Palił w samochodzie. Dostał mandat za używanie telefonu
Sąd w Kolonii ukarał kierowcę grzywną w wysokości 150 euro za korzystanie z e-papierosa podczas jazdy. Nie chodzi jednak wcale o to, że w Niemczech nie można palić za kółkiem.

Palenie tytoniu pod postacią „tradycyjnych” papierosów nie jest wskazane, gdy jednocześnie usiłujemy prowadzić samochód. To rozprasza, zabiera jedną z rąk, a gorący popiół może spaść np. na kolana kierowcy i sprawić, że ten wykona jakiś dziwny manewr. Nieco lepiej sprawa wypada przy korzystaniu z różnych nowoczesnych form wytwarzania sobie komórek rakowych w płucach. Podgrzewacze tytoniu, e-papierosy i tego typu sprzęty raczej nie poparzą nas boleśnie ani nie wypalą dziury w tapicerce. Ale też na pewno nie są zdrowe ani nie poprawiają zdolności do kierowania wozem.
W wielu krajach palenie za kółkiem jest zabronione…
…choć głównie w określonych sytuacjach, takich jak jazda z pasażerem poniżej 16 czy 18 roku życia (np. w Wielkiej Brytanii czy we Francji). W Polsce nie można palić wioząc pasażera, niezależnie od jego wieku, ale ten przepis dotyczy tylko kierowców busów i taksówek. W osobówce kopcić można.
Jak jest w Niemczech? Zakazu nie ma. Ale pewien kierowca otrzymał grzywnę w wysokości 150 euro i jeden punkt karny za palenie e-papierosa. Zdecydował o tym - jak podaje ADAC - Wyższy Sąd Okręgowy w Kolonii. Dlaczego?
Chodzi o ekran
To był zbyt nowoczesny e-papieros. Sprawa rozpoczęła się w Siegburgu, gdzie kierowca został zatrzymany po tym, jak policjanci zauważyli, że podczas jazdy manipuluje przy „urządzeniu z ekranem dotykowym”. Jak się później okazało, nie był to smartfon, lecz właśnie elektroniczny papieros, na którym mężczyzna w ten sposób regulował moc pary.
Sąd rejonowy uznał jednak, że czyn ten jest równoważny z korzystaniem z telefonu komórkowego, ponieważ kierowca odrywał wzrok od drogi i skupiał się na obsłudze urządzenia elektronicznego. Na tej podstawie wymierzono mu grzywnę w wysokości 150 euro oraz jeden punkt karny w centralnym rejestrze kierowców we Flensburgu.
Odwołanie mężczyzny do sądu wyższej instancji nie przyniosło skutku, bo Wyższy Sąd Okręgowy w Kolonii podtrzymał decyzję. W uzasadnieniu wyroku sędziowie wyjaśnili, że kluczowe znaczenie ma nie rodzaj urządzenia, lecz sposób jego obsługi i stopień, w jakim może odwrócić uwagę kierowcy od drogi. „Decydujące nie jest to, czy urządzenie służy do rozmowy, lecz czy jego obsługa wymaga interakcji z ekranem dotykowym, co stwarza podobne ryzyko jak w przypadku telefonu komórkowego” - stwierdził sąd w Kolonii.
Prawnicy opisującego sprawę ADAC się zgadzają. „Jeżeli kierowca musi oderwać wzrok od drogi, by zmienić ustawienia na ekranie urządzenia, ryzyko kolizji rośnie w sposób porównywalny z pisaniem wiadomości” - tłumaczą.
To otwiera pole do nowych mandatów
To dość zabawne, że nie można klikać na ekranie urządzenia, które możemy wygodnie podstawić sobie pod sam nos - oprócz e-papierosa, wygląda na to, że zakazane w ten sam sposób powinno być też korzystanie z nawigacji, odtwarzaczy muzycznych itd. Ale jeśli umieścimy to urządzenie daleko od nas w uchwycie i musimy do niego sięgać, nie ma już problemu. Podobnie z obsługą ekranu dotykowego samochodu: możesz legalnie wykonać 50 kliknięć w wyświetlacz (np. by ustawić nawigację albo wyłączyć jakiś irytujący system), ale już jeden klik w telefon może wiązać się ze słonym mandatem.
Tak czy inaczej, rzuć palenie. Jak widać, naprawdę się nie opłaca, niezależnie od tego, od jak nowoczesnego urządzenia jesteś akurat uzależniony.