Pierwszy samochód Xiaomi ma już cenę. Nie chcesz jej znać, bo cię skręci
5 sekund do setki, 210 km/h prędkości maksymalnej, z wyglądu podobny do Taycana. Ile może kosztować taki wóz? Nie chcecie wiedzieć, bo się zdenerwujecie.
Ale i tak wam powiem:
Xiaomi SU7 kosztuje... mniej niż 28 000 euro.
Czyli mniej niż 120 000 zł. Dla porównania, w tej chwili najtańszy Passat kosztuje w Polsce ponad 160 000 zł, a jeśli chcemy sobie złożyć wersję 2.0 TDI 150 KM za 280 000 zł, to jak najbardziej jest to możliwe. Tymczasem to:
Kosztuje na start 120 000 zł.
120 000 zł.
Mniej niż Dacia Duster w złocie i przepychu. W sumie to mniej niż cokolwiek, co możecie sobie wymyślić i zaliczy się do kategorii "no, nawet fajne".
Nie napiszę przy tym, żebym był jakimś fanatycznym wyznawcą Xiaomi (chociaż ich odkurzacz służy u mnie już chyba 5 rok i dalej żyje), ale gdybym zobaczył w Polsce taką cenę za takie auto, to prawdopodobnie biegłbym właśnie do salonu i nad niczym się nie zastanawiał. Wersję SU7 Max, która setkę robi w mniej niż 3 sekundy i kosztuje 38 000 euro, pewnie zostawiłbym dla innych.
Aczkolwiek...
... jest jeden problem.
Te ceny to oczywiście ceny na lokalny, chiński rynek, które zawsze z perspektywy mieszkańców Europy są niskie, a często wręcz szokujące. Jak np. ostatnio - 50 tys. zł za duży, hybrydowy samochód to coś, co u nas nie występuje i nigdy już nie będzie występować. W Chinach to natomiast kolejna dostępna opcja.
O ile jednak obok Wulinga Starlight łatwo przejść obojętnie - w końcu to raczej po prostu duży sedan i nuda - o tyle obok Xiaomi SU7 chyba nikt nie przeszedłby obojętnie. Tym bardziej w czasach, kiedy zwolniono już wszystkich projektantów samochodów, poza tymi, których jedynym wpisem w CV jest "zaprojektowanie kompaktowego SUV-a/crossovera".
Niestety o takich cenach na naszym kontynencie możemy tylko pomarzyć. Aczkolwiek można jeszcze przyjąć opcję, że to będzie...
... problem kogoś innego.
A dokładniej - producentów samochodów w Europie, którzy uznali, że normalna cena za kompaktowy wóz to 120 000 zł, a segment D za mniej niż 170 000 zł to nie warto nawet próbować. Nawet gdyby Xiaomi postanowiło sprzedawać w Europie SU7 - o ile w ogóle by postanowiło (ale raczej tak) - dwukrotnie drożej niż w Chinach, to dalej mamy ok. 240 000 zł, czyli przedział cenowy między iX2 a i4. Albo trochę więcej niż za elektrycznego e-C4. A mowa tutaj o dość absurdalnym przemnożeniu kwoty przez dwa, żeby dać jeszcze "naszym" producentom jakąś szansę obrony.
Kiedy więc SU7 wejdzie do Europy - może naprawdę namieszać. Tym bardziej, że marka Xiaomi nie jest u nas tak obca, jak dużo mniej rozpoznawalne MG czy inny BAIC. Na szczęście to nie klienci muszą się obawiać ewentualnego sukcesu. Spać spokojnie nie powinni raczej prezesi wielkich firm. Ale to już nie nasz problem.