Oto rekordowy znakototem, który przy okazji podważa sens istnienia znaków zakazu
Postaw znak „zakaz wjazdu dla ciężarówek”, a potem dodaj do niego listę wyłączeń dłuższą niż książka telefoniczna.
Wyobraźcie sobie osiedle, na którym stoją cztery bloki: ul. Prestiżowa 2A, 2B, 2C i 2D oraz plac zabaw. Przed wejściem na osiedle stoi znak: TEREN PRYWATNY ZAKAZ WSTĘPU, nie dotyczy dojścia do bloku Prestiżowa 2A, 2B, 2C i 2D oraz użytkowników placu zabaw. Powstaje więc pytanie, kogo taki zakaz wstępu miałby dotyczyć. Jego stawianie byłoby bez sensu. Nikt by czegoś takiego nie zro...
Tak, dobrze widzicie, to jest znakototem z ośmioma tabliczkami, na których znajduje się 8 adresów plus jeszcze wyłączenie dla służb miejskich. Czyli nie wolno tu wjeżdżać ciężarówką, chyba że jedziesz na budowę przy Obornickiej 7, Piechoty Łanowej 17, Łuczniczej 29/12, Biedronki 32, 35, 45 i 48 oraz pod adres Chorągwi Pancernej 14, który to najwyraźniej nie jest żadną budową, tylko jest dodany tak o, żeby można było do niego dojechać ciężarówką jak ktoś potrzebuje. Innymi słowy, nie wolno tu wjeżdżać wielką ciężarówką, chyba że akurat masz tam sprawę wymagającą dojechania ciężarówką – ale jeśli z jakiegoś powodu nie jedziesz pod żaden z wymienionych adresów, to na wszelki wypadek chociaż tamtędy przejedź, żeby zachować pozory praworządności. Wprawdzie w ten sposób zahałasujesz i zadymisz tę dzielnicę bardziej, ale przecież najważniejsze jest, żeby ściśle trzymać się przepisów.
A co, jeśli ktoś ma akurat przeprowadzkę?
I nie mieszka pod żadnym z wymienionych adresów? No niestety, wtedy tylko rower cargo albo samochód osobowy, bo ciężarówką nie wolno. Ale jeśli prowadzisz budowę, to wtedy możesz pruć wywrotkami po osiedlowych uliczkach do upojenia, najlepiej Kamazem z V8 pod maską. No bo przecież jak napisali na tabliczce że można, to znaczy że można, i wtedy taka rycząca wywrotka nikomu nie przeszkadza.
Chciałbym zobaczyć egzekwowanie tego znaku
Pomijam, że ta dzielnica ma właściwie dwa wjazdy i nie ma żadnego powodu, żeby pakować się w nią ciężarówką tak o – każdy, kto wjeżdża tam ciężarówką, jedzie tam w konkretnym celu. Np. obsługuje znajdującą się tam rodzinną piekarnię, albo dostarcza towar do osiedlowego sklepu, albo coś. Nikt nie przejeżdża tamtędy ciężarówką, żeby „skrócić sobie drogę”, bo tam żadnej drogi nie ma. Chciałbym więc zobaczyć patrol, który egzaminuje wjeżdżających kierowców ze znajomości totemu na wjeździe „a pan to do której budowy?” – „ja na Chorągwi Pancernej 17, ale się zgubiłem bo mi GPS źle pokazał” – „a to proszę”. A jak ktoś nie wie, to mandat. Przecież wiadomo, że każdy kierowca musi przeczytać i zapamiętać OSIEM tabliczek na wjeździe.
W rzeczywistości oczywiście ten znak jest martwy i nikt go nie respektuje. Można by go zdemontować i nie zmieniłoby się literalnie NIC. Jednak takie potworki mają swoje konsekwencje. Wskutek stawiania ich w przestrzeni publicznej buduje się przeświadczenie, że znaki drogowe są takimi ogólnymi wytycznymi, do których nie trzeba się stosować, bo one są dla innych, a nas nie obowiązują.
Brawo.