych.
Cukierek przez papierek
Moje doświadczenia z buspasami nie były traumatyczne, po prostu buspasy niezbyt mi się przydawały. Największe oszczędności sięgały kilku minut. Są na pewno sytuacje życiowe i drogowe, w których bywają bardzie pożyteczne, ale warto zweryfikować swoje wyobrażenie o radości jaką daje jazda z wykorzystaniem buspasów.
Większość użytkowników z tego przywileju skorzysta sporadycznie i zależnie od charakteru trasy z mniejszymi lub większymi kłopotami. Zawsze lepiej mieć przywilej niż go nie mieć, ale obecnie buspasy to nie jest jakiś wielki rarytas.