Wyskoczył z samochodu i atakował. Policja: to nie jest przestępstwo
Kierowca białej Skody nie lubi, gdy ktoś kręci na niego głową. Kręcenie spowodowało nakręcenie się, a wszystko zostało nakręcone.

Powody drogowej agresji mogą być przeróżne. Często chodzi o klakson albo o to, że ktoś inny nie wykazał się wystarczającą - zdaniem agresora - uprzejmością czy uległością. Tym razem poszło jednak o kręcenie głową.
Nagrywający nakręcił się na kierowcę białej Skody
Kręcenie spowodowało nakręcenie się, a wszystko zostało nakręcone - tak można w skrócie opisać wydarzenia z tego filmu. Czyli: kierowca Skody chciał zaparkować pod swoim domem. Gdy to robił, nadjechał nagrywający. Zniecierpliwił się, czego dał wyraz właśnie „znaczącym” kręceniem głową, zaś w opisie filmu wspomniał, że było to „wymuszenie pierwszeństwa”.
Uważam, że wcale nie było, nikt tu niczego nie wymusił, a kierowca Skody po prostu parkował. Robił to powoli, bo nie chciał w nic wjechać, a nagrywający po prostu nadjechał, nie musiał nagle hamować ani skręcać. Powinien po prostu poczekać i zrozumieć, że on też czasami parkuje. Być może wtedy również nie robi tego w sytuacji, w której cała droga jest pusta po horyzont. Uważam więc, że reakcja autora filmu była niepotrzebna i zbędna. Sytuacje, w której późniejsi pokrzywdzeni w pewien sposób przyczyniają się do drogowej agresji albo wręcz ją prowokują, nie są niestety rzadkie.
Ale to w końcu tylko kręcenie głowa
Kierowca Skody faktycznie mógłby się zdenerwować, gdyby drugi użytkownik drogi zaczął szaleńczo trąbić albo migać światłami. Kręcenie głową było może i niepotrzebne, ale nie ulega wątpliwości, że zdrowy i zrównoważony człowiek powinien je zignorować.
Tutaj stało się inaczej. Kierowca Skody - mimo że był już (chyba) pod samym domem, porzucił zamiar parkowania. Rzucił się w pościg, a po kilkuset metrach dogonił autora nagrania, zajechał mu drogę i wysiadł z wozu. Nie poprzestał na słownej reprymendzie ani nawet na krzykach, tylko zaczął okładać pięściami i kopać. Tyle dobrego, że samochód, a nie jego kierowcę, choć możemy się tylko domyślać, co by się stało, gdyby autor nagrania wysiadł.
To wręcz trudny do wyobrażenia poziom agresji
Nie chciałbym mieć z tym człowiekiem do czynienia nie tylko w sytuacji drogowej, ale i w żadnej innej. Musi być trudny do wytrzymania w pracy i w domu, skoro tak błaha rzecz skłania go do podjęcia pościgu i fizycznego ataku. Mogę się tylko domyślać, że jego bliscy też nie mają z nim szczególnie lekkiego życia.
Najgorsze jest to, że choć na filmie dokładnie widać, że osoba tak niezrównoważona nie powinna jeździć samochodem i uczestniczyć w ruchu, nie bardzo da się tego mężczyznę ukarać, o wyeliminowaniu z ruchu nie mówiąc. „Sprawa została jak najbardziej zgłoszona na Komendzie Policji - niestety póki co przyjęto ją jako wykroczenie, ponieważ policja uznała, że nie kwalifikuje się to jako przestępstwo” - napisał autor w opisie. Dodał też: „wraz z moim adwokatem będziemy próbowali także wytoczyć przeciwko temu człowiekowi sprawę karną... ponieważ nie zgadzam się z tym, że to kwalifikuje się tylko i wyłącznie jako sprawa drogowa. Niezależnie od finału, zrobię wszystko aby wymiar sprawiedliwości zajął się tym przypadkiem”.
Trzymam kciuki, by nie zabrakło mu zapału, choć może nie być łatwo, a policja może robić wszystko, by zniechęcić do dalszego działania.
PS Jak widać, nawet rozmawianie przez telefon poprzez zestaw głośnomówiący może być niebezpieczne. Wtedy też można kręcić głową. Można stać się przy okazji ofiarą agresji kogoś niezrównoważonego.