Bułgarski oddział M-Power przedstawia: BMW E460. Będziecie w szoku jak dobrze siadło
Chris Bangle powinien zaprosić bułgarskiego autora tej przeróbki do swojej winnicy.
Nie wierzę w piekło i niebo, ale gdyby to pierwsze istniało i bym do niego trafił, musiałbym przez wieczność jeździć jakimś BMW z przełomu wieków. Szczególną pozycję zajmuje tu seria 5 E60/E61 autorstwa Chrisa Bangle. Ten samochód był brzydki jako nowy, ale wszyscy łudzili się, że „przyzwyczaimy się” i „dobrze się zestarzeje”. Niestety, zestarzał się okropnie, zwłaszcza w zestawieniu z nowszą „piątką” F10 projektu Jacka Frohlicha. W odróżnieniu od innego znanego projektu Chrisa Bangle'a, tzn. Fiata Coupe, BMW serii 5 E60 po latach nadal straszy, nie pasuje do reszty gamy, coś mu odstaje, wystaje, wygląda jak zdeformowane. Nie zapraszam do dyskusji, bo o gustach...
Innego zdania był pewien bułgarski konstruktor
Grupa „Front and rear end swaps” (przekładki przodów i tyłów) nie przestaje dostarczać dobrej treści. Tu mamy do czynienia z BMW E46 przerobionym wizualnie na E60. Tak niewiele zabrakło, żeby wyszło idealnie. Zobaczcie sami:
Gdyby Chris Bangle przyszedł do BMW wcześniej i wziął się do pracy już nad E46, wyszłoby pewnie właśnie tak. Może z wyjątkiem tego karykaturalnie szerokiego przedniego błotnika, który sprawia że koło w nim chowa się, jakby rozstaw był za wąski. Tył jest zaskakująco spójny.
Jak to jest wszystko pięknie spasowane i obliczone. Nie ma się do czego przeszczepić. To musi być bułgarski zaginiony brat Chrisa Bangle – Todor Bangiełow. Wydawałoby się, że w temacie zmiany przodów i tyłów w samochodach powiedziano już wszystko, ale ten przypadek pokazuje, że wciąż jest duży potencjał na przeróbki. Co więcej, można podejrzewać, że jego twórca robił to na poważnie, uznając że są osoby, które wezmą E46 za E60. I zapewne się nie mylił.
Postanowiłem jednak zajrzeć głębiej w czeluść grupy „Front and rear end swaps”
Widziałem ostatnio dokument o epidemii uzależnienia od fentanylu w Stanach Zjednoczonych. Te wszystkie straszne obrazki z ulic, gdzie ludzie zastygli w wygiętej pozie, to są właśnie objawy odurzenia fentanylem. Z przedawkowania fentanylu zmarł artysta znany jako Prince. Mam wrażenie, że niektóre produkcje widoczne na tej grupie również powstały w trakcie pewnego odurzenia. Moim faworytem jest Civic przerobiony na Silverado. Nie idzie poznać co robione byli. Hiszpanom poszło lepiej, bo przerobili Celicę na Suprę i jest naprawdę tip top. Japończycy zrobili Porsche 911 z Hondy Beat. Tu już nie wyszło tak dobrze.
Wszystkie te produkcje jednak napawają mnie pewną radością
Uwielbiam spontaniczne przeróbki samochodów, nie cierpię kurczowego trzymania się „bo tak było fabrycznie”. W sumie nie musisz nawet dłubać samochodu, może być rower albo skuter, ważne żeby zrobić coś samodzielnie i tym sposobem się wyróżnić. Built not bought to najlepsze, co powstało w motoryzacyjnej kulturze. Zbieranie samochodów w stanie fabrycznym to po prostu kupowanie sobie kolejnych zabawek, fajnie robi się dopiero wtedy jak zaczynasz coś w nich mieszać, kombinować i poprawiać.
Dlatego z taką nostalgią wspominam czasy popularności tuningu, kiedy własne przeróbki były normą. Dziś w samochodzie najbardziej liczy się rata leasingu i kiedy będzie „zmiana na nowy”, a wszelkie tuningi są niedozwolone, bo przecież a) bezpieczeństwo i b) leasingodawca nas ukarze. Dlatego bułgarskiemu Chrisowi Bangle oddaję szacunek, chociaż sam nie wsiadłbym do takiego BMW nawet za 500 lewa.