Parkujesz jak buc? Fura do niszczarki – wspaniały przykład z Wielkiej Brytanii
Nieważne, ile jest warte auto, może to być nawet Ferrari, jeśli umyślnie lekceważysz przepisy –zostanie zniszczone.
W 2017 r. Zahid Khan został wezwany na przesłuchanie do sądu w Birmingham, podejrzany o oszustwa na sumę pół miliona funtów. Do sądu przyjechał białym Ferrari 458 Spider, które nonszalancko zaparkował wprost przed wejściem do budynku. W tym miejscu nie przewidziano żadnych miejsc postojowych, ale jemu to zupełnie nie przeszkadzało.
Policja odholowała pojazd, a gdy miesiąc później Khan zgłosił się z dokumentami potwierdzającymi, że jest jego właścicielem, usłyszał, że auto zostało zniszczone. Co zresztą udokumentowano na wideo:
Od kilku dni sprawą żyją brytyjskie media, bo pan Khan nagle uznał to zachowanie władz za sprzeczne z obowiązującym prawem i chce walczyć w sądzie o odszkodowanie za zniszczone mienie. Sprawie dodaje kolorytu fakt, że został skazany na 10 lat więzienia za szereg przestępstw, ale zanim ogłoszono wyrok, przezornie uciekł do Dubaju, gdzie żyje na bogato, chwaląc się swoim majątkiem w socialmediach. I podobno brytyjskie władze są bliskie do sfinalizowania procesu ekstradycji, co może zaburzyć jego plany i przeszkodzić w niszczeniu kolejnych Rolexów.
Ale jak to, niszczarka za złe parkowanie?
Niestety nie, miejscy aktywiści nie będą mogli wskazać brytyjskiego prawa jako wzór zachowań, dzięki którym Warszawa będzie w końcu przyjazna Ludzią. Na listę powodów, które przyczyniły się do tak spektakularnego zakończenia bytu tego egzemplarza, należy wpisać brak ważnego ubezpieczenia oraz przede wszystkim wpis w dokumentach potwierdzający, że samochód przeszedł poważną kolizję i nie miał prawa do powrotu na drogi. Niewykluczone, że władze wykazały się w tym przypadku pewną dozą złośliwości, bo przecież zwykle w takiej sytuacji samochody zostają zlicytowane i sprzedane bez prawa do ponownej rejestracji, bo wciąż mogą służyć jako znakomici dawcy części. Być może w Birmingham jest inaczej.
Nie zmienia to faktu, że brakuje rozwiązań prawnych, które skutecznie zniechęciłyby ludzi, którzy mają przepisy w nosie
Nie brakuje takich, co jeżdżą jak chcą i parkują gdzie chcą. Ostatnio sąsiad opowiadał mi o koleżance, która zawsze parkuje swojego SUV-a premium nieprzepisowo, bo tylko dzięki temu może być spokojna, że jej ktoś na parkingu nie obije auta. A lakierowanie uszkodzonego elementu kosztowałoby znacznie więcej niż ewentualny mandat. I choć uważam to za bezczelność, to niestety jest w tym trochę prawdy. Patrząc na to, jak ludzie nie szanują cudzego mienia, sam złoszczę się, gdy muszę jechać pod centrum handlowe. Tyle, że zamiast parkować nieprzepisowo pod drzwiami, w trosce o własne mienie ląduję na samym końcu samego końca parkingu, gdzie już nikomu nie chce się iść. Widocznie jestem za biedny.