REKLAMA

Kupił Teslę Model Y i narzeka, że boli go szyja. A to od krótkowzroczności

Nikt się tego nie spodziewał. Zakup samochodu przez internet może mieć wady. A wystarczyło wcześniej na chwilę usiąść w środku.

zakup samochodu przez internet
REKLAMA
REKLAMA

Zdarza nam się w redakcji czasami taki spór, mam nadzieję, że nie jest on międzypokoleniowy, o zakup samochodu przez internet. Niektórzy twierdzą, że wszystko należy kupować online, tak ekstremalnie online, nawet samochody. Wymarzonym stanem według nich jest dokonanie zakupu samochodu tak, jak zamawia się jedzenie z dostawą do domu.

Dwa kliki, płatność z kartą i auto materializuje się przed naszymi drzwiami. Ja śmiem twierdzić, że akurat samochodu, tak kupować się nie powinno. Oprócz tego, że rozmowa ze sprzedawcą może mieć sporą wartość, to internetowe, ani prasowe recenzje nie dostarczą kompletu informacji o samochodzie, albo nie zwrócą uwagi na rzeczy, którymi interesuje się przyszły właściciel.

Przeciwnego zdania musi być ten właściciel nowiutkiego Modelu Y. Opublikował film, w którym wyraża swe niezadowolenie z cech pojazdu. Jest tak duże, że samochód chce już sprzedać. Ma do tego pełne prawo, tylko że dałoby się tego uniknąć, gdyby nie poprzestał na przeglądaniu internetu przed zakupem.

zakup samochodu przez internet

Zakup samochodu online ma pewne wady.

Hayden Bowles wydał 77 000 dolarów na Teslę Model Y w wersji Performance. Twierdzi, że wydając taką kwotę, oczekiwał pewnego poziomu doskonałości. Zabrakło odrobinę.

Minęło pięć tygodni od zakupu i mu się odwidziało. Był to pierwszy nowy samochód, jaki kupił. Wypełnił konfigurator online i cyk, pyk, magiczny pył wzniósł się oraz opadł i nowiutka Tesla pojawiła się przed jego domem. To się nazywa nowoczesność.

Twierdzi, że nie odbył jazdy testowej, bo gdyby tak było, to nie kupiłby tego samochodu. Podobno ma garaż pełen innych samochodów i wie o czym mówi, umie je ocenić. Mimo tej mądrości, wybrał elektryczny samochód na pojazd, którym chciał jeździć w trasy. Wycieczkowy taki miał być.

I faktycznie na tych wycieczkach był. W środku zainstalował materac i spędził cztery noce w samochodzie. Nie mnie oceniać ten pomysł na życie, by spać w samochodzie, lecz chcąc w nim spać, należałoby najpierw chociaż w nim usiąść. To że Tesla ma tryb kempingowy, w internecie udało się sprawdzić, to że źle się w niej siedzi, już nie. Cóż przeszkadzało nabywcy?

Tesla Model Y i jej rzekome wady.

Nie da się regulować kąt nachylenia fotelowego zagłówka. To pierwsza wymieniona wada.

zakup samochodu przez internet

Oraz. Uwaga.

Ładowanie samochodu elektrycznego w trasie jest dalekie od jego oczekiwań. Hayden miał ciągły problem z zasięgiem, a konkretnie z długim czasem ładowania. To że Tesla w USA oferuje sieć Superchargerów, czyli stacji szybkiego ładowania, okazało się niewystarczające.

Z samym zasięgiem też jest problem, a konkretnie z jego prognozowaniem. Pan Bowles twierdzi, że wskazania komputera pokładowego Tesli znacznie przekraczają osiągane przez niego wartości. Tesla twierdzi, że przejdzie jeszcze 380 kilometrów, on mówi, że przejedzie około 160. Drobna różnica.

Koszty ładowania również go nie zachwyciły, bo nie chce ładować samochodu w domu. Trwa to za długo, a do najbliższego Superchargera ma pół godziny jazdy. To chyba udało mu się sprawdzić przed zakupem. Niestety korzystanie z niego nie wydaje mu się rozsądne finansowo, ani czasowo. Również trwa za długo.

Chwilę mu to zajęło

Najprawdopodobniej upłynął już czas, w którym mógł oddać Teslę bez wyjaśnień, będąc niezadowolonym z zakupu. Uświadomienie sobie, że samochód elektryczny nie spełnia jego potrzeb, chwilę musiało zająć. Sprawa zagłówka jednak mogła wyjść na jaw dużo szybciej.

W filmie pada zdanie, że autor nie chce zniechęcać do zakupu Modelu Y, tylko zauważa, że ten samochód nie jest dla niego. Zachęca też do przemyślanych zakupów. Wydaje się, że większość osób zainteresowanych Teslą, obejrzenie kilku filmów w internecie uznaje za wystarczająco dobry research. Ta strategia zakupowa działa wśród osób zachwyconych samochodami kalifornijskiego producenta, niezależnie od ich rzeczywistej atrakcyjności w codziennym użytkowaniu. Ich nie zniechęcą nawet takie wpadki, jak dostarczenie samochodu ewidentnie niedorobionego i zmontowanego za pomocą stóp. Bardziej wymagający kliencie mogą mieć inne zdanie, jeśli nie sprawdzą tak podstawowej rzeczy, jak ta, czy dobrze im się w samochodzie siedzi.

Ten film to dla mnie najlepszy dowód na przewagę tradycyjnej drogi sprzedaży samochodów. W salonie trochę łatwiej się przejechać samochodem niż w internecie.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA