REKLAMA

Możecie zrobić najbezmyślniejszą rzecz na drodze, a i tak was usprawiedliwią. W Polsce panuje jamusizm

Nie wymyśliłem tego terminu, kolega podpowiedział mi go po tym, jak trafiłem na niezwykłą grupę na Facebooku – „Mistrzowie kierownicy Wielkopolska”. Pokazywane są tam przejawy drogowej lub parkingowej patologii i kretynizmu, a w komentarzach panuje festiwal usprawiedliwiania ich na zasadzie „widocznie musiał”.

Możecie zrobić najbezmyślniejszą rzecz na drodze, a i tak was usprawiedliwią. W Polsce panuje jamusizm
REKLAMA

Ale ja muszę – wiele osób w ten sposób usprawiedliwia swoje idiotyczne, szkodliwe i sprzeczne z prawem zachowanie. Jeśli musisz zaparkować, to oczywiste że możesz po drodze rozjechać trawnik, zastawić chodnik i roztrącić pieszych. Jeśli musisz dojechać, to logiczne, że musisz łamać przepisy i ograniczenia prędkości. Jeśli musisz pilnie załatwić potrzebę fizjologiczną... albo nieważne, przejdźmy do przypadku numer 1.

REKLAMA

Parkowanie na miejscu dla samochodów elektrycznych korzystających z ładowarki

Wydawałoby się, że to dość oczywista konstrukcja logiczna:

  • powstaje punkt ładowania samochodów elektrycznych
  • przy nim znajdują się miejsca parkingowe
  • te miejsca parkingowe są tylko dla osób korzystających ze stacji ładowania, bo tylko te osoby płacą za korzystanie z tej stacji
  • jeśli inne osoby zajmują te miejsca, to stacja ładowania jest bezużyteczna i jest to marnotrawstwo
Zdjęcie z grupy Mistrzowie Kierownicy - Wielkopolska. Autor niepodpisany

Można to porównać do sytuacji, w której użytkownik Tesli wjeżdżając na stację benzynową po hot-doga staje pod dystrybutorem i blokuje jego użycie, ponieważ właśnie konsumuje bułkę z parówką. Nie wlewa paliwa, po prostu stoi. Co więcej, parkowanie samochodów spalinowych na miejscach przy stacji ładowania jest wprost zakazane w przepisach, o ile są odpowiednio oznaczone. W tym miejscu akurat stoi znak „P” (parking) z tabliczką „EV ładowanie” i symbolem koperty, co dość jasno pokazuje, jak zorganizowano parkowanie w tym miejscu i jest to zgodne z rozporządzeniem w sprawie oznakowania takich miejsc. Oczywiście jest to droga wewnętrzna, więc mandat od policji za zignorowanie tego znaku/koperty nie grozi, ale zarządca może wystawić opłatę dodatkową i wyegzekwować ją od nas w sądzie, mógłby też takie auto odholować, gdyby był szczególnie złośliwy. Szczególnie złośliwym trzeba być, żeby stawać w ten sposób, ale na szczęście komentatorzy tego posta biegną z usprawiedliwieniem:

 class="wp-image-628726" width="346"
tu mamy już interesującą konstrukcję myślową: co to za specjalne miejsca dla elektryków, jak ktoś chce się naładować to na stacji.
Ale to właśnie jest stacja. Dlatego są specjalne miejsca dla elektryków.

Ale temat wyjaśnia ta pani:

„Nie znam prawa i nie mam pojęcia o przepisach” oznacza w języku ludzi jamusizmu „nie ma żadnego prawa zakazującego”. Oczywiście najważniejsze jest tu „gdzieś muszę zaparkować”. Oczywiście, jeśli cały parking jest pełny, a pani musi akurat zaparkować, to wtedy można wszystko i żadne prawo nie obowiązuje, zwłaszcza że go nie ma. No i dlaczego nie można zalać paliwa przy Biedronce? Przecież to byłoby wspaniałe, jedziesz samochodem wzdłuż alejek, pakujesz jabłka do torebki, a po drodze wlewasz ropkę do swojego passacika.

Przypadek numer dwa: parkowanie na dwóch miejscach jednocześnie, przy wyznaczonych liniach parkingowych

Tu już sytuacja jest oczywista do kwadratu. Linie na asfalcie wyznaczają miejsca parkingowe dla pojazdów. Pewna pani w Kii stale parkuje na dwóch miejscach jednocześnie. Sądziliście, że nie można tak robić? Wręcz przeciwnie, można, a nawet należy. W przeciwnym razie przecież ktoś nam obije samochód.

Nie widzę powodu zasłaniania tablic, skoro to nie jest wykroczenie, a nawet wręcz zachowanie godne naśladowania. Ludzie wręcz klaszczą z entuzjazmu, nie szczędząc genialnej kierującej pochwał.

Wiadomo, że nieobity samochód to rzecz znacznie ważniejsza niż zasady współżycia społecznego. Inna rzecz, że parkowanie nawet w ten sposób nijak przed obiciem nie chroni, bo przecież ktoś może i tak zaparkować blisko, również nad linią, i mimo wszystko obić nam nasz drogocenny pojazd, naszą dumę, naszą wizytówkę, niemalże herb rodowy.

Niby jest to post prześmiewczy, ale wcale nie

REKLAMA

Pokazuje tylko, jak skutecznie za sprawą zaborów, wojen i komunizmu udało się zdemontować społeczeństwo obywatelskie, rozumiejące że życie wśród innych ludzi wychodzi najlepiej, gdy jednostki trzymają się zasad dla wspólnego dobra. W Polsce tak nie ma. Masz po prostu brać najwięcej dla siebie, na innych pluć lub ich deptać, a społeczeństwo powie, że to słuszne, bo przecież oni zrobiliby tak samo.

Zdjęcia i zrzuty ekranu z grupy Mistrzowie Kierownicy - Wielkopolska.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA