REKLAMA

Tak się wymusza odszkodowanie. Adam Małysz byłby pod wrażeniem

Zaczęła się zima, wystartował nowy sezon skoków narciarskich, a od lat wiemy, że to jeden z ulubionych sportów Polaków. Jest tak popularny, że dotarł aż na ulice Malborka, gdzie pewien pieszy postanowił udowodnić, że jest godnym następcą Adama Małysza.

Tak się wymusza odszkodowanie. Adam Małysz byłby pod wrażeniem
REKLAMA

Może zimy jeszcze nie widać na ulicach, ale wiem, że czai się tuż obok, gotowa do ataku w najmniej spodziewanym momencie. Dokładnie taką taktykę przyjął pewien pieszy z Malborka, który postanowił wykonać piękny lot w kierunku nadjeżdżającego samochodu. To jedna z rzeczy, która jest tak nieprawdopodobna, że gdyby nie nagranie z kamery, to uznałbym, że ktoś mnie wkręca.

REKLAMA

Wymuszenie odszkodowania? Szalony wybryk? Oto lot z Malborka

Oto nagranie, które udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych:

Warunki były idealne. Lekki wiatr pod narty, zielone światło, dobry rozbieg, sylwetka w locie zasługiwała na najwyższe noty od sędziów, ale tym razem skoczek nie zajął miejsca na podium. Popełnił błąd nowicjusza - spóźnił odbicie na progu i już nic nie mógł zrobić. Nawet poprawne ułożenie ciała nie pomogło, a lądowanie odbyło się bez telemarku. Musiało być bolesne, bo członek drużyny zawodnika musiał mu pomóc opuścić zeskok.

A co gdyby to była próba wymuszenia odszkodowania?

Od lat mówiło się, że gdy tylko wprowadzimy do polskiego prawa przepis o pierwszeństwie pieszych, to ci masowo zaczną rzucać się pod koła samochodów, żeby wymusić odszkodowanie. Od początku wiedziałem, że to bujda, bo Polska to nie USA i u nas za odszkodowanie uzyskane w wyniku rzucenia się pod samochód wystarczy co najwyżej na dwa obiady w dobrej restauracji, a nie na ułożenie sobie życia. Tutaj nawet trwała niepełnosprawność skutkuje zaledwie kilkudziesięcioma tysiącami złotych odszkodowania, a naprawdę trudne przypadki mogą liczyć na setki tysięcy, ale ofiary takich wypadków zazwyczaj nie są już w stanie samodzielnie żyć. Dlatego to od początku była czcza gadanina.

Czy mieliśmy tutaj do czynienia z próbą wymuszenia odszkodowania?

Może tak, może nie, tego zapewne nigdy się nie dowiemy. Bo możliwe, że ktoś wpadł na taki pomysł, ale równie prawdopodobna jest opcja druga - skoczek był pod wpływem różnych substancji zmieniających rzeczywistość i coś mu przyszło do głowy i postanowił to od razu wprowadzić w życie. Świadczy o tym zachowanie drugiego pieszego, który wydaje się powstrzymywać lotnika.

Dzięki temu, że na miejscu były kamery VAR, mamy możliwość oglądania tego lotu w nieskończoność. A jaki jest z tego morał? Nie rzucajcie się pod samochody, bo to zły pomysł. A innym jak zwykle polecam montaż kamery samochodowej, bo nigdy nie wiecie, co może się wydarzyć na drodze.

REKLAMA

Więcej o bezpieczeństwie ruchu drogowego przeczytacie w:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA