Już po aukcji samochodów z konkursu elegancji Villa d'Este. 320 tys. zł za Citroena 2CV
RM Sotheby's i Villa Erba (oficjalny dom aukcyjny konkursu elegancji Villa d'Este) opublikowały już wyniki tegorocznej aukcji. Jak co roku, znalazło się tu sporo ciekawych aut, wiele sprzedało się w bardzo wysokich cenach.
Villa d'Este to XVI-wieczna posiadłość znajdująca się nad jeziorem Como we Włoszech. Wśród fanów klasycznej motoryzacji jest znana przede wszystkim z corocznych konkursów elegancji, połączonych z aukcjami. Jeśli ktoś szuka okazji do zakupu najlepiej zachowanych, najpiękniejszych czy też najciekawszych klasyków - ta pozycja w motoryzacyjnym kalendarzu powinna go zainteresować.
Warto się tam wybrać także wtedy, jeśli nie możemy sobie pozwolić na zakup samochodu.
Na miejscu można licytować także wiele innych przedmiotów związanych z klasycznymi autami - w tym roku były to m.in. oryginalne zestawy narzędzi z różnych modeli Ferrari (najtańszy sprzedał się za 3360 euro, najdroższy - z modelu 275 - za 18600 euro), oryginalne rysunki techniczne (720-7800 euro) czy... kompletny przód do Ferrari 275 GTB (sprzedany za skromne 3840 euro). Trafiają się także motorówki na sprzedaż, w tym kultowe Rivy - w tym roku Riva Tritone „Via” z 1958 r. sprzedała się za oszałamiające 330 tys. euro, czyli ponad 1,4 mln zł.
Aukcje organizowane w Villa d'Este to jednak przede wszystkim samochody.
W tym roku wystawiono na aukcję 52 auta, z czego sprzedało się 30. Oto kilka naszym zdaniem najciekawszych.
Citroen 2CV 4x4 Sahara z 1963 r.
Niepozorny Citroen był jednym z dwóch najtańszych samochodów sprzedanych na aukcji (drugim był Cadillac Eldorado Biarritz) - nabywca zapłacił za niego 74 750 euro (ok. 320 tys. zł). 2CV Sahara jest znany m.in. z udziału w Rajdzie Dakar, choć egzemplarz z aukcji to model drogowy. Mamy tu do dyspozycji dwa silniki - każdy z nich odpowiada za napęd jednej osi. Oprócz tego Citroen dysponuje też m.in. wzmocnionym zawieszeniem i dodatkowym zbiornikiem paliwa. Co więcej, auto od nowości miało... tylko jednego właściciela.
Renault 5 Turbo z 1980 r.
Powstało mniej niż 600 sztuk Renault 5 Turbo pierwszej serii - to jedna z nich. Auto miało od nowości 3 właścicieli i sprzedało się za ok. 370 tys. zł. 160-konny silnik pozwalał na to, by w chwili wprowadzenia na rynek, Piątka była najmocniejszym seryjnym autem francuskim. Auto budziło ogromne pożądanie pomimo psychodelicznego wnętrza, które w modelu Turbo 2 znacznie ugrzeczniono.
Fiat-Abarth 750 GT Zagato z 1959 r.
Sprzedany za ponad 440 tys. zł Fiat to dowód na to, że Zagato zdarzało się też zaprojektować coś ładnego. Egzemplarz ten ma za sobą trwającą 3 lata renowację, którą przeprowadzali specjaliści Abartha w Turynie. Auto ma od nowości ten sam silnik - wysoce pożądaną jednostkę w specyfikacji Mille Miglia z lekkim wałem korbowym. Auto ma za sobą starty w wyścigach, ale obecnie wygląda jakby niedawno wyjechało z salonu sprzedaży.
ASA 1000 GT Coupe Bertone z 1965 r.
Historia marki ASA zaczęła się od Ferrari. W późnych latach 50. rozpoczęto prace nad niewielkim autem sportowym. Za napęd posłużył 4-cylindrowy silnik bazujący na konstrukcji kultowego V12. Z pojemności 1 litra udało się uzyskać moc ok. 100 KM (przy 6500 obr./min.). W ostatniej chwili zrezygnowano z produkcji pod marką Ferrari, w zamian przekazując projekt rodzinie de Nora. Powstała firma Autocostruzioni Società per Azioni - ASA.
Sprzedany za ponad 590 tys. zł egzemplarz miał czterech właścicieli od nowości, a w latach 2008-2014 przeszedł renowację w Szwajcarii. Jeśli ktoś planował zakup auta tej marki - nic straconego, bowiem w Holandii można nadal kupić rzadszy model 411 Berlinetta, będący w istocie poprawionym modelem 1000 GT. Jest co prawda trzykrotnie droższy, ale kto by się przejmował...
Kolejna włoska propozycja to jedna ze 150 Flaminii Super Sport. Była to najmocniejsza wersja tego modelu Lancii - dzięki trzem gaźnikom moc silnika wynosiła 154 KM. Choć auto sprzedało się za spore 252 500 euro (1,08 mln zł), to nie jest to koniec wydatków nowego właściciela - Flaminia trafiła bowiem na aukcję dzięki importowi tymczasowemu. Musi więc albo z terenu Unii Europejskiej zniknąć w najbliższym czasie, albo trzeba będzie pokryć wszelkie opłaty importowe i podatek VAT, żeby mogła tu zostać. Cóż, zawsze można takie auto wywieźć do Szwajcarii, daleko nie jest...
Delahaye 135 M Sport Coupe z 1948 r.
Historia tego samochodu jest dość zakręcona - początkowo był to model 135 S Competition Court, który pierwszemu właścicielowi służył do ścigania się. Kolejny właściciel zdecydował się na zmianę karoserii, która została zamówiona u Hebmüllera. Miało to miejsce w 1948 r. Pojazd kilkakrotnie zmieniał właścicieli, aż w końcu w 2011 r. został kupiony przez kolekcjonera aut Delahaye. W tym samym roku nadwozie pożegnało się z resztą samochodu i trafiło do magazynu. W 2017 r. zdecydowano się przeprowadzić delikatną renowację, a następnie postawić karoserię na nowej bazie - posłużyło za nią Delahaye 135 M z 1948 r. Auto sprzedało się za ponad 1,2 mln zł.
Horch 750 Offener Tourenwagen z 1933 r.
Horch 750 to model, który powstawał głównie na potrzeby Wehrmachtu. Powstały tylko 173 egzemplarze z 4,5-litrowym, 8-cylindrowym silnikiem. Auto z Villa d'Este to prawdopodobnie jedyne z nadwoziem Offener Tourenwagen, które przetrwało do naszych czasów. Wymagało oczywiście renowacji - trwała ona... 20 lat i zakończyła się 2 lata temu.
Pojazd przez długi czas znajdował się na terenie byłej Czechosłowacji, gdzie służył m.in. w dwóch jednostkach straży pożarnej. Nowy właściciel zapłacił za auto niemal 1,4 mln zł.
Porsche 550A Spyder z 1957 r.
Jedna z najstarszych i najbardziej kultowych wyścigówek Porsche to auto niesamowicie wręcz wartościowe. Dość powiedzieć, że ten egzemplarz sprzedał się za... 14,5 mln zł! To jedyne 550A Spyder sprzedane jako nowe w Danii, i jedna z 40 wyprodukowanych sztuk. Auto ma za sobą karierę sportową - ścigało się m.in. w Danii i w Afryce. Po trwającej 4 lata renowacji auto przejechało tylko 100 km, wygląda więc jakby dopiero szykowało się do rozpoczęcia kariery sportowej. W tej ostatniej z pewnością pomagała niegdyś niska masa własna (530 kg, bez uwzględnienia paliwa) i spora moc 137 KM generowana przez 1,5-litrowy silnik. Teraz 550A Spyder spocznie zapewne w garażu, chronione przed światem zewnętrznym.
Ferrari 500 Mondial Spider Pinin Farina z 1954 r.
Myśleliście, że Porsche ma cenę z księżyca? W zasadzie macie rację, ale nie znaczy to, że na aukcji w Villa d'Este nie znalazło się żadne droższe auto. Ferrari 500 Mondial Spider sprzedało się za niemal 16 mln zł. W latach 50. egzemplarz ten z sukcesami ścigał się w Kalifornii i jest jednym z pięciu egzemplarzy z osłonami przednich reflektorów. Do tej pory ma też oryginalne nadwozie, silnik i skrzynię biegów. W ciągu ostatnich 60 lat Mondial miał zaledwie trzech właścicieli. Nie jest tu oczywiście niczym dziwnym, że auto dysponuje certyfikatem Ferrari Classiche - uzyskanie go zostało poprzedzone renowacją.
Ciekawe auta były też wśród tych niesprzedanych.
W tej grupie znalazły się m.in. Ferrari 330 GTC Zagato, Alfa Romeo 1300 GT Junior Stradale czy też Cadillac V-16 Roadster. Nie sprzedały się też takie modele jak Pegaso Z-102 Berlinetta 2. serii, Lamborghini 400 GT, ani większość spośród aut nowożytnych - jednym z najnowszych był McLaren P1 z 2015 r., ale w tej grupie znalazły się też Mercedes-Benz SLR McLaren Stirling Moss, Aston Martin Vantage Le Mans V600 oraz wyścigowe Maserati Trofeo Light. Może będzie szansa kupić je trochę taniej?...